Temat mostu energetycznego z Kaliningradu do Polski wraca za sprawą Piotra Naimskiego, który zapowiedział odtajnienie dokumentów na ten temat. Okazuje się, że dostawy energii z Rosji to stara idea, za którą jeździły do Moskwy delegację kilku rządów RP – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Most energetyczny wraca na nagłówki gazet
Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej [tt]Piotr Naimski zapowiedział publikację dokumentów na temat negocjacji rządu Donalda Tuska w sprawie budowy mostu energetycznego z Obwodu Kaliningradzkiego do Polski[/tt]. Miałyby ją zasilać tamtejsze reaktory jądrowe, które po upadku pomysłu dotąd nie zostały zbudowane. Sugerowałoby to, że tak jak projekt Rosatomu na Białorusi, tak i one byłyby przedsięwzięciem obliczonym na eksport. To z kolei pozwala rządom Polski i Litwy stawiać tezę, że celem tego typu przedsięwzięć jest blokowanie alternatyw i ekspansja rosyjskiej energetyki w Europie Środkowo-Wschodniej, na zasadzie elektroenergetycznego Nord Stream 2. Według pełnomocnika mogło dojść do powiązania teoretycznie niezależnych rozmów o moście energetycznym z negocjacjami rewizji kontraktu „jamalskiego” na dostawy gazu od Gazpromu z 2010 roku.
Elektroenergetyczne Nord Stream 2
Warto przyjrzeć się historii rosyjskich propozycji mostu energetycznego. Kiedy pojawił się pierwszy pomysł mostu energetycznego z Rosji, autor tego tekstu nie miał 10 lat. [tt]W fazie projektowej zatrzymał się pomysł budowy Bałtyckiego Pierścienia Elektroenergetycznego z udziałem Polskich Sieci Energetycznych i RAO JES Rosii z 1997 roku[/tt]. [tt]Nie doszło do realizacji projektu mostu energetycznego Wschód-Zachód z 1998 roku[/tt]. Chodziło o połączenie kablem podziemnym elektrowni jądrowych w rosyjskim Smoleńsku i litewskiej Ignalinie w celu dostarczenia energii przez Białoruś i Polskę do Niemiec. Dziennik Rzeczpospolita ostrzegał, że doprowadziłoby to do wyparcia w Niemczech droższej energii z Polski przez energię rosyjską oraz litewską. Widać więc rys elektroenergetycznego Nord Stream 2 także w tym projekcie.
Pomysł mostu energetycznego wrócił na początku tego wieku. Rzeczpospolita opisywała wtedy próbę podjęcia eksportu energii rosyjskiej wymieszanej z polską do Niemiec za pośrednictwem Polenergii, wówczas spółki z udziałami Kulczyk Holding, PSE i Preussen Energia. Miał o tym rozmawiać wicepremier i minister gospodarki rządu Jerzego Buzka, Janusz Steinhoff. [tt]Eksport energii z Rosji do Polski i przez nią do Niemiec miał dać środki na restrukturyzację górnictwa[/tt]. Zakładano model 1:3, czyli jedna trzecia taniej energii rosyjskiej i 2/3 droższej – z Polski. Sprzedaż miała sięgać 10 TWh rocznie. W tym celu niezbędna byłaby budowa połączenia elektroenergetycznego na granicy polsko-niemieckiej, co uniemożliwili sami Niemcy. Z perspektywy 2018 roku widać, że ich celem był raczej eksport energii niemieckiej pochodzącej z Odnawialnych Źródeł Energii, więc pomysł mostu z Rosji przez Polskę nie odpowiadał ich aspiracjom. Prezesem zarządu Polskich Sieci Energetycznych był wtedy zmarły już prof. Krzysztof Żmijewski, który w rozmowach z mediami ostrzegał przed rozrostem Polenergii dzięki projektowi 1:3. Jego zdaniem przy sprzedaży 10 TWh rocznie spółka również zmarłego już Jana Kulczyka obsługiwałaby połowę eksportu energii polskiej i mogłaby zagrozić pozycji PSE, krajowego operatora.
Jeszcze w 2004 roku RAO JES Rosji złożyła ofertę przejęcia Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (ZE PAK). To spółka Anatolija Czubajsa, która razem z nieistniejącym już Elektrimem chciała zacząć od PAK-u ekspansję na rynku polskim. Rzeczpospolita ostrzegała wówczas, że wpływy RAO JES mogą przełożyć się na naciski polityczne, jak w przypadku Gruzji. Po wydarzeniach w tym kraju i Armenii, kiedy INTER RAO z Rosji zyskiwało istotny wpływ na debatę publiczną, a nawet wybory, można potwierdzić, że ekspansja rosyjska w elektroenergetyce może wiązać się z tego rodzaju zagrożeniami. RAO próbowało na przykład przejąć Slovenske Elektrarne na Słowacji.
[tt]Pomysł budowy mostu energetycznego z Rosji wrócił wraz z projektem elektrowni jądrowej w Obwodzie Kaliningradzkim[/tt]. Po spotkaniu Polsko-Rosyjskiej Międzyrządowej Komisji ds. Współpracy Gospodarczej z listopada 2012 roku minister transportu Sławomir Nowak poinformował, że Rosjanie zaproponowali połączenie eksklawy z Polską północną. – Oni budują tam elektrownię atomową. My odnosimy się do tego ze zrozumieniem. W sprawie mostu nie mówimy „nie”. To wymaga analiz. Strona polska będzie jeszcze analizowała, czy taką inwestycję realizować – powiedział minister. W marcu 2013 roku pojawiły się informacje o tym, że Polska Grupa Energetyczna rozpoczęła analizy techniczne mostu energetycznego z Kaliningradu.
W kontekście wypowiedzi Nowaka pojawiły się spekulacje na temat powodów zatrzymania projektu rozbudowy Elektrowni Ostrołęka o blok węglowy, który wraca obecnie do łask, choć węgiel jest coraz silniej penalizowany przez politykę klimatyczną. Jednakże [tt]pomysł mostu energetycznego godził w racjonalność ekonomiczną elektrowni jądrowej, którą planował ówczesny rząd. Działał jak elektroenergetyczny Nord Stream 2[/tt]. Ośrodek Studiów Wschodnich podał, że połączenie Olsztyn-Mamonowo mogło kosztować nawet 1 mld euro. Kiedy okazało się, że Polacy nie są ostatecznie zainteresowani, w czerwcu 2013 roku doszło do zamrożenia projektu elektrowni jądrowej, o czym donosił polski Ośrodek Studiów Wschodnich, a w grudniu 2015 roku minister energetyki Rosji Aleksander Nowak ogłosił porzucenie go ze względu na brak inwestora. – W tej chwili ważniejsze jest, by rozwiązać problem bezpieczeństwa energetycznego w Obwodzie Kaliningradzkim. Rozbudowywane są istniejące już elektrownie konwencjonalne, modernizowana jest infrastruktura sieci energetycznej, tworzone są dodatkowe siły na przyszłość, w tym pod powstałe obiekty na piłkarskie mistrzostwa świata w 2018 roku – powiedział portalowi Nowy Kaliningrad.ru.
Epilog
Most energetyczny w który warto było inwestować to europejski projekt usunięcia wyspy energetycznej na jakiej znajdowały się państwa bałtyckie. Istniejące połączenie elektroenergetyczne LitPol Link to także „most energetyczny”. Być może elektroenergetyczne Nord Stream 2 były skierowane także przeciwko niemu i mogły gruntować wpływ rosyjskiej elektroenergetyki na kraje bałtyckie. Pomimo problemów udało się ustalić, że wstępna synchronizacja państw bałtyckich z siecią Unii Europejskiej nastąpi 8 czerwca 2019 roku. Będą to testy, które pokażą, czy Litwa, Łotwa i Estonia będą w stanie zmienić częstotliwość w sieci i, odłączając się od postsowieckiego systemu IPS/UPS (BRELL) będą mogły połączyć się przez Polskę z systemem europejskim. Potem bez kosztownych inwestycji w konwertery nie będzie już możliwy przesył energii z Rosji do Unii Europejskiej i upadną szanse na most energetyczny z Rosji do Polski.
To jednak nie koniec dyskusji o energii ze Wschodu. Polenergia rozmawiała z Ukrenergo o możliwości budowy mostu z Elektrowni Chmielnicki do Rzeszowa. Według informacji tej firmy piłka jest po stronie ukraińskiej. Rząd polski oficjalnie opowiedział się przeciwko temu projektowi. Podobnie traktuje sondowaną możliwość modernizacji połączenia elektroenergetycznego z Białorusi, które mogłoby umożliwić dostawy z rosyjskiej elektrowni, która ma powstać w Ostrowcu. Połączenie Białystok-Roś zostało ostatecznie przekazane do likwidacji.
Z historii można wywnioskować, że Rosjanie wielokrotnie oferowali Polsce możliwość zakupu energii w zamian za porzucenie alternatywnych projektów jak infrastruktura unijna czy własne moce wytwórcze z węgla i atomu. Ich projekty w Obwodzie Kaliningradzkim i na Białorusi były przeznaczone na eksport energii i bez rynku zbytu napotkały na przeszkody, które doprowadziły lub doprowadzą do ich anulowania. Obecnie Polska nie jest zainteresowana żadną wersją elektroenergetycznego Nord Stream 2.