– 33 lata temu w Czarnobylu na Ukrainie doszło do największej w historii katastrofy jądrowej. Wydarzenia sprzed lat zmieniły stosunek świata do energetyki jądrowej, ale nadszedł czas aby dziedzictwo Czarnobyla przestało ciążyć na przyszłości atomu – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl
– Co się u was pali?
– Wybuch w głównym budynku. Między trzecim a czwartym blokiem.
– Czy są tam ludzie?
– Tak. Powiadomcie dowódców
– tak brzmiała pierwsza wymiana zdań dyspozytorów w chwilę po największej w dziejach ludzkości awarii jądrowej. W wyniku obniżenia mocy jednego z reaktorów czarnobylskiej elektrowni do poziomu poniżej krytycznego minimum doszło do tragicznej sekwencji zdarzeń. Od tego momentu data 26 kwietnia 1986 roku na stałe wpisze się w historię światowej energetyki. Po godzinie pierwszej czasu miejscowego doszło do przegrzania reaktora, które w konsekwencji doprowadziło do wybuchu wodoru, pożaru i skażenia olbrzymich połaci terenów substancjami radioaktywnymi. Według wyliczeń ekspertów skażeniu uległ teren o powierzchni prawie 150 tys. km2, a chmura radioaktywna rozprzestrzeniła się niemal po całej Europie.
Piętno Czarnobyla
Wydarzenia w Czarnobylu odcisnęły piętno na przyszłości rozwoju atomu na świecie, w tym w Polsce. W efekcie protestów społecznych nasz kraj zrezygnował z budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu oraz projektu Warta. Chodziło łącznie o osiem bloków o łącznej mocy ok. 5600 MW. Wspomniane jednostki mogłyby teraz służyć Polsce jako stabilne źródło pozyskiwania niskoemisyjnej energii. Miałoby to szczególne znaczenie w kontekście zmniejszenia emisyjności naszego sektora energetycznego i wyjściu naprzeciw oczekiwaniu rosnącym ambicjom unijnej polityki klimatyczno-energetycznej.
Świat i Polska przestraszyły się atomu. Można zrozumieć obawy z końcówki lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Warto jednak zaznaczyć, że od tego czasu świat i energetyka znacząco się zmieniły, również pod względem standardów bezpieczeństwa. Współczesne elektrownie jądrowe w żaden sposób nie przypominają tych z Czarnobyla z kwietnia 1986 roku. Choć do tej pory w Rosji funkcjonują czarnobylskie reaktory RBMK m.in. w elektrowniach w Leningradzie czy Kursku. Wzmocnione zostały wymogi bezpieczeństwa. Nowe elektrownie muszą wytrzymać chociażby atak terrorystyczny przy wykorzystaniu samolotów czy skutki nieprzewidzianych zdarzeń pogodowych. Nauka i fizyka to jedno. W międzyczasie doszło do kolejnego wydarzenia, które wpłynęło na postrzeganie energetyki jądrowej. Mam tu na myśli awarię o jakiej doszło w japońskiej Fukushimie. Co prawda w żaden sposób nie można porównywać jej do wydarzeń z Czarnobyla to mimo to spowodowała, że wiele państw w tym np. Niemcy podjęły decyzję o odejściu od atomu i wyłączeniu wszystkich bloków jądrowych. Było to poważne tąpnięcie dla rozwoju światowej energetyki jądrowej. Mimo traumy Fukushimy Japonia pokazała, że wyciągnęła lekcję z tego co wydarzyło się marcu 2011 roku co miałem okazję osobiście to sprawdzić w trakcie niedawnej wizycie w Państwie Kwitnącej Wiśni.
Świat nie odwraca się od atomu
Atomowy sceptycyzm niektórych państwach nie pogrzebał aspiracji innych ani też nie wpłynął na zamknięcie wszystkich reaktorów. Na świecie pracuje obecnie 450 bloków. Tylko w ubiegłym roku uruchomiono 9 nowych reaktorów z czego siedem w Chinach. W tym kontekście warto zaznaczyć, że w promieniu zaledwie 300 km od Polski działają 23 reaktory jądrowe, z czego tylko w samej Grupie Wyszehradzkiej wykorzystywanych jest 14 bloków. Nasz kraj pozostaje białą plamą na jądrowej mapie Europy. Na Starym Kontynencie w 14 państwach działa obecnie łącznie 126 reaktorów. W tym momencie blisko 26 proc. energii w Unii Europejskiej pochodzi z elektrowni jądrowej. W przypadku źródeł zeroemisyjnych ten odsetek wynosi blisko 50 proc.
Do klubu państw z energetyką jądrową chce dołączyć również Polska. Zgodnie z naszym projektem polityki energetycznej do 2040 (PEP 2040) mamy posiadać bloki o łącznej mocy 1-1,5 GW do 2033 roku. Do 2043 roku ma być to już 6-9 GW. Atom pozwoliłby z jednej strony na zapewnienie stabilnych dostaw energii, a z drugiej na spełnienie rosnących ambicji unijnej polityki energetyczno-klimatycznej, w zakresie redukcji emisji CO2. W tym kontekście warto wspomnieć, że wszystkie elektrownie jądrowe w Unii Europejskiej pozwalają zaoszczędzić 700 mln ton CO2, czyli tyle, ile emitują wszystkie auta w krajach Wspólnoty.
Mimo korzyści związanych z budową elektrowni jądrowej pozostaje ona kosztownym projektem, którego wartość jest szacowana na 40-70 mld złotych, a i te szacunki można zrewidować w górę. Niewiadomą pozostaje model finansowania i dostawca technologii. Kandydatów w wyścigu o polski atom jest wielu, ale brakuje rozstrzygnięć na poziomie politycznym i to mimo silnego poparcia społeczne dla tej idei. Świat nie może zapomnieć o Czarnobylu, ale musi patrzeć z odwagą w przyszłość. Po ponad 30 latach na zgliszczach czarnobylskiej elektrowni zaczyna rodzić się nowe życie. Tchnięta została nowa energia, tym razem nie z atomu a ze słońca. W Polsce czekamy na rozwój źródeł nuklearnych i odnawialnych, które pozwolą stopniowo zastępować starzejące się bloki węglowe.