icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

URE może zbadać wzrost cen energii w giełdowych kontraktach

Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando nie wykluczył zbadania wzrostu cen energii elektrycznej w giełdowych kontraktach na drugą połowę tego roku. W jego ocenie za skok indeksów w górę nie odpowiadają wyłącznie wzrosty cen emisji CO2 i węgla.

„Mam przekonanie, że to co się dzieje na rynku nie wynika tylko i wyłącznie ze wzrostu cen CO2 i cen węgla” – powiedział w środę prezes Bando na posiedzeniu parlamentarnych zespołów ds. pakietu zimowego i energii odnawialnej. Wyraził też przekonanie, że URE we współpracy z UOKiK i KNF rozpocznie badanie tej sytuacji.

Wcześniej prezes organizacji skupiającej największych konsumentów energii – Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu – Henryk Kaliś zaprezentował wyliczenia, z których wynikało, że za taki wzrost na TGE nie mogą odpowiadać jedynie obserwowane ostatnio wzrosty cen węgla i kosztów uprawnień do emisji CO2.

Na Towarowej Giełdzie Energii obserwuje się ostatnio dużą zwyżkę cen energii elektrycznej w kontraktach terminowych. Dotyczy to zwłaszcza III kw. 2018 r., gdzie cena energii w podstawowym kontrakcie kwartalnym w tym tygodniu przekraczała 300 zł za MWh, barierę 300 zł/MWh przekroczyły też kontrakty miesięczne na sierpień i wrzesień 2018. Dla porównania przed rokiem ceny w identycznych kontraktach na III kw. 2017 r. wynosiły ok. 180 zł/MWh. Jednocześnie notowano skokową różnicę rzędu kilkudziesięciu złotych między kontraktami obejmującymi koniec tego roku oraz początek 2019.

Prezes URE zgodził się z wnioskami tej analizy. „Pokazała w sposób ewidentny, że wzrost indeksów cenowych na TGE nie wynika tylko i wyłącznie z kosztu uprawnień do emisji CO2 i paliwa” – ocenił. „Budzi ona naszą szczególną troskę, bo indeksy giełdowe przekładają się na ceny energii dla konsumentów” – podkreślił. Prezes URE, dodał, że „głęboko wierzy, że ta sytuacja zostanie stosunkowo szybko wyjaśniona, a jeżeli się pojawią winni, zostaną dotkliwie i srodze ukarani”.

„Małe wolumeny w transakcjach giełdowych powodują znaczne podwyżki cen. Obserwowaliśmy to w latach 2008-2009 i nazywamy to oscylatorem” – powiedział PAP Kaliś. Jak dodał, Forum zwracało się do URE, UOKiK, KNF o wyjaśnienie tej sytuacji. „Oczekuję, że organa państwa się tym zajmą i powiedział, jakie mechanizmy zadziałały i co spowodowało takie efekty. Jest cały szereg wątpliwości wynikający z obserwacji sytuacji giełdowej i oczekujemy, że ktoś to wyjaśni” – podkreślił. Zwrócił też uwagę, że pomiędzy kontraktami obejmującymi koniec tego roku, a kontraktami zaczynającymi się w 2019 r. ceny bez żadnej wyraźnej przyczyny spadają o kilkadziesiąt złotych.

Bando wskazał dodatkowy negatywny aspekt zwyżki. Jak przypomniał, jednym z argumentów za wprowadzeniem rynku mocy było zapewnienie rentowności produkcji energii elektrycznej. „Przy cenie 250 czy 300 zł za MWh ta rentowność jest utrzymana. Mogłoby to rodzić pytanie, po co rynek mocy, skoro są takie ceny. Zatem obok ewidentnie szkodliwego z punktu widzenia konsumenta wzrostu cen, może się pojawić wręcz kwestionowanie przez KE wprowadzenia rynku mocy” – ocenił prezes URE.

Tymczasem właśnie wzrost ceny uprawnień do emisji CO2 uznał za główną przyczynę wzrostu cen prezes Tauronu Filip Grzegorczyk. „Dzisiejsza cena CO2 to 16 euro za tonę, co w przypadku Polski oznacza dodatkowe 70 zł w cenie MWh energii” – powiedział PAP Grzegorczyk. „Musimy wyraźnie powiedzieć, że ceny, jakie dziś mamy nie są wynikiem działalności koncernów energetycznych ani wynikiem działalności rządu. Bo dziś jedna czwarta ceny to podatek ekologiczny, nakładany na Brukselę” – podkreślił.

Jego zdaniem wzrost cen energii w niewielkim stopniu jest efektem wyższych cen węgla. „Wzrost ceny węgla nie przekłada się jeden do jednego na cenę energii. Na razie przekłada się tylko na obniżenie marży sprzedawcy” – ocenił Grzegorczyk.

Polska Agencja Prasowa
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando nie wykluczył zbadania wzrostu cen energii elektrycznej w giełdowych kontraktach na drugą połowę tego roku. W jego ocenie za skok indeksów w górę nie odpowiadają wyłącznie wzrosty cen emisji CO2 i węgla.

„Mam przekonanie, że to co się dzieje na rynku nie wynika tylko i wyłącznie ze wzrostu cen CO2 i cen węgla” – powiedział w środę prezes Bando na posiedzeniu parlamentarnych zespołów ds. pakietu zimowego i energii odnawialnej. Wyraził też przekonanie, że URE we współpracy z UOKiK i KNF rozpocznie badanie tej sytuacji.

Wcześniej prezes organizacji skupiającej największych konsumentów energii – Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu – Henryk Kaliś zaprezentował wyliczenia, z których wynikało, że za taki wzrost na TGE nie mogą odpowiadać jedynie obserwowane ostatnio wzrosty cen węgla i kosztów uprawnień do emisji CO2.

Na Towarowej Giełdzie Energii obserwuje się ostatnio dużą zwyżkę cen energii elektrycznej w kontraktach terminowych. Dotyczy to zwłaszcza III kw. 2018 r., gdzie cena energii w podstawowym kontrakcie kwartalnym w tym tygodniu przekraczała 300 zł za MWh, barierę 300 zł/MWh przekroczyły też kontrakty miesięczne na sierpień i wrzesień 2018. Dla porównania przed rokiem ceny w identycznych kontraktach na III kw. 2017 r. wynosiły ok. 180 zł/MWh. Jednocześnie notowano skokową różnicę rzędu kilkudziesięciu złotych między kontraktami obejmującymi koniec tego roku oraz początek 2019.

Prezes URE zgodził się z wnioskami tej analizy. „Pokazała w sposób ewidentny, że wzrost indeksów cenowych na TGE nie wynika tylko i wyłącznie z kosztu uprawnień do emisji CO2 i paliwa” – ocenił. „Budzi ona naszą szczególną troskę, bo indeksy giełdowe przekładają się na ceny energii dla konsumentów” – podkreślił. Prezes URE, dodał, że „głęboko wierzy, że ta sytuacja zostanie stosunkowo szybko wyjaśniona, a jeżeli się pojawią winni, zostaną dotkliwie i srodze ukarani”.

„Małe wolumeny w transakcjach giełdowych powodują znaczne podwyżki cen. Obserwowaliśmy to w latach 2008-2009 i nazywamy to oscylatorem” – powiedział PAP Kaliś. Jak dodał, Forum zwracało się do URE, UOKiK, KNF o wyjaśnienie tej sytuacji. „Oczekuję, że organa państwa się tym zajmą i powiedział, jakie mechanizmy zadziałały i co spowodowało takie efekty. Jest cały szereg wątpliwości wynikający z obserwacji sytuacji giełdowej i oczekujemy, że ktoś to wyjaśni” – podkreślił. Zwrócił też uwagę, że pomiędzy kontraktami obejmującymi koniec tego roku, a kontraktami zaczynającymi się w 2019 r. ceny bez żadnej wyraźnej przyczyny spadają o kilkadziesiąt złotych.

Bando wskazał dodatkowy negatywny aspekt zwyżki. Jak przypomniał, jednym z argumentów za wprowadzeniem rynku mocy było zapewnienie rentowności produkcji energii elektrycznej. „Przy cenie 250 czy 300 zł za MWh ta rentowność jest utrzymana. Mogłoby to rodzić pytanie, po co rynek mocy, skoro są takie ceny. Zatem obok ewidentnie szkodliwego z punktu widzenia konsumenta wzrostu cen, może się pojawić wręcz kwestionowanie przez KE wprowadzenia rynku mocy” – ocenił prezes URE.

Tymczasem właśnie wzrost ceny uprawnień do emisji CO2 uznał za główną przyczynę wzrostu cen prezes Tauronu Filip Grzegorczyk. „Dzisiejsza cena CO2 to 16 euro za tonę, co w przypadku Polski oznacza dodatkowe 70 zł w cenie MWh energii” – powiedział PAP Grzegorczyk. „Musimy wyraźnie powiedzieć, że ceny, jakie dziś mamy nie są wynikiem działalności koncernów energetycznych ani wynikiem działalności rządu. Bo dziś jedna czwarta ceny to podatek ekologiczny, nakładany na Brukselę” – podkreślił.

Jego zdaniem wzrost cen energii w niewielkim stopniu jest efektem wyższych cen węgla. „Wzrost ceny węgla nie przekłada się jeden do jednego na cenę energii. Na razie przekłada się tylko na obniżenie marży sprzedawcy” – ocenił Grzegorczyk.

Polska Agencja Prasowa

Najnowsze artykuły