Szanse na powstanie nowego połączenia gazowego między Polską a Ukrainą ocenia Robert Zajdler z Instytutu Sobieskiego.
– Potencjał można analizować w dwóch kwestiach: zysków z usługi przesyłania gazu oraz zysków ze sprzedaży gazu. W zakresie tego pierwszego, budowa tego połączenia zapewnia większą integrację Ukrainy z rynkiem europejskim za pośrednictwem Polski. Zyskujemy zatem na znaczeniu jako kraj tranzytowy. W oparciu o to możemy również budować naszą pozycję jako regionalny hub gazowy – mówi ekspert. – W zakresie sprzedaży gazu, nasze korzyści uzależnione będą od ceny za jaką będziemy w stanie ten gaz zaoferować oraz skłonności Ukrainy do kupowania gazu właśnie od nas. W tej pierwszej kwestii, gaz, jakim dysponujemy nie może konkurować długofalowo cenowo z gazem z Europy Zachodniej. Również obecne doświadczenia w zakresie kupowania gazu z Polski przez Ukrainę nie są optymistyczne.
– Połączenie gazowe może powstać zarówno jako inwestycja operatora systemu przesyłowego, jak i podmiotu trzeciego. Obecnie jeden z podmiotów prywatnych wyraził zainteresowanie tym połączeniem. Możliwe jest uzyskanie dodatkowych zwolnień z regulacji prawa Unii Europejskiej w zakresie zasad odstępu, korzystania oraz kosztów korzystania z gazociągu, co dodatkowo może uatrakcyjnić tę inwestycję dla tego podmiotu – utrzymuje Zajdler. – Odnosząc się do kosztów, mogę tutaj bazować na wyliczeniach tego podmiotu, który oszacował, że budowa 110 km gazociągu o średnicy DN 1000 i ciśnieniu 75 bar i przepustowości 7/8 mld m3 na rok to koszt ok. 245 mln USD.