KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Jednym z najważniejszych wątków pierwszej rozmowy nowego prezydenta Turcji z Władimirem Putinem była „przyszła, zakrojona na szeroką skalę, strategiczna współpraca obu państw w sektorze energetyki”.
Po wyborze na prezydenta Turcji, Recep Tayip Erdogan, jeszcze jako elekt, pierwszy liczący się kontakt zagraniczny nawiązał z Rosją. Z inicjatywy Kremla odbył dość długą rozmowę telefoniczną z Putinem, który jako pretekst wykorzystał przekazanie gratulacji z powodu wygranych wyborów. Jednym z najważniejszych wątków tej rozmowy była „przyszła zakrojona na szeroką skalę strategiczna współpraca obu państw w sektorze energetyki”. W informacji podanej przez stronę rosyjską nie ujawniono żadnych konkretów tej współpracy.
Amerykańscy analitycy zwracają jednak uwagę, na kilka ważnych faktów. Turcja nie posiada własnych surowców energetycznych poza niezbyt dużymi złożami węgla, tymczasem zapotrzebowanie dynamicznie rosnącej gospodarki tureckiej na energię jest z roku na rok większe. Ankara więc jest mocno zainteresowana realizacją projektu Korytarza Południowego, a zwłaszcza jego tureckiej części Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP), która podwoi wolumen gazu importowanego z Azerbejdżanu. Do 2026 roku przepustowość tej rury może wynieść do 31 mld m3. Co może Erdoganowi zaoferować Putin, który dąży do tego, aby rura TANAP- Gazociąg Transadriatycki (TAP) podzieliła los Nabucco?
Pojawiły się niezbyt wiarygodne informacje, że może to być zmieniona trasa South Streamu. Przez terytorium Turcji, której nie obowiązują przepisy unijne. Tyle że dalsza część Korytarza Południowego – TAP – biegnie przez Grecję, która musi przestrzegać tych przepisów. Bardziej wiarygodny jest przeciek o powołaniu rosyjsko-tureckiego konsorcjum gazowego w celu eksploatacji syberyjskich złóż łupkowych lub złoża arktycznego Sztokman. Turcja nie zastosowała antyrosyjskich sankcji, a jej niektóre wielkie banki są związane z kapitałem rosyjskim. Dla Rosji Ankara jest ważna również dlatego, że należy do największych odbiorców rosyjskiego gazu, związana jest z Gazpromem długoterminowym kontraktem.
Dziś, 28 sierpnia, w Ankarze w parlamencie odbędzie się uroczyste zaprzysiężenie nowego prezydenta, wybranego po raz pierwszy w wyborach powszechnych. Wynik wyborów – ponad 51 proc. dla Erdogana – oznaczał zdeklasowanie pozostałych kandydatów. I to pomimo skandali korupcyjnych, autorytaryzmu i oskarżeniom o nepotyzm. Wzrost gospodarczy spowodował wzrost dochodów średnio o 50 proc. i jest to główny powód ogromnego sukcesu politycznego Erdogana. W jego planach na najbliższe lata jest zbudowanie państwa, które stanie się regionalnym mocarstwem.
Jednym z fundamentów takiej geopolitycznej pozycji Turcji ma być jej niedaleka rola węzła energetycznego Bliskiego i Środkowego Wschodu zaopatrującego Europę w gaz i ropę. Jest to strategiczny projekt stworzenia ogromnej infrastruktury: sieci gazociągów i rurociągów łączącej złoża węglowodorów od Azerbejdżanu i Kazachstanu do Cypru i izraelskich złóż na Morzu Śródziemnym. Przez granicę – są złoża irackie, połączone systemami rur z Turcją. Realizacja tych planów nie będzie łatwa. Konieczne będzie uwzględnienie roli i interesów Iranu. Poważną przeszkodą staje się terrorystyczna koncepcja powstania Państwa Islamskiego. Niepewna jest relacja z Izraelem w dobie zaostrzonego kryzysu w Strefie Gazy. Z jednej strony – negocjacje o wspólnych projektach terminali LNG i gazociągów, z drugiej opinia, że „tymi rurami nie popłynie gaz, ale krew niewinnych kobiet i dzieci ze Strefie Gazy.”
Wrócę do pierwszego parametru strategii Erdogana, do relacji z Moskwą. Na razie być może, na wniosek nowego prezydenta Turcji, dojdzie dziś do kolejnego spotkania Putina i prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki. W Ankarze na uroczystym zaprzysiężeniu Erdogana, który miał to osobiście zaproponować w rozmowie telefonicznej z rosyjskim prezydentem. Właściwie miałyby to być dwa spotkania – jedno face to face Ukraińca i Rosjanina, drugie z udziałem Erdogana. Ale z innych informacji wynika, że Kreml będzie dziś w Ankarze reprezentować minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. No bo jeśli na inauguracji następcy Osmanów nie będzie prezydenta Baracka Obamy…