Komisja węglowa ustaliła ścieżkę odejścia Niemiec od węgla, ale może się okazać, że nie uda się to bez nowych mocy gazowych. Te z kolei mogą okazać się nierentowne bez specjalnych mechanizmów mocowych.
Okazuje się, że owszem, komisja węglowa założyła stopniowe zamykanie elektrowni na węgiel kamienny i brunatny, ale nie przewidziała zastąpienia ich nowymi mocami. W takim przypadku zaleca ona „wzniecenie dodatkowych bodźców inwestycyjnych”, by mieć pewność, że „nie będzie rozbieżności w czasie między zapotrzebowaniem na moce a zakończeniem budowy”. W praktyce może to oznaczać, że w następnych latach elektrownie węglowe będą wyłączane z sieci, a nowe moce muszą pochodzić z innych źródeł. Wydaje się, że elektrownie gazowe będą brane pod uwagę, ponieważ są one znacznie mniej emisyjne od węglowych. Na nowe inwestycje potrzebne są jednak pieniądze.
Federalna Agencja Sieci (Bundesnetzagentur) szacuje, że do 2030 roku w Niemczech będą potrzebne 9,4 GW mocy z gazu. Przy założeniu, że będą rosnąć moce ze źródeł odnawialnych, szacuje się, że takie elektrownie będą pracować jedynie kilka godzin w roku, co znacznie obniży ich rentowność. Dlatego też inwestorzy są niechętni, by budować takie jednostki.
Rynek wytwarzania energii elektrycznej opiera się na zasadzie, że liczy się tylko sprzedaż energii elektrycznej, ale nie zapewnia mocy elektrowni. Wyjątki dotyczą pewnych rezerw, które są używane w momentach szczytowego zapotrzebowania. Obejmują one rezerwę mocy, gotowość bezpieczeństwa i rezerwę sieciową. Jednak trzeba będzie opracować modele, które wynagradzają gotowość do zapewnienia mocy. – Najpóźniej do 2025 roku pierwsze nowe elektrownie gazowe będą musiały być włączone do sieci, co oznacza, że najpóźniej w 2021 lub 2022 roku będziemy musieli mieć pewność, które projekty będą realizowane bez rynku mocy do tego czasu – powiedział Felix Matthes z Öko-Institut.
Czy ryzyko ucieczki emisji dla bezpieczeństwa dostaw może być przesadzone? – Emisja dwutlenku węgla niekoniecznie musi stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa dostaw, ale pytanie brzmi: jak wypełnić tę ekonomiczną lukę. Nie obejdzie się bez dodatkowych elektrowni opalanych gazem – powiedziała Catrin Jung, dyrektor ds. energetyki wiatrowej w Vattenfall.
Handelsblatt/Michał Perzyński