Przeciwko członkowi litewskiego parlamentu Artūrasowi Skardžiusowi wszczęto postępowanie. Parlamentarni śledczy badają niejasne źródła dochodów jego rodziny i związki z rosyjskim Gazpromem.
– Wobec deputowanego litewskiego parlamentu Artūrasa Skardžiusa, który jest aktywnie zaangażowany w kwestie sektora energetycznego prowadzone jest śledztwo. Ma to związek z otrzymaniem przez jego rodzinę niespodziewanie dużego dochodu z tytułu dzierżawy gruntów dla spółki, która z kolei przekazała je w subarendę dla farmy wiatrowej – poinformowano na stronie Organized Crime and Corruption Reporting Project (OCCRP).
Wątpliwy biznes
W trakcie dochodzenia wykazano związek między inwestycją jego żony z białoruską spółką energetyczną i Gazprombankiem na Białorusi. Poinformowano, że żona Skardžiusa otrzymuje 24 tys. euro za dzierżawę gruntu w rejonie Šilutė, który jest znany z wietrznego klimatu oraz farm wiatrowych. Wynajmowana działka liczy 28 hektarów przy czym, w rzeczywistości tylko 1 proc. powierzchni zajmuje farma wiatrowa.
Oficjalnie ziemia jest użyczona firmie budowlanej. Jednak faktycznym użytkownikiem, ukrytym za umową o subarendzie jest spółka wiatrowa, która należy do jednej z największych na Litwie grup sektora odnawialnych źródeł.
Otrzymując znaczące dochody od takiej umowy Skardžius próbował zablokować zmiany regulacyjne, które mogłyby zaszkodzić działalności firmy zarządzającej polem z turbinami wiatrowymi.
Rosyjski ślad
W toku śledztwa okazało się, że białoruska firma OZE, w której żona Skardžiusa jest udziałowcem, jest finansowana przez należący do Gazpromu Biełgazprombank. Parlamentarni śledczy analizują również jeszcze jedną umowę, na mocy której żona polityka, sprzedając firmę rosyjskim inwestorom otrzymała pokaźny dochód. Rzecz dotyczy środków wypłaconych w 2013 roku za kurort, który miał się przekształcić w nowoczesny ośrodek. Tak się jednak nie stało.
Organized Crime and Corruption Reporting Project/Piotr Stępiński
Raport o Nord Stream 2: Gazprom korumpuje i płaci za analizy