Dopiero wyrok Najwyższego Sądu Administracyjnego, poprzedzony wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, zmusi Lecha Witeckiego, p.o. prezesa Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, do ujawnienia raportu nt. budowy południowej obwodnicy Warszawy; podczas realizacji tej inwestycji doszło do konfliktu GDDKiA z firmą wykonawczą Bilfinger Berger.
– Urzędnicy w naszym kraju niechętnie ujawniają społeczeństwu informacje publiczne, które – co do zasady – powinny być ujawniane. Pierwsze co przychodzi na myśl, chcąc wytłumaczyć takie postępowanie, to przypuszczenie, że zapewne urzędnicy mają coś do ukrycia – stwierdził w komentarzu dla Biznes Alert mec. Artur Wdowczyk.
Jego zdaniem faktycznie przypadki ich niechęci do publikowania np. różnego typu dokumentów miały w ostatnich latach miejsce dość często. – W obecnym systemie prawnym podstawową drogą do uzyskania od urzędników informacji publicznych, zwłaszcza co do których istnieje uzasadnione podejrzenie, że ich nieujawnianie stanowi przejaw rażącego łamania prawa, jest złożenie zawiadomienia do prokuratury o niedopełnieniu obowiązków służbowych, bądź przekroczeniu uprawnień – mówi Wdowczyk.
Można oczywiście założyć, że dany urzędnik nie wiedział, że nie chcąc ujawnić konkretnej informacji, łamie prawo. Jednak jego nieznajomość nie może być przecież żadnym tłumaczeniem – zauważa prawnik.
– Przypadek Lecha Witeckiego, p.o. szefa GDDKiA, który dopiero po wyroku NSA, będzie musiał „odtajnić” raport. nt. budowy południowej obwodnicy Warszawy, wskazuje, że niektórym urzędnikom państwowym często zdarza się zapominać, że pracują nie dla siebie, lecz piastując daną funkcję mają przede wszystkim służyć społeczeństwu – konkluduje Wdowczyk.