Co Polska może zyskać na szczycie o przyszłości Bliskiego Wschodu, który rozsierdził Iran? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Ministerstwo spraw zagranicznych Iranu wezwało chargé d’affaires z Polski, by przekazać mu notę protestacyjną przeciwko globalnemu szczytowi na temat przyszłości Bliskiego Wschodu zorganizowanego przez nią wraz z USA w dniach 13-14 lutego.
USA oskarżają Iran o destabilizowanie Bliskiego Wschodu poprzez wsparcie terrorystów Hezbollahu i innych organizacji, które biorą udział w konfliktach w Jemenie, Syrii, Iraku i Libanie.
Polska już straciła na pogorszeniu relacji USA z Iranem. Polskie spółki naftowe PKN Orlen i Grupa Lotos były zainteresowane importem ropy naftowej z Iranu, jednak po tym, gdy okazało się, że Amerykanie po wyjściu z porozumienia nuklearnego w 2018 roku przywrócą sankcje wobec tego kraju, polskie firmy wycofały się z zabiegów o kontrakty terminowe. Mimo to najwięksi klienci na ropę irańską zostali wyłączeni spod reżimu obostrzeń.
Pierwszym zyskiem z wzięcia odium szczytu na siebie mogłoby być więc dopuszczenie przez USA polskich firm naftowych do kontraktów na dostawy ropy irańskiej poprzez dołączenie ich do listy podmiotów wyłączonych spod sankcji amerykańskich. Nie wiadomo jednak, czy w obliczu sporu o szczyt bliskowschodni Irańczycy byliby dalej zainteresowani dostawami ropy do Polski. Tymczasem przez właściwości chemiczne jest to najciekawszy „zamiennik” ropy rosyjskiej.
Być może nieprzypadkowo miesiąc przed szczytem Amerykanie radykalizują stanowisko w sprawie Nord Stream 2. Rzecznik ambasady USA w Berlinie potwierdził w niedzielę, że ambasador Richard Grenell wysłał do realizujących projekt gazociągu Nord Stream 2 zachodnich koncernów list z zapowiedzią objęcia ich amerykańskimi sankcjami, jeśli nie wycofają się z tego przedsięwzięcia. Dotąd Grenell zapowiadał w mediach chirurgiczne cięcie wymierzone w podwykonawcę Allseas. Być może w zamian za szczyt Polacy mogliby oczekiwać od Amerykanów bardziej stanowczego działania przeciwko Nord Stream 2.
Niezależnie od oceny potencjału współpracy polsko-irańskiej w obliczu faktu, że Teheran faktycznie wspiera terroryzm, a także współpracuje w sektorze bezpieczeństwa z Rosją oraz Chinami, należy uznać organizację szczytu o Bliskim Wschodzie za przedsięwzięcie kosztowne wizerunkowo dla Polski. Trudno sobie wyobrazić, aby Polacy nie mieli otrzymać czegoś w zamian.
Jeżeli Polakom nie uda się dopuścić firm do ropy irańskiej, ani doprowadzić do sankcji wobec Nord Stream 2, albo też mniejszych ustępstw, które byłyby satysfakcjonujące dla Warszawy, być może należałoby uznać manewr Warszawy za kolejną odsłonę walki o budowę amerykańskiej bazy wojskowej Fort Trump na polskim terytorium. Warto przypomnieć, że działania polskich spółek gazowych i elektroenergetycznych zostały już powiązane z zabiegami o bazę amerykańską. Być może szczyt poświęcony Bliskiemu Wschodowi także będzie ich częścią.