Polskie Sieci Elektroenergetyczne zmienią model inwestycji sieciowych i wezmą na siebie ciężar przygotowań do budowy nowych linii – poinformował prezes PSE Eryk Kłossowski. Spółka będzie ograniczać cedowanie zadań planistycznych na zewnętrzne podmioty.
Protesty społeczne utrudniają budowę
W poniedziałek PSE oficjalnie uruchomiły linię najwyższych napięć Kozienice-Siedlce wraz ze stacjami elektroenergetycznymi na jej końcach. Linii 400 kV posłuży m.in. do wyprowadzenia części mocy z oddanego do użytku w grudniu bloku o mocy 1075 MW na węgiel kamienny. Przy tej okazji prezes PSE Eryk Kłossowski zapowiedział, że była to ostatnia duża linia wybudowana w dotychczasowym modelu realizacji inwestycji. Będziemy reformować ten model i przejmować na siebie większą część ryzyka, zwłaszcza planistycznego – mówił w Kozienicach.
Takie podejście ma przyspieszyć inwestycje, zwłaszcza jeżeli napotkają na protesty lokalnych społeczności. Kłossowski podkreślał, że każda nowa linia poprawia bezpieczeństwo energetyczne, a wystarczy rzucić okiem na mapę, aby zobaczyć różnicę między Polską a Zachodem, gdzie sieć jest znacznie bardziej gęsta. Taka sieć jest niezawodna, utrata jednego elementu nie przekłada się na ryzyko pracy pozostałych – wskazał. Jak jednak zaznaczył, na Zachodzie zbudowanie jakiegokolwiek nowego elementu jest niezwykle trudne ze względu na protesty społeczne. „W przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej jeszcze budujemy, tam sprzeciwy blokują prawie wszystko” – mówił.
Jak wyjaśniał, w nowym modelu PSE samodzielnie będzie odpowiadać za zgromadzenie tytułów prawnych niezbędnych do budowy linii przesyłowych. „To my będziemy występować wobec mieszkańców. (…) Jako spółka Skarbu Państwa, prowadząca działalność misyjną, to my powinniśmy odpowiadać za komunikację w terenie, zamiast zlecać to zewnętrznym wykonawcom i podwykonawcom” – mówił Kłossowski.
Problemy z podwykonawcami
Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski podkreślał z kolei, że przy budowie infrastruktury, w rodzaju linii przesyłowych, kompromis z lokalnymi społecznościami jest warunkiem koniecznym. Podkreślał, że nowy model nie ma na celu ominięcie dialogu, tylko prowadzenie go bezpośrednio przez PSE a nie wykonawców. „Bo z tym mamy złe doświadczenia” – dodał. Jego zdaniem podwykonawcy, którym zlecano osiągnięcie porozumienia z mieszkańcami, często powołując się na siłę wyższą, „zawalali” harmonogram przygotowań, a problem sprzeciwów i protestów przechodził na inwestora czy właściciela.
Naimski powtórzył, że kompromis jest konieczny – dla bezpieczeństwa, dla inwestycji i dla zainteresowanych na miejscu. „To nie jest tak, że z premedytacja chcemy budować linię najwyższych napięć przez czyjeś trawniki” – dodał. Również wiceminister energii Tadeusz Skobel wyraził opinię, że przy prowadzeniu inwestycji sieciowych nie ma innej drogi niż pozyskiwanie życzliwości do nich ze strony społecznej.
Wyjątek potwierdza regułę?
Wójt gminy Stoczek Łukowski Marek Czub zauważył, że podczas budowy linii Kozienice-Siedlce większych protestów nie było, „być może dlatego, że proces konsultacji był rozbudowany, proces nie powodował żadnych obaw. Formuła się sprawdziła, dochodziło nawet do tego, że obywatele oczekiwali, iż linia będzie przebiegać właśnie przez ich nieruchomości” – mówił. Odnosząc się do nowego modelu PSE, Czub zwrócił uwagę na potrzebę szerszego udziału w dialogu radnych i sołtysów. „To pomaga, a nie przeszkadza” – ocenił.
W najbliższych czterech latach PSE planuje budowę ponad 2,7 tys. km nowych linii przesyłowych najwyższych napięć.
Polska Agencja Prasowa