Gdzie znajduje się punkt ciężkości rozwoju elektromobliności? Na razie w Azji, gdzie są już produkowane baterie. Jednak łańcuch wartości przesuwa się do Europy. To szansa dla Polski, w tym także dla KGHM, który chce mocniej zaistnieć w dostawie miedzi, srebra czy molibdenu na potrzeby rozwoju elektromobilności. To wnioski z debaty: „Ile polskiej innowacyjności w elektromobilności”, która odbyła się podczas konferencji Eastern Europe Energy Forum. Panel prowadził Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.
Przed rozpoczęciem dyskusji przedstawiciele Ernst&Young oraz ING, współautorzy raportu o elektromobilności, zaprezentowali ustalenia z dokumentu. Podkreślali, że nie chodzi już tylko o elektromobilność, a o samrtmobilność, jako szerszy megatrend w szybkim i niskoemisyjnym przemieszczaniu.
„Polacy nie są Chrystusami elektromobilności”
Jarosław Wajer z Ernst&Young podkreślił, że wpływ na przyzwyczajenia użytkowników transportu ma wiedza oraz innowacje. Zaznaczył, że rynek elektromobilności może przenieść się do Azji w zakresie produkcji baterii. Zwrócił uwagę, że w Europie rozwój elektromobilności nastąpi dopiero wówczas, kiedy środki na R&D zostaną w większym stopniu przekierowane z rozwoju silników spalinowych na elektryczne. Dodał jednak, że Azja ma przewagę technologiczną nad krajami Europy.
Kazimierz Rajczyk, Dyrektor Zarządzający Sektorem w ING Banku Śląskim podkreślił, że barierą jest cena pojazdu elektrycznego, jednak koszty użytkowania są niższe. Dodał, że po przejechaniu 50 tys. km pojazd spłaca się w ciągu 5 lat. Nadmienił, iż problemem jest niedostatek stacji ładowania, a w konsekwencji ich dostępność. Podał przykład Norwegii, gdzie nie ma już dotacji do stacji ładowania, tam jest to już biznes. Podkreślił, że po 2022 roku praktycznie każdy pojazd elektryczny będzie konkurencyjny w stosunku do spalinowego i zwróci się po 10 tys. wyjeżdżonych kilometrów. Dodał jednak, że Polacy „nie są Chrystusami”, to znaczy nie są obecnie w stanie płacić więcej za elektryka, niż za silnik spalinowy.
Marcin Korolec, Prezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych zapewniał, że nie jest istotne podkreślanie, ile jest „polskości” w rozwoju tego trendu. – Sukces będzie wówczas, kiedy ta rewolucja się wydarzy. Rocznie wydawane jest 50 mld zł na transport. Wyobraźmy sobie, że te środki, wydawane na elektromobilność, będą pracować na polski PKB. To jest kluczowa kwestia. Ważne jest, że Polacy biorą udział w dyskusji o rozwoju baterii na potrzeby elektromobliności – powiedział.
Zaznaczył, że ważne jest także , jakie źródło będzie napędzać baterię: czy energia z OZE, czy z paliw kopalnych. – Kolejną kwestią jest pytanie o energię elektryczną na potrzeby budowy takich fabryk. Czy cena prądu jest konkurencyjna w stosunku do Czech, Słowacji czy Ukrainy? To otwarte pytanie – powiedział. Dodał, że istotne będzie wsparcie dla rozwoju stacji ładowania, także w szerszym stopniu rozwoju sieci elektroenergetycznych. – W Wielkiej Brytanii pojazdy elektryczne służą jako stabilizator sieci, poprzez ładowanie pojazdu nocą, a oddawanie jej w dzień – podkreślił były minister środowiska.
Szklany sufit elektromobilności
Piotr Zaremba, Prezes ElectroMobility Poland SA powiedział, że jest szansa, aby powstała polska marka i technologia w elektromobilności. Przyznał, że w zakresie baterii centrum staje się Azja, a ten łańcuch wartości przesuwa się i tu należy upatrywać szansy dla Europy. Podkreślił, że elektromobilność powinna być wdrażana drogą ewolucyjną, a nie rewolucyjną. To musi być stopniowe, aby budować rynek i możliwości rozwoju baterii dla tradycyjnych producentów pojazdów elektrycznych.
– Polska ma warunki, aby rozwijać własną produkcję. Jest drugim pod względem sprzedaży rynkiem, który nie ma własnego producenta. Wkrótce wyprzedzimy pierwszą obecnie Belgię. Średnio 30 procent, to pula dla krajowych producentów. Początkowo w Polsce oceniamy to na ok. 5 – 10 procent. Brakuje nam dostawców pierwszego rzędu. Brakuje nam krajowego producenta. To taki szklany sufit. Jeśli nie stworzymy krajowego producenta, to nie stworzymy rynku poddostawców – podkreślił. Powiedział, że państwo ma interes w takich inwestycjach, bo to przekłada się na przyrost PKB. Dodał, że datą graniczną w przełomie mógłby być rok 2030, kiedy nabycie pojazdu elektrycznego będzie się Polakom opłacało.
KHGM napędzane elektromoblinością
Ryszard Biernacki, Dyrektor Naczelny ds inżynierii produkcji KGHM Polska Miedź S.A., powiedział, że w każdym pojedzie elektrycznym jest kilkadziesiąt kg miedzi, przy samej baterii nawet 30 kg. Z tego względu rynek elektromobilności – zdaniem Biernackiego – przysłuży się wzrostowi zapotrzebowania na wydobycie miedzi do 600 – 700 tys. ton rocznie. Podkreślił, że spółka ma potencjał prawny i technologiczny, infrastrukturę do rozwoju elektromobilności, jest także dystrybutorem energii i dużym jej odbiorcą, który może zostać wykorzystany do rozwoju sieci i stacji do ładowania. – To szansa na rozwój kraju i biznes dla spółki – powiedział Biernacki. Podkreślił, że chodzi tu nie tylko o miedź, ale także srebro czy molibden.
Prezes Zarządu S.A.M. Polska Sp. z o.o.Wacław Stevnert podkreślił, jako producent pojazdów elektrycznych, że z jego perspektywy najważniejsza jest dyskusja, jak będzie wyglądać i jak będzie napędzany pojazd. – Gdyby mierzyć sukces liczbą dyskusji o elektromobliności, wówczas Polska byłaby liderem. Trzeba ograniczyć gadanie do konkretów i działać. Polska ma szanse zaistnieć w elektromobilności. Polska produkuje od kilkudziesięciu lat proste konstrukcje pojazdów. To baza do rozwoju elektromobilności – powiedział.
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii reprezentował Janusz Kipigroch, Główny Specjalista w Departamencie Innowacji. Podkreślił, że w Polsce wsparcie na rzecz rozwoju elektomobilności rodzi się i już powstaje, a nawet jest już dostępne przez NCBR. – Już produkujemy autobusy elektryczne. Warto rozważyć sprawę dotyczącą autonomizacji czy zastosowanie wodoru. Nasz resort szykuje się do przeprowadzenia analizy wykorzystania wodoru oraz dużych magazynów energii, które ładowałyby pojazdy elektryczne – powiedział przedstawiciel resortu.
Elektromobilność to ekosystem
Robert Prusiński, Dyrektor polskiego oddziału Nissan Sales CEE powiedział, że potrzebna jest wizja, odwaga i determinacja we wdrażaniu elektromobilności. – Spółka już w 2007 roku podjęła decyzję o inwestycji w elektromobilność rzędu 3 mld dolarów. W 2010 roku Nissan Leaf stał się samochodem roku. Dotychczas na świecie sprzedano 300 tys. pojazdów Nissan Leaf, które przejechały już 4 mld km. W Europie sprzedano już 100 tys. elektryków tej marki. We Wrocławiu jest 200 pojazdów jako carsharnig – to największa tego typu usługa dla firmy. Od października ub. roku pojazdy te przejechały już 1 mln km. Firma sprzedała też 15 tysięcy pojazdów – powiedział.
Realny zasięg Nissana Leaf to 270 km w cyklu mieszanym i do 389 km w cyklu miejskim. W Polsce zamówień na ten pojazd jest czterysta. – To więcej niż sprzedaż tego pojazdu w całym zeszłym roku. Zamówienia w Europie sięgają obecnie 35 tys. sztuk. Pojazdem tym można zarządzać poprzez smartfon. Jest on wyposażony w system vehicle to grid – oddaje energię do baterii i do systemu. Firma oferuje cały ekosystem, a więc także stacjonarne magazyny energii, – podkreślił Prusiński.
Katarzyna Gospodarek, Dyrektor ds. Komunikacji BMW Group Polska powiedziała, że za 20 lat możemy nie poznać naszych ulic. Już teraz na świecie jeżdżą trzy miliony pojazdów elektrycznych – Na pierwszy milion czekaliśmy 20 lat, na trzeci już tylko 8 miesięcy. Na kolejny pewnie kilka tygodni – powiedziała.
Dodała, że samochód sam już nie wystarczy, potrzebny jest cały zakres usług. Podkreśliła, że ich pojazdy były autoryzowane przez niemiecką straż, co pokazuje poziom bezpieczeństwa. – Zastosowaliśmy włókno węglowe do produkcji karoserii, co czynni pojazd lżejszym, a więc mniej energochłonnym – dodała. Powiedziała, że produkcja pojazdu odbywa się w Niemczech, z wykorzystaniem farm wiatrowych, jednak baterie są produkowane w Azji. Wiele komponentów jest pozyskiwanych w Polsce. – W 2025 roku w ofercie BMW będzie 25 pojazdów elektrycznych. Za trzy lata wyprodukujemy pojazd z zasięgiem 600 km, co powinno przełamać psychologiczną barierę. Jednak de facto już teraz 200 km wystarczy do optymalnego poruszania się w miastach – podsumowała.