W styczniu 2020 roku Unii Europejskiej może grozić kolejny kryzys gazowy. Jego widmo może być jednym z czynników, dzięki którym Bruksela wyrazi zgodę na odroczenie wystąpienia Wielkiej Brytanii ze struktur europejskich.
Kryzys gazowy a opóźnienie Brexitu
1 stycznia 2020 roku o godzinie 10.00 czasu moskiewskiego wygasa 10-letni rosyjsko-ukraiński kontrakt na tranzyt gazu. W 2018 roku rosyjsko-ukraińska trasa dostaw rurociągiem Braterstwo doprowadziła do UE 80 mld m sześc. gazu (prawie całkowite zużycie w Niemczech w 2018 roku). Gazprom i Naftogaz negocjują nowy kontrakt od lipca 2018 roku, na razie bezskutecznie. Brak perspektywy zawarcia nowej umowy spowodował, że Naftogaz pompuje 21 mld m sześc. gazu do magazynów. Podobnie w całej Europie przedsiębiorstwa energetyczne ładują magazyny gazu by mieć pewność, że w przypadku braku umowy tranzytowej będą miały rezerwy gazu.
Jeśli nie dojdzie do porozumienia, a umowa wygaśnie, nastąpi wzrost cen w europejskich hubach gazowych. Jednak w przeciwieństwie do kryzysu gazowego z 2009 roku kroki podjęte w celu wypełnienia magazynów i większej dostępności połączeń wzajemnych ograniczą początkowy wpływ na faktyczne dostawy gazu do europejskich odbiorców.
Dla Unii Europejskiej jest to poważny argument, by odroczyć wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – Bruksela chce uniknąć kryzysu brexitowego przy jednoczesnym kryzysie gazowym.
Argument ten jest wzmocniony przez kolejny punkt. Państwem członkowskim o największej zdolności eksportowej zapasowego gazu jest Wielka Brytania. Wielka Brytania ma dogodne warunki, by importować znaczne wolumeny gazu skroplonego, który może się bardzo przydać Unii Europejskiej. Jednak w sytuacji znacznego chaosu politycznego i gospodarczego, kiedy rząd brytyjski przyjmuje uprawnienia nadzwyczajne i perspektywa niepokojów społecznych, pozostaje wątpliwe, czy można polegać na dodatkowych dostawach gazu z Wielkiej Brytanii.
Financial Times/Michał Perzyński
National Grid ostrzega. Brexit bez umowy grozi przerwami dostaw gazu do Wielkiej Brytanii