Komisja Europejska naciska na rozbicie ukraińskiego krajowego monopolu gazowego i naftowego państwowej spółki Naftogaz, dlatego warunkiem otrzymania zachodniego wsparcia finansowego od unijnych przedsiębiorstw i banków była zgoda Kijowa na rozdzielenie przesyłu surowców energetycznych od ich produkcji i dostaw. Odpowiedzialny za Unię Energetyczną UE, wiceprezydent Marosz Szefczovicz prowadzi obecnie wielostronne rozmowy na temat modernizacji i przyszłości ukraińskiego operatora sieci gazowych. Od otrzymania wszystkich niezbędnych unijnych certyfikatów operatora systemu przesyłowego (OPS) przez ukraiński koncern, zależą warunki przyszłego kontraktu na tranzyt błękitnego surowca, który zostanie podpisany pomiędzy Naftogazem i Gazpromem.
W ciągu ostatnich kilku lat Ukraina otrzymała od międzynarodowych instytucji finansowych pożyczki na kwotę około 1 miliarda dolarów. Jednym z najważniejszych elementów restrukturyzacji było utworzenie nowego operatora systemu przesyłowego. Zdaniem Komisji proces rozdziału należy zakończyć najpóźniej 1 stycznia 2020 roku. Termin ten zbiega się z momentem wygaśnięcia obecnie obowiązującej ukraińsko-rosyjskiej umowy na tranzyt gazu do Europy. Komisja przewiduje więc dwuetapowy proces, w ramach którego najpierw z Naftogazu zostanie wyłoniony przyszły OSP zarządzany przez koncern, a w drugim dojdzie do całkowitego usamodzielnienia się tego operatora. Podczas październikowego Forum Gazowego w Kijowie, Hugues Mingarelli, szef delegacji UE na Ukrainę, powiedział, że perspektywa utrzymania przez Ukrainę roli kraju tranzytowego dla rosyjskiego gazu, zależy od jej zdolności do wydzielenia z Naftogazu samodzielnie funkcjonującego OSP, a nie od walki z konkurencją planującą alternatywne trasy gazociągów (np.: Nord Stream 2 budowany przez Gazprom).
W dniu 18 lipca Naftogaz poinformował, że szwedzki Sąd Apelacyjny odrzucił wniosek rosyjskiego giganta o uchylenie orzeczenia Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie, dotyczącego sporu o umowę tranzytową. Rosyjski gigant uzasadnił swoją apelację istotnym procesowo naruszeniem jakiego, zdaniem przedstawicieli Gazpromu, dopuścili się arbitrzy przy wydawaniu swojej decyzji. Według eksperta językoznawcy, badającego na zlecenie Gazpromu decyzję arbitrażową, duża część tekstu nie została napisana przez arbitrów, lecz przez kogoś innego. Wynik badania może stanowić dowód złamania szwedzkiego prawa i arbitrażowego regulaminu izby handlowej w Sztokholmie. Sprawa została jednak oddalona.
Dyrektor handlowy Naftogazu, Jurij Witrenko, zapowiedział, że spółka będzie nadal starać się odzyskać od Gazpromu przyznane odszkodowanie w wysokości 2,6 miliarda dolarów. Odsetki od długu wynoszą około 0,5 miliona dolarów dziennie. Dodatkowo, ukraiński koncern planuje wystąpić o nowy arbitraż w sprawie kolejnego odszkodowania od rosyjskiego koncernu. Tym razem sprawa będzie dotyczyć zaniżenia taryf w latach 2018-2019, a jej wartość oszacowano na kwotę 11,6 miliardów dolarów. Powodem roszczenia jest brak rozliczeń ze strony Gazpromu, który nie dokonywał żadnych płatności na ich rzecz, gdyż czekał na zakończenie postępowania przed Sądem w Sztokholmie.
Niedawno w Berlinie prowadzone były rozmowy z przedstawicielami Rosji i Ukrainy, aby wyjaśnić i zażegnać wszelkie spory dotyczące przyszłego tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy. Zdaniem ministra energetyki Rosji, Aleksandra Nowaka, dyskusje odbywały się w konstruktywnej atmosferze, ale prawdą jest, że omawiane kwestie są bardzo skomplikowane i aby posunąć się naprzód, potrzeba poważnych rozmów.
Euractiv/Naftogaz/Roma Bojanowicz