icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Nowacki: Po zmianach w resorcie atom bez zmian (ROZMOWA)

Zmiany kadrowe w Ministerstwie Energii nie wpłyną na realizację projektu jądrowego. Jak przekonuje w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl nowy dyrektor departamentu energii jądrowej w Ministerstwie Energii prace nad budową elektrowni są kontynuowane, a projekt cieszy się poparciem rządu.

BiznesAlert.pl: Czy atom w Polsce to kosztowne marzenie czy realny scenariusz?

Tomasz Nowacki: To jest realny scenariusz, który oczywiście może być kosztowny jak każda duża inwestycja energetyczna.

Czy ostatnie zmiany kadrowe w Ministerstwie Energii wpłyną na opóźnienie prac nad budową elektrowni jądrowej?

Chciałbym tutaj uspokoić. Nie ma mowy o wycofywaniu się. Nic się nie zmienia. Zmiana na stanowisku dyrektora departamentu energetyki jądrowej to zmiana personalna, która często zdarza się w administracji publicznej. Nikt nie odkłada myśli o atomie. Rząd poważnie zajmuje się tym tematem. To wymaga jednak czasu. Nie mogę zadeklarować, że będzie to w przeciągu miesiąca czy tego kwartału. Nie chcę rzucać słów na wiatr. Kontynuujemy prace nad atomem nie niszcząc dorobku mojego poprzednika. Każda zmiana kadrowa wiąże się oczywiście z pewną optymalizacją i reorganizacją zadań, ale zapewniam, że do żadnej rewolucji nie dojdzie. Może dojść do zmian organizacyjnych, ale nie będą one miały wpływu na realizację projektu jądrowego.

Tak ale zgodnie z projektem strategii energetycznej do 2040 roku w 2033 roku ma zostać uruchomiona elektrownia o mocy 1-1,5 GW. Jeżeli decyzja w sprawie jej budowy nie zostanie szybko podjęta to czy jednak projekt będziemy musieli odłożyć na półkę?

Robimy wszystko żeby nie uchybić scenariuszowi przewidzianemu w PEP.

Pojawiła się także koncepcja budowy kolejnej elektrowni. Do 2043 roku w instalacjach jądrowych ma być zainstalowanych 6-9 GW mocy. W przeszłości minister energii Krzysztof Tchórzewski zwracał uwagę na to, że najbardziej preferowaną lokalizacją byłby Bełchatów. Czy rzeczywiście mogłaby tam powstać?

Na tym etapie nie chciałbym tego rozstrzygać. To wymaga poważnej decyzji. Jeżeli chodzi o samą lokalizację to niewątpliwie jest tam już dość rozbudowana infrastruktura techniczna, a zwłaszcza przesyłowa, która jest argumentem przemawiającym za tamtą lokalizacją. Jednoznaczne deklarowanie się jednak na tym etapie, zwłaszcza z mojej strony byłoby jednak przedwczesne.

Powróćmy do 2033 roku. Jeżeli do tego czasu nie powstanie pierwsza elektrownia jądrowa to trzeba będzie ją zastąpić innym źródłem wytwórczym. Wówczas może pojawić się problem?

Mogę zapewnić, że wszystkie podjęte wcześniej działania są kontynuowane. Niektóre być może są nawet realizowane z jeszcze większym wysiłkiem.

Z drugiej strony coraz więcej państw decyduje się na rezygnację z energetyki jądrowej. Wbrew tej tendencji Polska chce pozyskiwać energię z atomu?

Decyzje poszczególnych państw są suwerenne. Każde z nich posiada różne uwarunkowania gospodarcze czy polityczne. Niektóre państwa mogą nie chcieć korzystać z tej technologii, ale jeżeli to się komuś opłaca to czemu jej nie wykorzystywać. Uważam, że ten bilans jest stosunkowo dobry dla atomu, ponieważ o ile mamy deklaracje niektórych państw jak Niemcy czy być może Hiszpania, to na świecie widać dynamiczny rozwój energetyki jądrowej, głównie w rejonach Azji i Bliskiego Wschodu, ale nowe bloki powstają także w Stanach Zjednoczonych. Trudno więc mówić o odwrocie od atomu. Co więcej, jeżeli spojrzymy na technologię jądrową przez pryzmat stopnia rozwoju gospodarczego, to zobaczymy, że elektrownie jądrowe budowane są właśnie tam, gdzie również gospodarka prężnie się rozwija. To właśnie w Azji i na Bliskim Wschodzie oraz w USA są dziś główne centra rozwoju gospodarczego na świecie. Owszem niektóre państwa rezygnują, ale w tym samym czasie inne inwestują w atom. Spójrzmy na nasze najbliższe sąsiedztwo. Białorusini mają bardzo zaawansowany projekt jądrowy o mocy 2400 MW.

W tym samym czasie projekty w Wielkiej Brytanii czy Finlandii nie tylko notują opóźnienia, ale i przekraczają pierwotnie założony budżet. Czy zatem możliwe jest zbudowanie elektrowni jądrowej w terminie, mieszcząc się przy tym w kosztorysie?

Patrząc na kilka projektów europejskich, a zwłaszcza na fiński Olkiluoto to rzeczywiście doświadczenia są negatywne. Inaczej jest w Azji. Spójrzmy na przykład Korei Południowej. Tam instalacje jądrowe powstają zgodnie z harmonogramem. Czasem są one ukończane przed terminem. To efekt posiadania doświadczenia w planowaniu i budowaniu na czas. Jest to też sprawdzona technologia wysokiej jakości i możliwa do zastosowania w Europie. Wszystko zależy od dostawcy i uwarunkowań również regulacyjnych. Być może jest tutaj pewne pole do optymalizacji w państwach Unii Europejskiej. Zwróćmy uwagę, że projekt Olkiluoto to był pierwszy projekt jądrowy w Europie, po długiej przerwie. Już wtedy mówiono, że ze względu na tę przerwę czasową powstała pewna luka pokoleniowa. Nie było możliwości ciągłego przekazywania doświadczeń. Inaczej jest w Azji, gdzie kończy się budowa jednego reaktora i zaczyna drugiego. Personel a wraz z nim ich doświadczenie są przenoszone na inny projekt. Także Rosjanie na Białorusi są w stanie budować zgodnie z harmonogramem. Podobnie Koreańczycy i Chińczycy. Zobaczymy jaki będzie efekt w Stanach Zjednoczonych. Nie można zakładać, że będzie źle. To jest kwestia pewnej optymalizacji, połączona z doświadczeniami poprzedników – wykonawców innych projektów.

Czy wierzy Pan w sojusz atomu z OZE? Czy byłaby to jednak próba łączenia ognia z wodą?

Nie uważam, aby jakakolwiek technologia musiała konkurować z inną. Technologie pozyskiwania energii elektrycznej są wobec siebie komplementarne, a nie wrogie. Inwestor decyduje o tym co mu się bardziej opłaca zbudować. Każda z technologii ma jednak pewne wady i zalety. Nie mówimy tylko o kosztach, ale i o istocie funkcjonowania tych źródeł w systemie. Zupełnie inna jest rola źródeł pracujących w podstawie, do których zaliczymy wielkoskalową energetykę jądrową, a czym innym są OZE z uwagi na pewną nieprzewidywalność pracy i konieczność ich wsparcia. OZE są potrzebne w systemie ale konieczność ich budowy wynika także z przyjętych uregulowań zewnętrznych, np. regulacji unijnych i w takim razie musimy też w części podążać w tę stronę. Jeżeli spojrzymy na dowolny kraj, z pewnymi wyjątkami jak Norwegia, Francja czy Polska, których energetyka opiera się głównie na jednej technologii (hydro, atom, węgiel), to wszędzie mamy kompleksowy miks technologii produkcji energii elektrycznej. Do takiego modelu należy dążyć. Żadna technologia ze sobą nie konkuruje. Każda ma inne cechy.

Podobnie atom, który może być wykorzystywany nie tylko do produkcji energii, ale również i ciepła. Czy pańskim zdaniem kogeneracja jądrowa powinna znaleźć swoje odzwierciedlenie w strategii energetycznej?

Warto inwestować we wszystkie technologie, które zostaną uznane za opłacalne. Z punktu widzenia samego pozyskiwania energii elektrycznej czy cieplnej źródła jądrowe są pewnego rodzaju rozwiązaniem, ponieważ dzięki nim jesteśmy w stanie pozyskiwać ze stosunkowo małej instalacji dość duże ilości ciepła. Wykorzystanie takiego źródła musi mieć też uzasadnienie ekonomiczne. Jeśli takie będzie, to i takie źródła będą powstawały bo zadecyduje o tym rynek.

Czy wobec tego program rozwoju reaktorów wysokotemperaturowych w Polsce będzie kontynuowany?

Trudno nazwać to co jest w Polsce zaawansowanym programem w tym zakresie. Zapewne dokończone zostaną pewne analizy i po sformułowaniu wniosków będą podejmowane kolejne racjonalne decyzje.

Rozmawiał Piotr Stępiński

Zmiany kadrowe w Ministerstwie Energii nie wpłyną na realizację projektu jądrowego. Jak przekonuje w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl nowy dyrektor departamentu energii jądrowej w Ministerstwie Energii prace nad budową elektrowni są kontynuowane, a projekt cieszy się poparciem rządu.

BiznesAlert.pl: Czy atom w Polsce to kosztowne marzenie czy realny scenariusz?

Tomasz Nowacki: To jest realny scenariusz, który oczywiście może być kosztowny jak każda duża inwestycja energetyczna.

Czy ostatnie zmiany kadrowe w Ministerstwie Energii wpłyną na opóźnienie prac nad budową elektrowni jądrowej?

Chciałbym tutaj uspokoić. Nie ma mowy o wycofywaniu się. Nic się nie zmienia. Zmiana na stanowisku dyrektora departamentu energetyki jądrowej to zmiana personalna, która często zdarza się w administracji publicznej. Nikt nie odkłada myśli o atomie. Rząd poważnie zajmuje się tym tematem. To wymaga jednak czasu. Nie mogę zadeklarować, że będzie to w przeciągu miesiąca czy tego kwartału. Nie chcę rzucać słów na wiatr. Kontynuujemy prace nad atomem nie niszcząc dorobku mojego poprzednika. Każda zmiana kadrowa wiąże się oczywiście z pewną optymalizacją i reorganizacją zadań, ale zapewniam, że do żadnej rewolucji nie dojdzie. Może dojść do zmian organizacyjnych, ale nie będą one miały wpływu na realizację projektu jądrowego.

Tak ale zgodnie z projektem strategii energetycznej do 2040 roku w 2033 roku ma zostać uruchomiona elektrownia o mocy 1-1,5 GW. Jeżeli decyzja w sprawie jej budowy nie zostanie szybko podjęta to czy jednak projekt będziemy musieli odłożyć na półkę?

Robimy wszystko żeby nie uchybić scenariuszowi przewidzianemu w PEP.

Pojawiła się także koncepcja budowy kolejnej elektrowni. Do 2043 roku w instalacjach jądrowych ma być zainstalowanych 6-9 GW mocy. W przeszłości minister energii Krzysztof Tchórzewski zwracał uwagę na to, że najbardziej preferowaną lokalizacją byłby Bełchatów. Czy rzeczywiście mogłaby tam powstać?

Na tym etapie nie chciałbym tego rozstrzygać. To wymaga poważnej decyzji. Jeżeli chodzi o samą lokalizację to niewątpliwie jest tam już dość rozbudowana infrastruktura techniczna, a zwłaszcza przesyłowa, która jest argumentem przemawiającym za tamtą lokalizacją. Jednoznaczne deklarowanie się jednak na tym etapie, zwłaszcza z mojej strony byłoby jednak przedwczesne.

Powróćmy do 2033 roku. Jeżeli do tego czasu nie powstanie pierwsza elektrownia jądrowa to trzeba będzie ją zastąpić innym źródłem wytwórczym. Wówczas może pojawić się problem?

Mogę zapewnić, że wszystkie podjęte wcześniej działania są kontynuowane. Niektóre być może są nawet realizowane z jeszcze większym wysiłkiem.

Z drugiej strony coraz więcej państw decyduje się na rezygnację z energetyki jądrowej. Wbrew tej tendencji Polska chce pozyskiwać energię z atomu?

Decyzje poszczególnych państw są suwerenne. Każde z nich posiada różne uwarunkowania gospodarcze czy polityczne. Niektóre państwa mogą nie chcieć korzystać z tej technologii, ale jeżeli to się komuś opłaca to czemu jej nie wykorzystywać. Uważam, że ten bilans jest stosunkowo dobry dla atomu, ponieważ o ile mamy deklaracje niektórych państw jak Niemcy czy być może Hiszpania, to na świecie widać dynamiczny rozwój energetyki jądrowej, głównie w rejonach Azji i Bliskiego Wschodu, ale nowe bloki powstają także w Stanach Zjednoczonych. Trudno więc mówić o odwrocie od atomu. Co więcej, jeżeli spojrzymy na technologię jądrową przez pryzmat stopnia rozwoju gospodarczego, to zobaczymy, że elektrownie jądrowe budowane są właśnie tam, gdzie również gospodarka prężnie się rozwija. To właśnie w Azji i na Bliskim Wschodzie oraz w USA są dziś główne centra rozwoju gospodarczego na świecie. Owszem niektóre państwa rezygnują, ale w tym samym czasie inne inwestują w atom. Spójrzmy na nasze najbliższe sąsiedztwo. Białorusini mają bardzo zaawansowany projekt jądrowy o mocy 2400 MW.

W tym samym czasie projekty w Wielkiej Brytanii czy Finlandii nie tylko notują opóźnienia, ale i przekraczają pierwotnie założony budżet. Czy zatem możliwe jest zbudowanie elektrowni jądrowej w terminie, mieszcząc się przy tym w kosztorysie?

Patrząc na kilka projektów europejskich, a zwłaszcza na fiński Olkiluoto to rzeczywiście doświadczenia są negatywne. Inaczej jest w Azji. Spójrzmy na przykład Korei Południowej. Tam instalacje jądrowe powstają zgodnie z harmonogramem. Czasem są one ukończane przed terminem. To efekt posiadania doświadczenia w planowaniu i budowaniu na czas. Jest to też sprawdzona technologia wysokiej jakości i możliwa do zastosowania w Europie. Wszystko zależy od dostawcy i uwarunkowań również regulacyjnych. Być może jest tutaj pewne pole do optymalizacji w państwach Unii Europejskiej. Zwróćmy uwagę, że projekt Olkiluoto to był pierwszy projekt jądrowy w Europie, po długiej przerwie. Już wtedy mówiono, że ze względu na tę przerwę czasową powstała pewna luka pokoleniowa. Nie było możliwości ciągłego przekazywania doświadczeń. Inaczej jest w Azji, gdzie kończy się budowa jednego reaktora i zaczyna drugiego. Personel a wraz z nim ich doświadczenie są przenoszone na inny projekt. Także Rosjanie na Białorusi są w stanie budować zgodnie z harmonogramem. Podobnie Koreańczycy i Chińczycy. Zobaczymy jaki będzie efekt w Stanach Zjednoczonych. Nie można zakładać, że będzie źle. To jest kwestia pewnej optymalizacji, połączona z doświadczeniami poprzedników – wykonawców innych projektów.

Czy wierzy Pan w sojusz atomu z OZE? Czy byłaby to jednak próba łączenia ognia z wodą?

Nie uważam, aby jakakolwiek technologia musiała konkurować z inną. Technologie pozyskiwania energii elektrycznej są wobec siebie komplementarne, a nie wrogie. Inwestor decyduje o tym co mu się bardziej opłaca zbudować. Każda z technologii ma jednak pewne wady i zalety. Nie mówimy tylko o kosztach, ale i o istocie funkcjonowania tych źródeł w systemie. Zupełnie inna jest rola źródeł pracujących w podstawie, do których zaliczymy wielkoskalową energetykę jądrową, a czym innym są OZE z uwagi na pewną nieprzewidywalność pracy i konieczność ich wsparcia. OZE są potrzebne w systemie ale konieczność ich budowy wynika także z przyjętych uregulowań zewnętrznych, np. regulacji unijnych i w takim razie musimy też w części podążać w tę stronę. Jeżeli spojrzymy na dowolny kraj, z pewnymi wyjątkami jak Norwegia, Francja czy Polska, których energetyka opiera się głównie na jednej technologii (hydro, atom, węgiel), to wszędzie mamy kompleksowy miks technologii produkcji energii elektrycznej. Do takiego modelu należy dążyć. Żadna technologia ze sobą nie konkuruje. Każda ma inne cechy.

Podobnie atom, który może być wykorzystywany nie tylko do produkcji energii, ale również i ciepła. Czy pańskim zdaniem kogeneracja jądrowa powinna znaleźć swoje odzwierciedlenie w strategii energetycznej?

Warto inwestować we wszystkie technologie, które zostaną uznane za opłacalne. Z punktu widzenia samego pozyskiwania energii elektrycznej czy cieplnej źródła jądrowe są pewnego rodzaju rozwiązaniem, ponieważ dzięki nim jesteśmy w stanie pozyskiwać ze stosunkowo małej instalacji dość duże ilości ciepła. Wykorzystanie takiego źródła musi mieć też uzasadnienie ekonomiczne. Jeśli takie będzie, to i takie źródła będą powstawały bo zadecyduje o tym rynek.

Czy wobec tego program rozwoju reaktorów wysokotemperaturowych w Polsce będzie kontynuowany?

Trudno nazwać to co jest w Polsce zaawansowanym programem w tym zakresie. Zapewne dokończone zostaną pewne analizy i po sformułowaniu wniosków będą podejmowane kolejne racjonalne decyzje.

Rozmawiał Piotr Stępiński

Najnowsze artykuły