W trakcie zakończonego w Wiedniu szczytu OPEC+, czołowi wydobywcy ropy na świecie zgodzili się na dalsze utrzymanie polityki ograniczenia wydobycia surowca. Ma ono pomóc w dalszej stabilizacji sytuacji na rynku naftowym. Wysiłki te, po raz kolejny, może zaprzepaścić odradzająca się w Stanach Zjednoczonych rewolucja łupkowa.
Ceny ropy zaczęły spadać jesienią 2014 roku. Wówczas za baryłkę trzeba było zapłacić ponad 100 dolarów, ale ceny zaczęły się gwałtownie obniżać w lutym 2015 roku cena spadła do poziomu 28 dolarów. Według szacunków ekspertów, inwestycje w sektor wydobycia ropy zmniejszyły się blisko dwukrotnie. Warto również zaznaczyć, że wiele państw, w dużym stopniu opierających swoje budżety na eksporcie surowca – w tym państwa członkowskie OPEC – doświadczyło spadków dochodów, a w konsekwencji deficytu w państwowej kasie. Według przedstawionych w październiku przez kartel wyliczeń, dochody petro state spadły o bilion dolarów.
Sytuacja na rynku naftowym zmusiła OPEC oraz kilka państw spoza kartelu, w tym Rosję, do zawarcia porozumienia w sprawie zmniejszenia dziennego wydobycia ropy o 1,8 mln baryłek. Porozumienie obowiązuje od stycznia 2017 roku, a w maju zostało przedłużone do końca marca 2018 roku. Na mocy ustaleń z Wiednia porozumienie pozostanie w mocy do końca przyszłego roku. Podobnie jak poprzednio, Libia i Nigeria są zwolnione z przyjętych zobowiązań.
Zdaniem Teresy Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl, szczyt OPEC nie był przełomowy i obył się bez niespodzianek m.in. dlatego, że utrzymano dotychczasowy poziom cięć wydobywanego wolumenu ropy. Przy czym, rozstrzygnięcie spotkania w Wiedniu było przewidywane przez analityków. Zresztą państwa – strony porozumienia naftowego przekonują, że jest zbyt wcześnie aby mówić o ograniczeniu poziomu wydobycia ropy. Taką opinię wyraził saudyjski minister energetyki Khalid al-Falih. Jego zdaniem świat jeszcze nie wszedł w nowy cykl wzrostu popytu. Na razie, dzięki cięciu wydobycia i pewnej mierze eksportu, można mówić o spadku nadpodaży. Minister al-Falih dodał, że OPEC będzie analizować sytuację na globalnym rynku ropy podczas kolejnego zwyczajnego posiedzenia w czerwcu 2018 r.
Ropa powyżej 60 dolarów? Trudne do utrzymania
Warto również przyjrzeć się na reakcji rynku. O ile w momencie podpisania porozumienia ceny ropy wzrosły o ponad 10 dolarów, przekraczając cenę 40 dolarów za baryłkę, o tyle w tym przypadku notowania surowca były stabilne – powyżej 60 dolarów. Jednak zdaniem ekspertów będą one trudne do utrzymana. W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Dorota Sierakowska, analityk surowcowy w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska stwierdziła, że w tej chwili potrzeba dodatkowych bodźców, które mogłyby wywołać dalsze wzrosty na rynku ropy naftowej. – Rynek w ostatnim czasie uodpornił się na komunikaty OPEC – mówiła.
Tym bardziej, że same państwa – strony porozumienia dość sceptycznie podchodzą do przyjętych zobowiązań. W tym kontekście warto przypomnieć wypowiedź ministra gospodarki Rosji, Maksyma Oreszkina, który ocenił, że układ „szkodzi rosyjskiej gospodarce”. Jak zauważa Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl, to pierwszy komentarz sygnalizujący niezadowolenie Rosjan z porozumienia naftowego. Zgodzili się oni na kwotę redukcji na poziomie 300 tysięcy baryłek dziennie. – Przez układ z OPEC mamy negatywny, bezpośredni wpływ na wydobycie i niebezpośrednie efekty, powiązane z małą aktywnością inwestycyjną w wyniku cięć – powiedział Oreszkin. Przy czym Moskwa wielokrotnie opowiadała się za kontynuacją polityki utrzymania redukcji wolumenów wydobycia. Ostatni raz taka deklaracja została ogłoszona w październiku. Jak przypomina Jakóbik, wówczas cena baryłki oscylowała wokół 50 dolarów. Obecnie podniosła się do 60-65 dolarów. Zwraca się to już w przychodach do rosyjskiego budżetu. Według Federalnej Służby Podatkowej, przychody budżetowe Rosji wzrosły w ostatnich 10 miesiącach o 19,1%. Sprzedaż węglowodorów odpowiadała za 60% wzrostu. Wydobycie i eksport rosną od początku roku o odpowiednio 1,8 i 5 %. Jednak według krytyków porozumienia naftowego, tak znaczny wzrost cen baryłki premiuje rozwój wydobycia w USA.
Co zrobią Stany Zjednoczone?
– Z pewnością najbardziej skorzystaliby na tym Amerykanie – twierdzili doradcy rosyjskiego ministra energii Aleksandra Nowaka. Ponieważ ceny ropy wzrosły powyżej 60 dolarów, Rosjanie obawiają się, że ograniczenie produkcji do końca 2018 r. spowoduje dalszy wzrost wydobycia ropy w Stanach Zjednoczonych. OPEC analizował w Wiedniu rządowe dane USA, z których wynika, że produkcja ropy w Stanach Zjednoczonych wzrosła we wrześniu br, o 3 %, do 9,48 mln baryłek dziennie. Przy czym, zdaniem saudyjskiego ministra ropy, OPEC „nie powinien reagować na krótkoterminowe skoki wydobycia w USA”.
Jednak, jak twierdzi wspomniana wcześniej Dorota Sierakowska, Stany Zjednoczone są głównym zagrożeniem dla państw spoza OPEC, ponieważ Waszyngton będzie zwiększać wydobycie. Przyczyni się to do dalszego spadku cen. – Przyszłość cen ropy naftowej w dużej mierze zależy od amerykańskich firm wydobywczych, ale na chwilę obecną widoczny jest krótkoterminowy potencjał do spadku cen o kilka dolarów na baryłce – powiedziała rozmówczyni BiznesAlert.pl.
Według Wojciecha Jakóbika, odradzająca się za Oceanem rewolucja łupkowa przetestuje sojusz Arabii i Rosji. Przy czym, nie wiadomo jak długo kruchy sojusz Arabii Saudyjskiej i Rosji będzie w stanie przetrwać, w obliczu odrodzenia rewolucji łupkowej w USA, którą sam zafundował, podniesieniem cen ropy. Przypomnijmy, że w połowie maja analitycy Bank of America Merrill Lynch twierdzili, że aby utrzymać amerykańskie spółki łupkowe w ryzach, OPEC i Rosja będą musiały się pogodzić z ceną ropy, nie większą, niż 40 dolarów za baryłkę. Jeżeli notowania surowca powrócą do poziomu 60-70 dolarów, to, w ujęciu rocznym, dzienne wydobycie ropy z łupków w USA wzrośnie o 720 tys. baryłek. W rezultacie w ciągu 5 lat spółki łupkowe dostarczą na rynek dodatkowe 3,5 mln baryłek ropy, co pokrywałoby 2/3 zapotrzebowania na nowy wolumen surowca. To w pewien sposób może stwarzać ryzyko dla działań, podejmowanych przez OPEC+.
Zabrakło bezpiecznika
W tym kontekście pojawiają się również pytania o to, co będzie po tym, jak przestanie obowiązywać porozumienie naftowe. Co istotne, szczyt w Wiedniu nie przyniósł odpowiedzi na tak kluczowy problem. W stolicy Austrii nie ustalono mechanizmów wycofania się z układu, o co do końca apelowała Rosja. Miał on zapewnić, że będzie można zatrzymać cięcia i przyspieszyć wydobycie, w razie szybkiego wzrostu cen, a co za tym idzie, przewidywanego wzrostu wydobycia w USA i innych krajach wydobywających ropę łupkową, która jest konkurencją dla oferty sygnatariuszy układu. Bez tego bezpiecznika, kraje będą zobowiązane do cięć nawet w sytuacji, gdy w ich przekonaniu będzie się opłacał powrót do wojny cenowej z użyciem maksymalnego wolumenu. Być może temat powróci na kolejnym, zwyczajnym posiedzeniu OPEC, które zaplanowano w czerwcu 2018 roku.