Grupa państw wydobywającą ropę naftową znana jako OPEC+ podjęła decyzję o ograniczeniu wydobycia. Po tej wiadomości wzrosły ceny surowca. Ciężar cięć spoczywa głównie na barkach Arabii Saudyjskiej, która obniża wydobycie o 400 tysięcy baryłek dziennie. Rosja, największy z 10 producentów nieobjętych OPEC, powiedziała, że obniży wydobycie o 70 tysięcy baryłek dziennie.
Rosyjski minister energii Aleksander Nowak powiedział, że Moskwa chce uniknąć „zawirowań na rynku ropy w 2020 roku”. Jednak 27 grudnia ten sam minister wyraził obawy dotyczące strategii wyjścia z porozumienia naftowego, a analitycy zastanawiają się kiedy skończą się cięcia, skoro „nie mogą trwać wiecznie”?
Nowak twierdzi, że Moskwa musi chronić swój udział w rynku i pozwolić swoim koncernom naftowym i gazowym „rozwijać nowe projekty”. Jednak nie powiedział on, kiedy jego kraj wystąpi z OPEC +, twierdząc, że jest to kwestia do dyskusji z jego odpowiednikami.
Według Bloomberga Rosja wydobywała w listopadzie średnio 11,244 miliona baryłek dziennie, pomimo obietnicy utrzymania swojego limitu na poziomie 11,191 miliona baryłek lub mniej. Analitycy rynków ropy twierdzą, że Moskwa notorycznie nie wywiązuje się z zobowiązań ograniczania wydobycia, a jeśli rzeczywiście współczynnik ten spadł, to miał on związek z kryzysem zanieczyszczonej ropy transportowanej ropociągiem Przyjaźń do Europy.
Forbes/Michał Perzyński