icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wójcik: Jaka będzie przyszłość polskiej energetyki?

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Polska wraz z całą Unią Europejską znalazła się w wyjątkowym momencie dla całej gospodarki – od przyszłości energetyki zależy jej rozwój. Jaka więc ona będzie, jaką strategię rozwoju wybrać, jakie zaplecze surowcowe, jak zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne? To w ogromnym skrócie zakres tematów, o których debatował XI Kongres Nowego Przemysłu w dniach 13-14 października w Warszawie.

Główny nurt kongresowych debat z pewnością wyznaczył zbliżający się europejski szczyt poświęcony polityce klimatycznej, kluczowego wydarzenia dla przyszłości także polskiego sektora paliwowego i energetycznego. Chodzi zwłaszcza o skalę redukcji emisji CO2 i o udział OZE w bilansie energetycznym UE w latach 2021 – 2030.  Widziane z Brukseli są to bodaj najważniejsze sprawy dla przyszłości Europy, ale widziane z poszczególnych krajów powodują ścieranie się przeciwstawnych interesów i wizji rozwojowych. Odmienne jest podejście państw, rządów i społeczeństw krajów członkowskich do obowiązujących i przyszłych założeń europejskiej polityki ochrony klimatu, związanych z realizacją obowiązujących regulacji i docelowego miksu energii. A z drugiej strony – do zapewnienia konkurencyjności gospodarki i całej Unii i poszczególnych państw., Przy czym nie rzadko okazuje się, że jedno może być sprzeczne z drugim.

Podstawowym problemem są unijne normy redukcji emisji. Z analiz przedstawionych przez prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej, wynika, że przyjęcie propozycji KE spowoduje wzrost cen energii o około 80 proc. w 2030 roku. – Ceny wzrosną z dzisiejszych nieco ponad 40 euro do 70 euro. A mówimy o cenach na wyjściu z elektrowni, bez podatków i innych obciążeń – stwierdził prof. Mielczarski. – Przy realizacji scenariusza Komisji Europejskiej żadna z budowanych obecnie elektrowni, ani Kozienice, ani Opole nie będzie w stanie się sfinansować z rynku – dodał. Jest jeszcze ważna kwestia zależności Europy od importu surowców energetycznych z mocno zróżnicowaną oceną tej zależności. W praktyce realizacja koncepcji wspólnego rynku energii, bezpieczeństwa i solidarności energetycznej Europy okazuje się trudniejsza niż mogło się wydawać. Jak to ujął wiceminister Marcin Korolec „Chodzi o to, aby ambicje jednych nie były realizowane przez innych i ich kosztem?.

Te właśnie problemy znalazły się w centrum kongresowych obrad z udziałem polityków, menedżerów największych firm energetycznych i ekspertów. Przyjrzano się krytycznie regulacjom UE mającym wpływ na inwestycje w nowe moce oraz na rosnący poziom kosztów mających ratować klimat całego globu, ale obciążających wyłącznie obywateli państw europejskich. Podstawy do tego krytycznego oglądu zaprezentowali paneliści sesji inauguracyjnej „Polska droga do Wspólnoty Energetycznej Europy – solidarność energetyczna, wspólny rynek, polityka klimatyczna”.  Politycy i czołowi menadżerowie sektora energetycznego zaprezentowali prognozy dotyczące roli i miejsca Polski na mapie energetycznej UE. Postawili też kwestię, czy Polska może być gwarantem bezpieczeństwa energetycznego dzięki posiadaniu największych w Europie zasobów węgla, (którymi zresztą gospodarują bankrutujące spółki państwowe).

Te zasadnicze wątki sesji inauguracyjnej podjęli paneliści i uczestnicy paneli tematycznych w dyskusjach poświęconych rynkowi energii i gazu, rynkowi mocy, rozwojowi infrastruktury przesyłowej energii oraz ropy i gazu, energetyce odnawialnej, oraz ciepłownictwu. Trudno wyróżnić w komentarzu pisanym na gorąco, któryś z tych 12 paneli, pośrednio o ich wartości świadczy fakt, że prawie wszystkie znacznie przekraczały czas przewidziany przez program Kongresu. Panel „rewolucja czy ewolucja na rynku energii” m.in. przedstawił problem, – co będzie motorem zmian strukturalnych na rynku energii. I drugi problem: kierunki zmian na rynku górniczym, konsolidacja, prywatyzacja czy jeszcze inna droga.  Panel poświęcony odnawialnym źródłom energii (OZE) zajął się technologiami OZE mogącymi być polską specjalnością. Np. wykorzystywaniem biomasy odpadowej do produkcji biogazu, odzyskiwanie gazu z wysypisk śmieci oraz niewykorzystanym potencjałem polskiego Bałtyku dla rozwoju farm wiatrowych typu offshore.
Przy tym niewątpliwym bogactwie pojawił się jednak cień niedosytu. Nawet spory. Bo oprócz szczytu klimatycznego Rady Europejskiej, który odbędzie się w październiku, UE negocjuje ze Stanami Zjednoczonymi umowę o wolnym handlu (TTIP). Umowa zapewne zostanie podpisana z początkiem przyszłego roku. Wiadomo, że sektor energetyki jest również przedmiotem tych negocjacji, że zajmuje w nich ważne miejsce. Więc logiczne, że TTIP będzie miał wpływ na europejski rynek energii. Tymczasem Program Kongresu zupełnie pominął „perspektywę z TTIP”.  Dziwne i niezrozumiałe. Zabrakło mi również, – ale tu może nie mam racji – postawienia kwestii poszukiwań i wydobycia gazu oraz ropy z zasobów krajowych. Jak już będziemy mieli terminal LNG w Świnoujściu, do tego jakiś hub, systemowe połączenia przesyłowe z Niemcami, Czechami i Słowacją a następnie jeszcze znajdziemy się na trasie przebiegu Korytarza Południowego – to własny gaz i ropa nie będzie nam zupełnie potrzebne?

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Polska wraz z całą Unią Europejską znalazła się w wyjątkowym momencie dla całej gospodarki – od przyszłości energetyki zależy jej rozwój. Jaka więc ona będzie, jaką strategię rozwoju wybrać, jakie zaplecze surowcowe, jak zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne? To w ogromnym skrócie zakres tematów, o których debatował XI Kongres Nowego Przemysłu w dniach 13-14 października w Warszawie.

Główny nurt kongresowych debat z pewnością wyznaczył zbliżający się europejski szczyt poświęcony polityce klimatycznej, kluczowego wydarzenia dla przyszłości także polskiego sektora paliwowego i energetycznego. Chodzi zwłaszcza o skalę redukcji emisji CO2 i o udział OZE w bilansie energetycznym UE w latach 2021 – 2030.  Widziane z Brukseli są to bodaj najważniejsze sprawy dla przyszłości Europy, ale widziane z poszczególnych krajów powodują ścieranie się przeciwstawnych interesów i wizji rozwojowych. Odmienne jest podejście państw, rządów i społeczeństw krajów członkowskich do obowiązujących i przyszłych założeń europejskiej polityki ochrony klimatu, związanych z realizacją obowiązujących regulacji i docelowego miksu energii. A z drugiej strony – do zapewnienia konkurencyjności gospodarki i całej Unii i poszczególnych państw., Przy czym nie rzadko okazuje się, że jedno może być sprzeczne z drugim.

Podstawowym problemem są unijne normy redukcji emisji. Z analiz przedstawionych przez prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej, wynika, że przyjęcie propozycji KE spowoduje wzrost cen energii o około 80 proc. w 2030 roku. – Ceny wzrosną z dzisiejszych nieco ponad 40 euro do 70 euro. A mówimy o cenach na wyjściu z elektrowni, bez podatków i innych obciążeń – stwierdził prof. Mielczarski. – Przy realizacji scenariusza Komisji Europejskiej żadna z budowanych obecnie elektrowni, ani Kozienice, ani Opole nie będzie w stanie się sfinansować z rynku – dodał. Jest jeszcze ważna kwestia zależności Europy od importu surowców energetycznych z mocno zróżnicowaną oceną tej zależności. W praktyce realizacja koncepcji wspólnego rynku energii, bezpieczeństwa i solidarności energetycznej Europy okazuje się trudniejsza niż mogło się wydawać. Jak to ujął wiceminister Marcin Korolec „Chodzi o to, aby ambicje jednych nie były realizowane przez innych i ich kosztem?.

Te właśnie problemy znalazły się w centrum kongresowych obrad z udziałem polityków, menedżerów największych firm energetycznych i ekspertów. Przyjrzano się krytycznie regulacjom UE mającym wpływ na inwestycje w nowe moce oraz na rosnący poziom kosztów mających ratować klimat całego globu, ale obciążających wyłącznie obywateli państw europejskich. Podstawy do tego krytycznego oglądu zaprezentowali paneliści sesji inauguracyjnej „Polska droga do Wspólnoty Energetycznej Europy – solidarność energetyczna, wspólny rynek, polityka klimatyczna”.  Politycy i czołowi menadżerowie sektora energetycznego zaprezentowali prognozy dotyczące roli i miejsca Polski na mapie energetycznej UE. Postawili też kwestię, czy Polska może być gwarantem bezpieczeństwa energetycznego dzięki posiadaniu największych w Europie zasobów węgla, (którymi zresztą gospodarują bankrutujące spółki państwowe).

Te zasadnicze wątki sesji inauguracyjnej podjęli paneliści i uczestnicy paneli tematycznych w dyskusjach poświęconych rynkowi energii i gazu, rynkowi mocy, rozwojowi infrastruktury przesyłowej energii oraz ropy i gazu, energetyce odnawialnej, oraz ciepłownictwu. Trudno wyróżnić w komentarzu pisanym na gorąco, któryś z tych 12 paneli, pośrednio o ich wartości świadczy fakt, że prawie wszystkie znacznie przekraczały czas przewidziany przez program Kongresu. Panel „rewolucja czy ewolucja na rynku energii” m.in. przedstawił problem, – co będzie motorem zmian strukturalnych na rynku energii. I drugi problem: kierunki zmian na rynku górniczym, konsolidacja, prywatyzacja czy jeszcze inna droga.  Panel poświęcony odnawialnym źródłom energii (OZE) zajął się technologiami OZE mogącymi być polską specjalnością. Np. wykorzystywaniem biomasy odpadowej do produkcji biogazu, odzyskiwanie gazu z wysypisk śmieci oraz niewykorzystanym potencjałem polskiego Bałtyku dla rozwoju farm wiatrowych typu offshore.
Przy tym niewątpliwym bogactwie pojawił się jednak cień niedosytu. Nawet spory. Bo oprócz szczytu klimatycznego Rady Europejskiej, który odbędzie się w październiku, UE negocjuje ze Stanami Zjednoczonymi umowę o wolnym handlu (TTIP). Umowa zapewne zostanie podpisana z początkiem przyszłego roku. Wiadomo, że sektor energetyki jest również przedmiotem tych negocjacji, że zajmuje w nich ważne miejsce. Więc logiczne, że TTIP będzie miał wpływ na europejski rynek energii. Tymczasem Program Kongresu zupełnie pominął „perspektywę z TTIP”.  Dziwne i niezrozumiałe. Zabrakło mi również, – ale tu może nie mam racji – postawienia kwestii poszukiwań i wydobycia gazu oraz ropy z zasobów krajowych. Jak już będziemy mieli terminal LNG w Świnoujściu, do tego jakiś hub, systemowe połączenia przesyłowe z Niemcami, Czechami i Słowacją a następnie jeszcze znajdziemy się na trasie przebiegu Korytarza Południowego – to własny gaz i ropa nie będzie nam zupełnie potrzebne?

Najnowsze artykuły