icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Łoskot-Strachota: Merkel w Rosji. Niemcy grają solo? (ROZMOWA)

Chociaż wciąż ważą się losy spornego projektu Nord Stream 2, to na spór wewnątrzunijny w tej sprawie wpływa polityka Niemiec, które wydają się grać solo w tej sprawie. W piątek kanclerz Angela Merkel odwiedzi Rosję. Rozmawiamy o tym z Agatą Łoskot-Strachotą z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Czy los Nord Stream 2 jest przesądzony?

Agata Łoskot-Strachota: Sytuacja związana z projektem Nord Stream 2 jest bardzo dynamiczna i na wielu poziomach nie w pełni oczywista. Z jednej strony widzimy coraz większe zaawansowanie projektu, jego stopniowe finansowanie przez podmioty zaangażowane oraz prowadzone lub rozpoczynane coraz to inne prace przygotowujące budowę szlaku.

Z drugiej zaś szereg kwestii jest wciąż nierozstrzygniętych czy nie skończonych – np. wciąż nie ma zgód na budowę gazociągu w strefach ekonomicznych Szwecji i Danii oraz duńskiej zgody na budowę w jej morzu terytorialnym, budowa NS2 jest skarżona przez organizacje środowiskowe, utrzymuje się pytanie o wpływ sankcji USA oraz działań polskiego UOKIK na przyszłość gazociągu (w tym zaangażowanie koncernów UE i jego finansowanie), oraz nieoczywisty wciąż jest cały kontekst prawny (w tym los dyrektywy gazowej). Stąd nie jest przesądzone czy, a przede wszystkim kiedy, zacznie się faktyczna budowa gazociągu oraz w jakim otoczeniu prawnym będzie on funkcjonował.

Rozwój dostaw przez Nord Stream 2 ma się odbywać kosztem szlaku ukraińskiego. Jaki poziom dostaw gazu przez Ukrainę gwarantuje stabilność systemu przesyłowego, a co za tym idzie jej gospodarki?

To chyba nie jest bardzo jednoznacznie określone. Ostatnio minister energii Ukrainy mówił o ok 40 mld m sześc. rocznie. Ale pamiętajmy, że to oznacza wyłączenie iluś tam nitek lub duże koszty z utrzymywaniem ich funkcjonalnych jeśli któraś ze stron (UE, rosyjska, Ukraina) uważałaby, że dobrze mieć działające większe przepustowości przez Ukrainę jako tzw. swing capacities – żeby np. dostarczać więcej gazu zimą w czasie skokowego wzrostu zapotrzebowania w Europie. A tego typu przepustowości mogą być potrzebne w związku z m.in spadającym wydobyciem z Groningen, które stanowiło właśnie taką „poduszkę” na czas największego zapotrzebowania.

Ponadto, abstrahując od konkretnych wielkości pozostaje pytanie o to, kto i w jaki sposób będzie finansował ustrzymywanie, ew. transformację i modernizację systemu ukraińskiego. To m.in. pytanie o ostateczną formułę zaangażowania zachodnich inwestorów, na razie nierozstrzygnięta w związku z zawieszeniem de facto finalizacji wdrażania rozdziału właścicielskiego na Ukrainie. Wreszcie trochę obok pytań o to, ile gazu powinno płynąć przez ukraiński system gazociągów jest też pytanie o stan i przyszłą przepustowość gazociągów biegnących z Rosji na Ukrainę. Nie są one obecnie doinwestowane (w odróżnieniu do infrastruktury zasilającej szlak przez Bałtyk) i według wcześniejszych zapowiedzi Gazpromu planowane jest zamykanie części z nich.

Niemcy od dawna dążą do wymiany zgody na NS2 w zamian za gwarancje minimalnego poziomu dostaw przez Ukrainę. Skąd wziął się format rozmów na ten temat Niemcy-Rosja-Ukraina, zamiast naturalnego KE-Ukraina-Rosja?

Od 2014 roku rozmowy na temat zasad tranzytu gazu przez Ukrainę prowadzone były w formacie trójstronnym UE-Ukraina-Rosja. Unia reprezentowana przez KE była w nich de facto mediatorem, ale i strona zainteresowana (stabilnymi i przewidywalnymi dostawami gazu z Rosji przez Ukrainę). KE rozmawiała też ze stroną rosyjską i ukraińską o projekcie Nord Stream 2.

Ostatnia zmiana rządu w Berlinie i akcentów w oficjalnej linii Niemiec dotyczącej Nord Stream 2, które wciąż utrzymując, że Nord Stream 2 jest projektem komercyjnym, zaczęły przyznawać, że ma tez wymiar polityczny związany przede wszystkim z Ukrainą i ukraińskim tranzytem została bardzo pozytywnie przyjęta m.in. przez KE. Właśnie KE zaproponowała włączenie Niemiec do dotychczas trójstronnego dialogu dotyczącego ukraińskiego tranzytu. Jednocześnie nie ma sygnałów by odbyły się jakieś formalne rozmowy dotyczące zmiany formatu i przyłączenia się doń Niemiec, ani tego jaką miałyby one odgrywać rolę i jak najlepiej reprezentować (nieoczywisty mocno w przypadku tak Nord
Stream 2, jak i ukraińskiego tranzytu) interes całej UE.

W konsekwencji obecna aktywność dyplomatyczna Niemiec, czyli wizyty ministra spraw zagranicznych i ministra gospodarki i energii Niemiec w Moskwie i Kijowie, i zbliżająca się piątkowa (18 maja – przyp. red.) wizyta kanclerz Merkel w Rosji, wydaje się akcją solo, a nie całej UE. W związku z istniejącymi różnicami interesów i zdań co do tego jak powinna UE jako całość działać, unikaniem dotychczas przez Niemcy rozmowy na temat Nord Stream 2 (i pośrednio przyszłości tranzytu gazu przez Ukrainę) na forum UE z innymi państwami członkowskimi, a także wyraźnymi i konkretnymi interesami samych Niemiec związanymi z realizacją gazociągu może to po pierwsze budzić wątpliwości co do roli Niemiec w procesie oraz znaczenia ewentualnych wypracowanych rozwiązań, poza tym zaś utrudnić, a nie ułatwić przyszłe działania Komisji czy Unii Europejskiej w tym obszarze. Niewykluczone jest jednak, że odbyły się lub trwają jakieś nieformalne rozmowy na temat roli i formuły zaangażowania Niemiec w dialog UE z Rosją i Ukrainą, a także, że wypracowywany jest format czterostronnych negocjacji dotyczących przyszłości tranzytu przez Ukrainę oraz Nord Stream 2.

Jakie znaczenie ma deklaracja kanclerz Merkel o tym, że NS2 ma aspekty polityczne, po której nastąpiła wypowiedź ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa, że to tylko biznes?

Zmiana jest w oficjalnej retoryce i rozłożeniu akcentów. Merkel i inni reprezentanci niemieckiego rządu przyznają obecnie jednoznacznie, że Nord Stream 2 ma – poza komercyjnym charakterem – także polityczne konsekwencje i, że dotyczą one przede wszystkim Ukrainy i tranzytu gazu przez jej terytorium. Pamiętajmy jednak, ze także Sigmar Gabriel mówił  o konieczności utrzymania tranzytu przez Ukrainę. Kluczowym pytaniem jest wiec na jakie działania przełoży się ta nieco inna retoryka. Widzimy już, ze Niemcy zaczęli oficjalnie angażować się w polityczne rozmowy na temat Nord Stream 2 i przyszłości tranzytu przez Ukrainę – to są jedne z kluczowych tematów wszystkich trzech wizyt niemieckich w Moskwie.

Widzimy też, że choć wciąż nie było rozmów na ten temat na forum wszystkich państw unijnych, to Berlin rozmawia o tym z unijnymi partnerami – m.in rozmowy szefów MSZ niemieckiego i państw bałtyckich. Wreszcie pojawiają się niemieckie wypowiedzi przyznające, że kwestia Nord Stream 2 i tranzytu przez Ukrainę to domena unijnej polityki energetycznej. To pozytywne sygnały. Pytanie czy i w jaki sposób przełoży się to na wypracowanie wspólnego unijnego celu i instrumentarium w tych, mocno wciąż kontrowersyjnych, kwestiach. I tu pojawiają się wyzwania i pytania o niemieckie interesy. Jak pracować nad wspólnymi celami i instrumentarium na poziomie unijnym, jeśli Berlin już zaczął negocjacje z Rosja i Ukraina? Czy jak skutecznie i wiarygodnie rozmawiać z Kijowem o Nord Stream 2 i różnych możliwościach związanych z tranzytem przez Ukrainę, jeśli dokładnie w trakcie tych rozmów Gazprom – Nord Stream 2 AG – ogłasza rozpoczęcie prac związanych z budową gazociągu w niemieckiej wyłącznej strefie ekonomicznej?

Jak działa ten przypadek na wspólną politykę energetyczną Unii Europejskiej?

Na pewno do tej pory jest to duże wyzwanie dla wspólnej unijnej polityki energetycznej  – są różne interesy i pomysły działania, różne wizje roli KE w procesie, różne interpretacje i zastosowania prawa unijnego, a także stanowiska dotyczącego proponowanych i dyskutowanych zmian w dyrektywie gazowej. Wszystko to dzieli a wiec i osłabia UE, uwypuklając brak wspólnego stanowiska i tzw. single voice w relacjach z państwami trzecimi, (czyli przede wszystkim Rosją, ale teraz na przykład też USA, zaangażowanymi w temat Nord Stream 2) oraz w projekt Nord Stream 2 jako taki.

Jednocześnie proces wciąż trwa i widać, że KE i inne podmioty zaangażowane pokładają duże nadzieje w większym otwarciu Niemiec na dialog polityczny o Nord Stream 2 i prace nad jakimś porozumieniem w tej kwestii na poziomie unijnym. Gdyby to się udało, co jak wspomniałam jest mocno nieoczywiste, i wymaga woli współpracy i konkretnych działań umożliwiających wypracowanie  kompromisu, przede wszystkim ze strony Niemiec, ale i innych państw członkowskich, to mogłoby to – po wszystkich perturbacjach i pęknięciach spowodowanych przez Nord Stream 2 wewnątrz UE – wzmocnić w tym konkretnym wymiarze UE i Unię Energetyczną.

Chociaż wciąż ważą się losy spornego projektu Nord Stream 2, to na spór wewnątrzunijny w tej sprawie wpływa polityka Niemiec, które wydają się grać solo w tej sprawie. W piątek kanclerz Angela Merkel odwiedzi Rosję. Rozmawiamy o tym z Agatą Łoskot-Strachotą z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Czy los Nord Stream 2 jest przesądzony?

Agata Łoskot-Strachota: Sytuacja związana z projektem Nord Stream 2 jest bardzo dynamiczna i na wielu poziomach nie w pełni oczywista. Z jednej strony widzimy coraz większe zaawansowanie projektu, jego stopniowe finansowanie przez podmioty zaangażowane oraz prowadzone lub rozpoczynane coraz to inne prace przygotowujące budowę szlaku.

Z drugiej zaś szereg kwestii jest wciąż nierozstrzygniętych czy nie skończonych – np. wciąż nie ma zgód na budowę gazociągu w strefach ekonomicznych Szwecji i Danii oraz duńskiej zgody na budowę w jej morzu terytorialnym, budowa NS2 jest skarżona przez organizacje środowiskowe, utrzymuje się pytanie o wpływ sankcji USA oraz działań polskiego UOKIK na przyszłość gazociągu (w tym zaangażowanie koncernów UE i jego finansowanie), oraz nieoczywisty wciąż jest cały kontekst prawny (w tym los dyrektywy gazowej). Stąd nie jest przesądzone czy, a przede wszystkim kiedy, zacznie się faktyczna budowa gazociągu oraz w jakim otoczeniu prawnym będzie on funkcjonował.

Rozwój dostaw przez Nord Stream 2 ma się odbywać kosztem szlaku ukraińskiego. Jaki poziom dostaw gazu przez Ukrainę gwarantuje stabilność systemu przesyłowego, a co za tym idzie jej gospodarki?

To chyba nie jest bardzo jednoznacznie określone. Ostatnio minister energii Ukrainy mówił o ok 40 mld m sześc. rocznie. Ale pamiętajmy, że to oznacza wyłączenie iluś tam nitek lub duże koszty z utrzymywaniem ich funkcjonalnych jeśli któraś ze stron (UE, rosyjska, Ukraina) uważałaby, że dobrze mieć działające większe przepustowości przez Ukrainę jako tzw. swing capacities – żeby np. dostarczać więcej gazu zimą w czasie skokowego wzrostu zapotrzebowania w Europie. A tego typu przepustowości mogą być potrzebne w związku z m.in spadającym wydobyciem z Groningen, które stanowiło właśnie taką „poduszkę” na czas największego zapotrzebowania.

Ponadto, abstrahując od konkretnych wielkości pozostaje pytanie o to, kto i w jaki sposób będzie finansował ustrzymywanie, ew. transformację i modernizację systemu ukraińskiego. To m.in. pytanie o ostateczną formułę zaangażowania zachodnich inwestorów, na razie nierozstrzygnięta w związku z zawieszeniem de facto finalizacji wdrażania rozdziału właścicielskiego na Ukrainie. Wreszcie trochę obok pytań o to, ile gazu powinno płynąć przez ukraiński system gazociągów jest też pytanie o stan i przyszłą przepustowość gazociągów biegnących z Rosji na Ukrainę. Nie są one obecnie doinwestowane (w odróżnieniu do infrastruktury zasilającej szlak przez Bałtyk) i według wcześniejszych zapowiedzi Gazpromu planowane jest zamykanie części z nich.

Niemcy od dawna dążą do wymiany zgody na NS2 w zamian za gwarancje minimalnego poziomu dostaw przez Ukrainę. Skąd wziął się format rozmów na ten temat Niemcy-Rosja-Ukraina, zamiast naturalnego KE-Ukraina-Rosja?

Od 2014 roku rozmowy na temat zasad tranzytu gazu przez Ukrainę prowadzone były w formacie trójstronnym UE-Ukraina-Rosja. Unia reprezentowana przez KE była w nich de facto mediatorem, ale i strona zainteresowana (stabilnymi i przewidywalnymi dostawami gazu z Rosji przez Ukrainę). KE rozmawiała też ze stroną rosyjską i ukraińską o projekcie Nord Stream 2.

Ostatnia zmiana rządu w Berlinie i akcentów w oficjalnej linii Niemiec dotyczącej Nord Stream 2, które wciąż utrzymując, że Nord Stream 2 jest projektem komercyjnym, zaczęły przyznawać, że ma tez wymiar polityczny związany przede wszystkim z Ukrainą i ukraińskim tranzytem została bardzo pozytywnie przyjęta m.in. przez KE. Właśnie KE zaproponowała włączenie Niemiec do dotychczas trójstronnego dialogu dotyczącego ukraińskiego tranzytu. Jednocześnie nie ma sygnałów by odbyły się jakieś formalne rozmowy dotyczące zmiany formatu i przyłączenia się doń Niemiec, ani tego jaką miałyby one odgrywać rolę i jak najlepiej reprezentować (nieoczywisty mocno w przypadku tak Nord
Stream 2, jak i ukraińskiego tranzytu) interes całej UE.

W konsekwencji obecna aktywność dyplomatyczna Niemiec, czyli wizyty ministra spraw zagranicznych i ministra gospodarki i energii Niemiec w Moskwie i Kijowie, i zbliżająca się piątkowa (18 maja – przyp. red.) wizyta kanclerz Merkel w Rosji, wydaje się akcją solo, a nie całej UE. W związku z istniejącymi różnicami interesów i zdań co do tego jak powinna UE jako całość działać, unikaniem dotychczas przez Niemcy rozmowy na temat Nord Stream 2 (i pośrednio przyszłości tranzytu gazu przez Ukrainę) na forum UE z innymi państwami członkowskimi, a także wyraźnymi i konkretnymi interesami samych Niemiec związanymi z realizacją gazociągu może to po pierwsze budzić wątpliwości co do roli Niemiec w procesie oraz znaczenia ewentualnych wypracowanych rozwiązań, poza tym zaś utrudnić, a nie ułatwić przyszłe działania Komisji czy Unii Europejskiej w tym obszarze. Niewykluczone jest jednak, że odbyły się lub trwają jakieś nieformalne rozmowy na temat roli i formuły zaangażowania Niemiec w dialog UE z Rosją i Ukrainą, a także, że wypracowywany jest format czterostronnych negocjacji dotyczących przyszłości tranzytu przez Ukrainę oraz Nord Stream 2.

Jakie znaczenie ma deklaracja kanclerz Merkel o tym, że NS2 ma aspekty polityczne, po której nastąpiła wypowiedź ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa, że to tylko biznes?

Zmiana jest w oficjalnej retoryce i rozłożeniu akcentów. Merkel i inni reprezentanci niemieckiego rządu przyznają obecnie jednoznacznie, że Nord Stream 2 ma – poza komercyjnym charakterem – także polityczne konsekwencje i, że dotyczą one przede wszystkim Ukrainy i tranzytu gazu przez jej terytorium. Pamiętajmy jednak, ze także Sigmar Gabriel mówił  o konieczności utrzymania tranzytu przez Ukrainę. Kluczowym pytaniem jest wiec na jakie działania przełoży się ta nieco inna retoryka. Widzimy już, ze Niemcy zaczęli oficjalnie angażować się w polityczne rozmowy na temat Nord Stream 2 i przyszłości tranzytu przez Ukrainę – to są jedne z kluczowych tematów wszystkich trzech wizyt niemieckich w Moskwie.

Widzimy też, że choć wciąż nie było rozmów na ten temat na forum wszystkich państw unijnych, to Berlin rozmawia o tym z unijnymi partnerami – m.in rozmowy szefów MSZ niemieckiego i państw bałtyckich. Wreszcie pojawiają się niemieckie wypowiedzi przyznające, że kwestia Nord Stream 2 i tranzytu przez Ukrainę to domena unijnej polityki energetycznej. To pozytywne sygnały. Pytanie czy i w jaki sposób przełoży się to na wypracowanie wspólnego unijnego celu i instrumentarium w tych, mocno wciąż kontrowersyjnych, kwestiach. I tu pojawiają się wyzwania i pytania o niemieckie interesy. Jak pracować nad wspólnymi celami i instrumentarium na poziomie unijnym, jeśli Berlin już zaczął negocjacje z Rosja i Ukraina? Czy jak skutecznie i wiarygodnie rozmawiać z Kijowem o Nord Stream 2 i różnych możliwościach związanych z tranzytem przez Ukrainę, jeśli dokładnie w trakcie tych rozmów Gazprom – Nord Stream 2 AG – ogłasza rozpoczęcie prac związanych z budową gazociągu w niemieckiej wyłącznej strefie ekonomicznej?

Jak działa ten przypadek na wspólną politykę energetyczną Unii Europejskiej?

Na pewno do tej pory jest to duże wyzwanie dla wspólnej unijnej polityki energetycznej  – są różne interesy i pomysły działania, różne wizje roli KE w procesie, różne interpretacje i zastosowania prawa unijnego, a także stanowiska dotyczącego proponowanych i dyskutowanych zmian w dyrektywie gazowej. Wszystko to dzieli a wiec i osłabia UE, uwypuklając brak wspólnego stanowiska i tzw. single voice w relacjach z państwami trzecimi, (czyli przede wszystkim Rosją, ale teraz na przykład też USA, zaangażowanymi w temat Nord Stream 2) oraz w projekt Nord Stream 2 jako taki.

Jednocześnie proces wciąż trwa i widać, że KE i inne podmioty zaangażowane pokładają duże nadzieje w większym otwarciu Niemiec na dialog polityczny o Nord Stream 2 i prace nad jakimś porozumieniem w tej kwestii na poziomie unijnym. Gdyby to się udało, co jak wspomniałam jest mocno nieoczywiste, i wymaga woli współpracy i konkretnych działań umożliwiających wypracowanie  kompromisu, przede wszystkim ze strony Niemiec, ale i innych państw członkowskich, to mogłoby to – po wszystkich perturbacjach i pęknięciach spowodowanych przez Nord Stream 2 wewnątrz UE – wzmocnić w tym konkretnym wymiarze UE i Unię Energetyczną.

Najnowsze artykuły