Elektryfikowanie samolotów to wyzwanie dla ich producentów na kolejne lata. Zarówno firma Airbus jak i Boeing poważnie potraktowały zapewnie norweskiego operatora Avinor, że ten jest gotów w 10 lat przestawić się na elektryczne samoloty. Skoro technologia już istnieje i nie jest utopią trzeba ją wykorzystywać – takie podejście do przyszłości norweskiego lotnictwa Dag Falk-Petersen prezes Avinor zaprezentował w maju 2017 roku. Wtedy to rząd Norwegii zadeklarował, że będzie wspierał projekt elektryfikacji lotnictwa.
Po samochodach czas na samoloty
Korzyści o jakich mówi się w kontekście wprowadzania na rynek elektrycznych samolotów to przede wszystkim wykorzystanie alternatywnych paliw do ich zasilania, ograniczenie hałasu, ochrona środowiska. Nie zarzucono prac nad oszczędniejszymi i cichszymi lotniczymi silnikami spalinowymi, ale równocześnie rozpoczęto prace nad zupełnie nowymi rozwiązania.
Ekonomia
Elektryczne samoloty to mniejsze koszty operacyjne, jak mówią entuzjaści pomysłu. To bardziej wydaje eksploatowanie miejskich lotnisk, możliwość wykorzystywania mniejszych lotnisk o krótszych pasach startowych. Norwegia w związku z tym, że podołała ambitnym planom wprowadzenia samochodów elektrycznych, energię produkuje z odnawialnych źródeł odważnie spogląda w przyszłość i deklaruje, że rok 2050 może być tym, w którym cała norweska flota lotnicza będzie elektryczna.
Independent/Agata Rzędowska