icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Czy Niemcy poświęcą porządek transatlantycki dla Nord Stream 2?

Nie ma porozumienia gazowego Ukraina-Rosja, choć jest ono coraz bliżej. Jeżeli rząd niemiecki faktycznie blefował w tej sprawie, by chronić Nord Stream 2, zachwieje porządkiem transatlantyckim – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Blef Niemiec

Gazeta Bild dotarła do listu, w którym ministerstwo spraw zagranicznych Niemiec przekonuje Amerykanów, że Ukraina i Rosja doszły do porozumienia w sprawie dostaw gazu przez terytorium ukraińskie, chociaż jeszcze do niego nie doszło.

MSZ Niemiec sugerował Amerykanom, że ze względu na rzekome porozumienie nie trzeba wprowadzać sankcji wobec Nord Stream 2. Tymczasem w momencie powstawania listu negocjacje na temat warunków dostaw gazu przez Ukrainę nadal się toczyły. List dotarł do prezydenta Donalda Trumpa kilka godzin przed wprowadzeniem sankcji wobec wspomnianego projektu, które doprowadziły do wycofania się z terenu budowy statków firmy Allseas, która mogła potencjalnie liczyć się z objęciem nowymi obostrzeniami.

Porozumienie w sprawie dostaw gazu przez Ukrainę nie zostało jeszcze podpisane. Znane są jego podstawowe warunki i wiadomo, że ma zostać podpisane przed Nowym Rokiem. Bild rozmawiał z przedstawicielami dyplomacji niemieckiej, którzy potwierdzają, że Berlin używał argumentu rozmów gazowych przeciwko wprowadzeniu sankcji Nord Stream 2, które mogłyby jego zdaniem zaszkodzić rozmowom. Tymczasem Gazprom ustąpił Ukrainie: zgodził się podpisać kontrakt pięcioletni i zamierza spłacić dług wobec Naftogazu zasądzony przez arbitraż.

Doniesienia Bilda stawiają w nowym świetle ustalenia BiznesAlert.pl, który podawał, że finał negocjacji trójstronnych w Berlinie przeciągał się o kilka godzin, doszło do zmiany lokalu, w którym miała się odbyć konferencja prasowa poświęcona owocom rozmów i został nawet przygotowany stół do podpisania kontraktu, choć do tego ostatecznie nie doszło. Negocjacje na temat szczegółów toczą się nadal.

Jakóbik: Niewypał w Berlinie (FELIETON)

Szkodliwy czy zbawienny wpływ Niemiec na rozmowy trójstronne?

Media dotarły do założeń nowego układu, które zostały potem potwierdzone przez Kijów. Wolumen dostaw ma wynieść 65 mld m sześc. w 2020 roku i 40 mld m sześc. w latach 2021-24. Gazprom i Naftogaz kończą obecny kontrakt przesyłowy z końcem 2019 roku. Natomiast nowy kontrakt nie został jeszcze podpisany. Rząd rosyjski informuje, że może się to stać przed Nowym Rokiem. Rozmowy na temat szczegółów umowy wciąż trwają.

Do rozstrzygnięcia pozostają warunki wznowienia dostaw gazu na Ukrainę, które zostało ustalone w toku sporu arbitrażowego Gazprom-Naftogaz. Rosjanie ustąpili i zamierzają spłacić wynikający z niego dług na prawie trzy mld dolarów. Oznacza to, że strona ukraińska prawdopodobnie zrealizuje pozostałą część wyroku, który założył dostawy od Gazpromu w ilości czterech mld m sześc. rocznie. To prawdopodobnie dlatego były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko domaga się wprowadzenia sankcji wobec firm, które zaczną import gazu z Rosji. Naftogaz może to zrobić po ostatecznym porozumieniu w sprawie przesyłu. Będzie to okazja do gry Poroszenki na użytek wewnętrznego sporu z urzędującym Wołodymyrem Zełenskim oskarżanym przez poprzednika o zbytnią uległość wobec Rosji.

Działania Niemiec w obronie Nord Stream 2 przed sankcjami amerykańskimi zmierzały do przekonania Komisji Europejskiej do udzielenia europejskiej odpowiedzi na ruch Waszyngtonu. Próżno jej się jednak spodziewać, skoro część krajów unijnych, jak Polska, popiera sankcje i uważa, że Komisja powinna raczej zatrzymać Nord Stream 2 niż bronić go przed polityką amerykańską. To kolejna okazja do sporów transatlantyckich, które zakończyłaby dopiero wspólna polityka na rzecz zmniejszenia zależności od gazu z Rosji.

Niemcy oskarżyli Amerykanów o to, że wykorzystują sankcje wobec Nord Stream 2 do promocji dostaw LNG. Może ono mieć znaczenie dla przyszłości projektów gazoportów niemieckich, które należy traktować jako ustępstwo Berlina wobec Waszyngtonu, mające uchronić Niemcy przed negatywnymi konsekwencjami współpracy z Rosją przy Nord Stream 2. Możliwe, że ta oferta zniknie ze stołu w razie braku porozumienia z USA.

Natomiast negatywne konsekwencje dla nowego gazociągu przez Morze Bałtyckie mogły się już pojawić. Bloomberg podaje, że wykonawca projektu, szwajcarski Allseas, wycofał statki z terenu budowy i nawet jeśli Rosjanie znajdą zastępstwo na własnym rynku, powrót do prac zajmie im określony czas, który trzeba będzie doliczyć do opóźnienia projektu sięgającego już pół roku. Oficjalnie dostawy z Nord Stream 2 mają ruszyć w połowie 2020 roku, czyli sześć miesięcy po terminie planowanym pierwotnie. Jednak działania Allseas mogą być źle interpretowane, bo firma może wrócić szybko do prac, jeśli uzna, że sankcje USA jej nie zaszkodzą.

To ze względu na problemy Nord Stream 2 strona rosyjska musiała w końcu ustąpić w rozmowach trójstronnych. Rzekomy blef Niemiec mógł działać w obronie tego projektu, a co za tym idzie, poprawiać pozycję negocjacyjną Moskwy. W ten sposób Berlin uderzał we współpracę transatlantycką, a także działał przeciwko interesom Komisji Europejskiej i Kijowa, które brały udział w rozmowach z Rosjanami. Natomiast w razie sukcesu rozmów mógł planować wejście w buty Komisji i odegranie roli arbitra kolejnego po Komisji pomimo faktu, że teoretycznie reprezentowała ona w rozmowach całą Unię Europejską. W ten sposób obrona Nord Stream 2 przez Niemcy podkopała także pozycję Komisji i dała argumenty tym, którzy uważają, że to instytucja fasadowa, bezbronna wobec interesów najsilniejszych państw europejskich i niebędąca w stanie obronić słabszych. Byłoby to uderzenie w filary porządku transatlantyckiego: współpracę z USA oraz integrację europejską pod wodzą Komisji.

Znamy założenia nowego kontraktu gazowego Ukraina-Rosja

Czas na reakcję Berlina

Oznacza to, że Niemcy powinni wytłumaczyć się z nieprzejrzystej polityki w obronie Nord Stream 2 zanim zaatakują USA za sankcje wobec tego projektu zgodne z wieloletnią polityką transatlantycką zakładającą ograniczanie wpływów Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Nie ma porozumienia gazowego Ukraina-Rosja, choć jest ono coraz bliżej. Jeżeli rząd niemiecki faktycznie blefował w tej sprawie, by chronić Nord Stream 2, zachwieje porządkiem transatlantyckim – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Blef Niemiec

Gazeta Bild dotarła do listu, w którym ministerstwo spraw zagranicznych Niemiec przekonuje Amerykanów, że Ukraina i Rosja doszły do porozumienia w sprawie dostaw gazu przez terytorium ukraińskie, chociaż jeszcze do niego nie doszło.

MSZ Niemiec sugerował Amerykanom, że ze względu na rzekome porozumienie nie trzeba wprowadzać sankcji wobec Nord Stream 2. Tymczasem w momencie powstawania listu negocjacje na temat warunków dostaw gazu przez Ukrainę nadal się toczyły. List dotarł do prezydenta Donalda Trumpa kilka godzin przed wprowadzeniem sankcji wobec wspomnianego projektu, które doprowadziły do wycofania się z terenu budowy statków firmy Allseas, która mogła potencjalnie liczyć się z objęciem nowymi obostrzeniami.

Porozumienie w sprawie dostaw gazu przez Ukrainę nie zostało jeszcze podpisane. Znane są jego podstawowe warunki i wiadomo, że ma zostać podpisane przed Nowym Rokiem. Bild rozmawiał z przedstawicielami dyplomacji niemieckiej, którzy potwierdzają, że Berlin używał argumentu rozmów gazowych przeciwko wprowadzeniu sankcji Nord Stream 2, które mogłyby jego zdaniem zaszkodzić rozmowom. Tymczasem Gazprom ustąpił Ukrainie: zgodził się podpisać kontrakt pięcioletni i zamierza spłacić dług wobec Naftogazu zasądzony przez arbitraż.

Doniesienia Bilda stawiają w nowym świetle ustalenia BiznesAlert.pl, który podawał, że finał negocjacji trójstronnych w Berlinie przeciągał się o kilka godzin, doszło do zmiany lokalu, w którym miała się odbyć konferencja prasowa poświęcona owocom rozmów i został nawet przygotowany stół do podpisania kontraktu, choć do tego ostatecznie nie doszło. Negocjacje na temat szczegółów toczą się nadal.

Jakóbik: Niewypał w Berlinie (FELIETON)

Szkodliwy czy zbawienny wpływ Niemiec na rozmowy trójstronne?

Media dotarły do założeń nowego układu, które zostały potem potwierdzone przez Kijów. Wolumen dostaw ma wynieść 65 mld m sześc. w 2020 roku i 40 mld m sześc. w latach 2021-24. Gazprom i Naftogaz kończą obecny kontrakt przesyłowy z końcem 2019 roku. Natomiast nowy kontrakt nie został jeszcze podpisany. Rząd rosyjski informuje, że może się to stać przed Nowym Rokiem. Rozmowy na temat szczegółów umowy wciąż trwają.

Do rozstrzygnięcia pozostają warunki wznowienia dostaw gazu na Ukrainę, które zostało ustalone w toku sporu arbitrażowego Gazprom-Naftogaz. Rosjanie ustąpili i zamierzają spłacić wynikający z niego dług na prawie trzy mld dolarów. Oznacza to, że strona ukraińska prawdopodobnie zrealizuje pozostałą część wyroku, który założył dostawy od Gazpromu w ilości czterech mld m sześc. rocznie. To prawdopodobnie dlatego były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko domaga się wprowadzenia sankcji wobec firm, które zaczną import gazu z Rosji. Naftogaz może to zrobić po ostatecznym porozumieniu w sprawie przesyłu. Będzie to okazja do gry Poroszenki na użytek wewnętrznego sporu z urzędującym Wołodymyrem Zełenskim oskarżanym przez poprzednika o zbytnią uległość wobec Rosji.

Działania Niemiec w obronie Nord Stream 2 przed sankcjami amerykańskimi zmierzały do przekonania Komisji Europejskiej do udzielenia europejskiej odpowiedzi na ruch Waszyngtonu. Próżno jej się jednak spodziewać, skoro część krajów unijnych, jak Polska, popiera sankcje i uważa, że Komisja powinna raczej zatrzymać Nord Stream 2 niż bronić go przed polityką amerykańską. To kolejna okazja do sporów transatlantyckich, które zakończyłaby dopiero wspólna polityka na rzecz zmniejszenia zależności od gazu z Rosji.

Niemcy oskarżyli Amerykanów o to, że wykorzystują sankcje wobec Nord Stream 2 do promocji dostaw LNG. Może ono mieć znaczenie dla przyszłości projektów gazoportów niemieckich, które należy traktować jako ustępstwo Berlina wobec Waszyngtonu, mające uchronić Niemcy przed negatywnymi konsekwencjami współpracy z Rosją przy Nord Stream 2. Możliwe, że ta oferta zniknie ze stołu w razie braku porozumienia z USA.

Natomiast negatywne konsekwencje dla nowego gazociągu przez Morze Bałtyckie mogły się już pojawić. Bloomberg podaje, że wykonawca projektu, szwajcarski Allseas, wycofał statki z terenu budowy i nawet jeśli Rosjanie znajdą zastępstwo na własnym rynku, powrót do prac zajmie im określony czas, który trzeba będzie doliczyć do opóźnienia projektu sięgającego już pół roku. Oficjalnie dostawy z Nord Stream 2 mają ruszyć w połowie 2020 roku, czyli sześć miesięcy po terminie planowanym pierwotnie. Jednak działania Allseas mogą być źle interpretowane, bo firma może wrócić szybko do prac, jeśli uzna, że sankcje USA jej nie zaszkodzą.

To ze względu na problemy Nord Stream 2 strona rosyjska musiała w końcu ustąpić w rozmowach trójstronnych. Rzekomy blef Niemiec mógł działać w obronie tego projektu, a co za tym idzie, poprawiać pozycję negocjacyjną Moskwy. W ten sposób Berlin uderzał we współpracę transatlantycką, a także działał przeciwko interesom Komisji Europejskiej i Kijowa, które brały udział w rozmowach z Rosjanami. Natomiast w razie sukcesu rozmów mógł planować wejście w buty Komisji i odegranie roli arbitra kolejnego po Komisji pomimo faktu, że teoretycznie reprezentowała ona w rozmowach całą Unię Europejską. W ten sposób obrona Nord Stream 2 przez Niemcy podkopała także pozycję Komisji i dała argumenty tym, którzy uważają, że to instytucja fasadowa, bezbronna wobec interesów najsilniejszych państw europejskich i niebędąca w stanie obronić słabszych. Byłoby to uderzenie w filary porządku transatlantyckiego: współpracę z USA oraz integrację europejską pod wodzą Komisji.

Znamy założenia nowego kontraktu gazowego Ukraina-Rosja

Czas na reakcję Berlina

Oznacza to, że Niemcy powinni wytłumaczyć się z nieprzejrzystej polityki w obronie Nord Stream 2 zanim zaatakują USA za sankcje wobec tego projektu zgodne z wieloletnią polityką transatlantycką zakładającą ograniczanie wpływów Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Najnowsze artykuły