Polskę stać na atom, niezależnie od tego, że kosztów nie znamy, a są tylko szacunki. Koszt budowy dwóch elektrowni o mocach 6-9 GW może wynieść 100 – 135 mld zł. Energia z atomu może kosztować 150 zł za MWh pod warunkiem silnego wsparcia państwa – to tylko niektóre dane z konferencji w Ministerstwie Energii z 22 stycznia. Nie znamy nadal modelu finansowania, ale z deklaracji, można wysnuć wniosek, że rząd zapewni wsparcie finansowe projektu jądrowego – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor portalu BiznesAlert.pl.
Dlaczego Polska potrzebuje atomu?
- Redukcja emisji CO2
Z danych Eurostatu wynika, że Polska odpowiadała w 2016 roku za 9 proc. emisji CO2 w Unii Europejskiej. Więcej niż Polska emitowały Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy. Każdy z wymienionych krajów ma określoną ścieżkę redukcji emisji CO2. Odbywa się to nie bez problemów, jak obciążenie obywateli w Niemczech kosztami zielonej transformacji energetycznej, potrzeba wsparcia energetyki węglowej jako zapasowej, czy zbyt duża zależność Francji do atomu sięgająca 75 proc. Polska ma wysokie obciążenie miksu energetycznego jednym źródłem energii podobnie jak Francja. W przypadku Polski chodzi jednak o węgiel kamienny i brunatny. Ministerstwo Energii przedstawiło Politykę Energetyczną Polski do 2040 roku zwaną strategią energetyczną. Na początku 2019 ten sam resort przedstawił także projekt Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu, który należy przedstawić Komisji Europejskiej do końca 2019 roku. Zdaniem resortu energii, to właśnie atom może pomóc Polsce zredukować emisję CO2 do 2040 roku.
- Luka generacyjna w mocach węglowych
Zgodnie z Polityką Energetyczną Polska do 2040, elektrownie jądrowe mają wytwarzać 20,8 TWh w 2035 roku oraz 41,5 TWh w 2040 roku. W Krajowym Planie na Rzecz Energii i Klimatu ma to być 18,1 TWh w 2035 roku i 36,2 TWh pięć lat później.
Jednocześnie już od 2021 roku będą znikać w Polsce stare moce węglowe, których ze względów technologicznych i kosztowych nie da się dostosować do nowych standardów emisji BAT i BREF wchodzących w 2021 roku. Ministerstwo Energii ocenia, że redukcja wyniesie 3-4 GW w pierwszej połowie lat 20. W kolejnych latach moce te będą redukowane głównie w węglu brunatnym. Już po 2030 roku, jak powiedział na konferencji dyrektor Józef Sobolewski, nastąp gwałtowny spadek. – Rozbudowa węgla brunatnego raczej nie wchodzi w grę – przyznał otwarcie. To nowa informacja, ponieważ PGE, największa spółka elektroenergetyczna w Polsce, rozważa budowę nowej kopalni węgla brunatnego w Złoczewie.
Pojawi się więc luka w parku wytwórczym, a nowe moce należy uzupełnić o bloki spełniające poziomy emisji. W latach 20 i 30. może w UE dojść do rozmów obniżających progi emisji już poniżej 550 g/KWh. Ten poziom od 2025 roku będzie uniemożliwiał wsparcie bloków węglowych emitujących powyżej tego pułapu przez państwo. Wyjątkiem mają być obiekty, które wygrały lub wygrają aukcje na rynku mocy w 2018 i prawdopodobnie w 2019 roku. Źródła gazowo – parowe emitują na poziomie 340-380g/KWh. Możliwe jest więc, że w latach kolejnych, wraz z możliwym zaostrzeniem polityki klimatycznej, także gaz znajdzie się na cenzurowanym jako paliwo kopalne. Zdaniem ekspertów w kolejnych latach nie dojdzie jeszcze do rewolucji magazynowania energii, która pozwoli na bilansowanie energii z OZE. Minister energii Krzysztof Tchórzewski powiedział na konferencji, że atom znalazł się w polskiej strategii energetycznej „ze względu na wymagania Komisji Europejskiej”. – OZE są z natury niestabilne. Atom to źródło niskoemisyjne i stabilne jednocześnie. Ta technologia jednak na starcie jest droga – przyznał.
- UE uwzględnia atom w swojej strategii do 2050 roku
Z tego względu zdaniem resortu energii potrzebny jest nowe źródło energii, niezależne od czynników pogodowych i niskoemisyjne. Do wyboru atomu skłania rząd tym bardziej fakt, że ze strategii energetycznej UE do 2050 wynika, iż ma on być odpowiedzialny za 15 proc. energii wytwarzanej w Unii w połowie tego wieku. Na konferencji w Ministerstwie Energii doszło do wielu konfrontacji atomu z OZE, jednak zdaniem profesora Jacopo Buongiorno z Massachussets Institute of Technology, mogą się one wzajemnie uzupełniać i oba te źródła są potrzebne transformacji energetycznej.
Buongiorno: Polska może uniknąć błędów USA i Europy przy atomie
Minister energii postawił sprawę jasno. Jego zdaniem bez renesansu energetyki jądrowej realizacja unijnej polityki klimatycznej jest niewykonalna. – Zakres inwestycji ulega redukcji, ale powrót tego źródła widać poprzez ilość budów nowych reaktorów – powiedział minister,
Tchórzewski: Polska potrzebuje atomu dla bezpieczeństwa i klimatu
Nadzieje ministerstwa na wsparcie Komisjidla PEP 2040 i KPEiK z atomem wiążą się z propozycją strategii energetycznej UE do 2050 przedstawioną pod koniec listopada, w której wyraźnie zaakcentowano rolę tego źródła w dochodzeniu do neutralności węglowej, którą mamy osiągnąć za 30 lat. Wsparcie KE dla atomu może także przesądzać o przyznaniu bądź nie kredytów przez banki i fundusze rozwoju, podobnie jak od gwarancji rządowych. Wpisanie atomu do strategii UE zwiększa nieporównywalnie szanse tej technologii na pożyczki, zwłaszcza w porównaniu z węglem. Dekarbonizacja zarządzona przez Komisję oznacza, że instytucje finansowe coraz mniej chętnie patrzą na wytwarzanie energii z tego źródła. W przypadku atomu może być odwrotnie, a jego atrakcyjność będzie rosła.
Koszty poznamy po ofercie
W 2018 roku pojawiały się już różne liczby mówiące o koszcie budowy elektrowni jądrowej w Polsce zależne od założonej mocy. Miały one sięgnąć nawet 200 mld zł. Oznaczałoby, że tylko jedna technologia kosztować będzie tyle, ile 50 proc. kosztów transformacji energetycznej zaplanowanych w strategii na kwotę 400 mld zł.
Józef Sobolewski zapewnił, że jego departament analizuje różne warianty modelu finansowego. Podobne prace koncepcyjne trwały za czasów wiceministra Andrzeja Piotrowskiego. Wówczas jednak nie poznaliśmy modelu, a w mediach pojawiały się różne scenariusze, jak wsparcie spółki nadzorującej PGE EJ1 przez PKN Orlen. Płocki koncern uciął tego typu spekulacje mówiąc w lipcu ub. roku, że nie planuje inwestycji w elektrownię jądrową.
Sobolewski przestrzegł także przed sztywnym podawaniem kosztów elektrowni jądrowej, bo takowych jego zdaniem nie można przedstawić, a jedynie szacunki na bazie dotychczas realizowanych projektów. Podkreślił, że wiarygodne dane o kosztach budowy elektrowni atomowej w polskich warunkach będą znane, gdy zostanie podpisane porozumienie z generalnym wykonawcą. Na bazie danych OECD podał, że koszt budowy 1 GW wyniosą od 1,5 mld do prawie 5 mld euro. Tak duża rozpiętość nie pozwala jego zdaniem na podawanie z pełną odpowiedzialnością sztywnych kosztów. Odważył się on jednak na deklarację, że na atom„będzie nas i tak stać”. – Te dane pokazują, że mamy do czynienia z dużą dysproporcją. Nie warto dyskutować, jaki ma być koszt, ponieważ i tak będzie nas na to stać. Jednak wiarygodne dane poznamy, gdy na stole będzie leżała gotowa oferta – podkreślił Sobolewski.
Według jego szacunków cena inwestycji w atom o mocy 6-9 GW przewidzianej w strategii to 100-135 mld zł w 20 lat. Nową informacją były koszty energii z atomu w przeliczeniu na MWh. Sobolewski doprecyzował, że koszt wytwarzania energii z elektrowni jądrowej, przy „silnym wsparciu gwarancjami Skarbu Państwa” to 150 zł/MWh. W warunkach komercyjnych będzie to już 450 zł/MWh. Nie doprecyzował jednak formy pomocy państwa. Można jednak uznać, że to podatnicy w pośredni sposób musieliby pokryć różnicę w wysokości 300 zł/MWh. Dla porównania energia z wiatru kosztowała na listopadowej aukcji OZE niecałe 200 zł za MWh. Koszt energii z nowoczesnych elektrowni węglowych, jak nowe bloki w Elektrowni Kozienice czy w Elektrowni Opole, szacowany jest na ok. 350 zł/MWh.
Technologie jądrowe wykorzystywane obecnie we Flamanville i Olkiluoto 3 to nowe jednostki PWR. Rosnące koszty i opóźnienie budowy tamtejszych bloków to zdaniem ekspertów branży „choroba wieku dziecięcego”. Za 10 lat powinny być one tańsze, a realizacja projektu zgodnie z harmonogramem nie powinna być zagrożona.
Kto mógłby dostarczyć technologię i przedłożyć ofertę? Sobolewski przypomniał, że delegacje resortu udawały się do krajów, które mogłyby dostarczać technologie lub partycypować w finansowaniu. Głównym kierunkiem tych wizyt była Azja, ale wydaje, że teraz najbliżej Polsce do USA. – Prowadzimy rozmowy z różnymi potencjalnym wykonawcami, jednak na razie tylko USA zareagowały jednoznacznie. 8 listopada 2018 roku podpisano pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi deklarację o bezpieczeństwie energetycznym, w której uwzględniono współpracę podmiotów z obydwu krajów przy budowie elektrowni jądrowych – dodał Józef Sobolewski.
Przyspieszenie w marcu?
Józef Sobolewski zapowiedział że, resort energii jeszcze lutym zakończy pracę nad nowelizacją specustawy jądrowej i przedłoży go Radzie Ministrów. Projekt ma trafić do Sejmu jeszcze w tym kwartale tego roku. Zdaniem dyrektora prace nad specustawą są warunkowane kalendarzem wyborczym. – Bez nowelizacji może okazać się, że prace przygotowawcze będą trwały nawet kilkanaście lat – ostrzegł Sobolewski. Podkreślił z kolei, że aktualizacja Programu Polskiej Energetyki Jądrowej zależy od przyjęcia dokumentu nadrzędnego, jakim jest Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku. Czy przyjęcie przez rząd strategii energetycznej uwzględniającej atom, będzie oznaczać rychłe przyjęcie modelu finansowania, nad którym pracuje zespół dyrektora Sobolewskiego? Być może przekonamy się w marcu.