Mimo szumnych zapowiedzi przyszłość energetyki w Polsce pozostaje mglista. Oprócz tego, że w najbliższej perspektywie nie zrezygnujemy z węgla, wiadomo niewiele więcej. Nie mamy strategicznej wizji, która pokazałaby w którą stronę zmierzać będzie nasz sektor energetyczny – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.
Trwa ożywiona dyskusji o tym, z czego za kilka, kilkanaście lat będziemy pozyskiwali energię elektryczną. Rząd wyraża jednoznaczne wsparcie dla sektora węglowego, któremu przypisują kluczową rolę dla rozwoju polskiej gospodarki i energetyki. Warto w tym kontekście przypomnieć wypowiedź ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego z odbywającego się w maju w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Mówił wówczas, że doprowadzenie do stanu, w którym europejska energetyka będzie w pełni zdekarbonizowana, jest przez Polskę nie do zrealizowania. – Przy ogromnym wysiłku i kosztach 200 mld zł możemy uzyskać efekt 50 procent energii z węgla i 50 procent z innych – tłumaczył minister.
W połowie lipca podczas konferencji prasowej wiceszef resortu energii Grzegorz Tobiszowski przedstawił wstępną koncepcję miksu energetycznego do 2030 roku. Z jego słów wynikało, że do tego czasu 60 procent energii wytwarzanej w naszym kraju ma pochodzić z węgla. Natomiast niezagospodarowane pozostaje 40 proc. Wówczas polityk nie wykluczał różnych opcji, w tym źródeł odnawialnych czy atomu. Zrozumiałym jest, że polska energetyka nie jest stanie zrzucić z barków węglowego ciężaru i z dnia na dzień zastąpić ten surowiec innym. Ważne jest jednak strategiczne myślenie i określenie kierunku, w którym zmierzamy, a tego moim zdaniem brakuje. Od wielu lat polska polityka energetyczna jest zakładnikiem węgla i sektora górniczego. Kolejne rządy skutecznie zamiatały problemy branży węglowej pod dywan, obawiając się widoku strajkujących górników i płonących opon na ulicach Warszawy.
Energetyka potrzebuje decyzji
Energetyka nie może być zakładnikiem cyklu wyborczego. Zawsze będziemy w sytuacji, kiedy będzie przed wyborami lub po nich. Bezpieczeństwo, a zwłaszcza to w ujęciu energetycznym, nie może być zależne od koniunkturalizmu, który jest oderwany od światowych trendów. Te z kolei nieubłaganie zmierzają w kierunku dekarbonizacji. Po której stronie barykady stanie Warszawa? Czy spróbuje zmierzyć się z ambitną polityką klimatyczną Unii Europejskiej i postawi na zmniejszenie emisyjności, czy będzie twardo podążać węglową ścieżką, obierając tym samym kurs kolizyjny z Brukselą?
Zakończone niedawno Forum Ekonomiczne w Krynicy przyniosło częściową odpowiedź na to pytanie. W jego trakcie wspomniany wcześniej minister Tchórzewski zapowiedział, że projekt węglowy Elektrowni Ostrołęka C realizowany przez Eneę i Energę będzie ostatnim tego typu w Polsce. To ważna wypowiedź, która daje pewne nadzieje na to, że transformacja energetyczna nad Wisłą jest możliwa. Tym bardziej, że również jeden z koncernów energetycznych (PGE) zapowiedział, że planowana na północy kraju Elektrownia Dolna Odra nie będzie napędzana węglem, lecz gazem ziemnym, który może być jednym z istotnych elementów naszej transformacji energetycznej, zwłaszcza w kontekście realizowanych przez Polskę projektów służących dywersyfikacji źródeł pozyskiwania surowca. Mam tu na myśli projekt Bramy Północnej, dzięki któremu w perspektywie pięciu lat nad polskie wybrzeże mogą dotrzeć pierwsze wolumeny norweskiego surowca. Przy czym należy zaznaczyć, że nie ma utartej i jedynej słusznej ścieżki. Zgadzam się z poglądem, że Polska powinna wytyczać własną ścieżkę budowy miksu energetycznego, ale z zaznaczeniem, że nie może być on oderwany od obserwowanych trendów.
Czas węgla się kończy
– Wszystko się zmienia, ale polska energetyka powinna się do tego zaadaptować. Aby nasza energetyka mogła budować swój potencjał i konkurować z energetyką europejską, powinna zrobić parę kroków naprzód i zaplanować transformację sektora – mówiła na początku tygodnia, w trakcie zamkniętego spotkania dla dziennikarzy, dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii.
Warto w tym kontekście zauważyć, że Forum przedstawi dzisiaj raport, przygotowany we współpracy z WiseEuropa, na temat możliwych scenariuszy rozwoju polskiej energetyki. Zdaniem autorów opracowania w ramach przyszłego miksu energetycznego ważna jest dywersyfikacja bazy wytwórczej, która jest niezbędna do podniesienia poziomu bezpieczeństwa energetycznego. Istotne jest również to, żeby podejmując decyzję w sprawie przyszłego miksu, pamiętać, aby był on elastyczny i odpowiadał na wyzwania przyszłości. Co ważne, eksperci podkreślili, że wybierając scenariusz przebudowy energetyki, należy promować te rozwiązania, które pozwolą na elastyczne dostosowanie do przyszłych polityk i technologii.
Jak wynika z raportu, model, w którym energetyka oparta jest na węglu, nieuchronnie zmierza ku końcowi. Pominięcie tego faktu doprowadzi nas do sytuacji, w której jeszcze bardziej uzależnimy się od importu czarnego złota, a to będzie niekorzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Według wyliczeń, które wcześniej przedstawiło WiseEuropa, od 1990 roku do dnia dzisiejszego polscy podatnicy zaaplikowali sektorowi górniczemu kroplówkę wartą 230 mld zł. To jeszcze nie koniec podawania sektorowi zbawiennego zastrzyku gotówki. Według ekspertów WiseEuropa do 2030 roku Polacy dołożą do górnictwa 197 mld zł. Czy tych pieniędzy nie można rozdysponować w lepszy sposób? Tym bardziej, że nie istnieje dokument, na którym można byłoby oprzeć tezę, że w perspektywie długoterminowej polskie górnictwo będzie opłacalne.
Należy zaznaczyć, że gaz, atom, OZE i pozostałe źródła wytwórcze samodzielnie nie wyprą w pełni węgla z naszej energetyki, a w pojedynkę nie są w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa. Potrzebny jest zrównoważony miks ze źródłami, które byłyby względem siebie komplementarne. Aby tak się stało, nieodzowna jest jasna wizja rozwoju sektora energetycznego, której na razie brakuje. Tym bardziej, że nawet wewnątrz rządu istnieją różne plany na temat przyszłego kształtu miksu energetycznego. W tak kluczowych sektorach jak energetyka potrzebna jest jednomyślność i przełożenie planów na realne działania, gdyż czasu pozostaje coraz mniej. Wyniki wspomnianego wcześniej opracowania Forum Energii i WiseEuropa są kolejnym głosem, który potwierdza tezę, że w perspektywie długookresowej polska energetyka nie poradzi sobie z węglowym obciążeniem. Warto, aby ten sygnał został również odnotowany przez naszych decydentów.
Jakóbik: Szyszko blokuje atom. Zespoły technologiczne czekają na sygnał