W niemieckiej gminie Grünheide kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Polską ma powstać nowa gigafabryka Tesli. Jednak zanim z gigafabryki wyjedzie pierwszy samochód, musi zostać rozwiązanych kilka kwestii: finansowych, środowiskowych, oraz politycznych – pisze Michał Perzyński, dziennikarz BiznesAlert.pl.
Gigafabryka w Grünheide
Tesli i jej szefa Elona Muska nikomu nie trzeba przestawiać. W ciągu ostatnich lat firma ta przechodziła poważne turbulencje, ale udało się jej wyjść na prostą, co opisywaliśmy w BiznesAlert.pl. Obecnie na świecie są trzy gigafabryki – dwie w Stanach Zjednoczonych i jedna w Chinach. Czwarta miała powstać w Europie, a Niemcy jako europejski lider branży motoryzacyjnej wydają się być naturalnym wyborem, chociaż kandydatów było kilku.
Gigafabryka w Grünheide byłaby supernowoczesnym obiektem, w bezpośredniej bliskości do Berlina, który jest ważnym ośrodkiem naukowym i technologicznym, co w przypadku takiego inwestora jak Tesla ma niebagatelne znaczenie. Zgodnie z planem miałaby zostać uruchomiona w lipcu 2021 roku, i miałoby być tam produkowane 500 tysięcy samochodów rocznie; głównie Model 3, Model Y, a w przyszłości też inne. Oprócz samochodów w Brandenburgii mają też powstawać ogniwa do baterii.
RAPORT: Czy Tesla wytrzyma jazdę na giełdowym rollercoasterze?
Pieniądze
Zanim w ziemię zostanie wbita pierwsza łopata, trzeba będzie wyjaśnić kilka niewiadowych. Pierwszą z nich są finanse – Tesli zależy na tym, by jej projekt dostał finansowanie od niemieckich banków. Odpowiedni wniosek wpłynął już do Banku Inwestycyjnego Brandenburgii w Poczdamie, ale kwota ewentualnego dofinansowania wciąż nie jest znana, chociaż prezes tej instytucji Tillmann Stenger zdradził, że chodzi o kwotę stu milionów euro. W finansowanie niemieckiej gigafabryki Tesli mogłaby się również włączyć Komisja Europejska, ale zaangażowanie Brukseli w ten projekt wciąż stoi pod znakiem zapytania.
Zwolennikiem budowy gigafabryki Tesli jest sam federalny minister gospodarki i energii Peter Altmaier (CDU). Na łamach niemieckich mediów stawiał on firmie Muska pewne warunki – chce on, by ta inwestycja nie poskutkowała stworzeniem „wyłącznie montowni”, za gigafabryką miałyby też pójść inwestycje w ośrodki badawcze. W tym kontekście padła propozycja, żeby Tesla zaangażowała się w badania nad zwiększeniem wydajności akumulatorów do samochodów elektrycznych w ramach programu IPCEI (ang. Important Projects of Common European Interest).
Środowisko
Ochrona środowiska będzie stanowić poważny znak zapytania dla gigafabryki w Brandenburgii. Obiekt ten ma powstać na terenie rezewatu przyrody, gdzie znajdują się dziewicze lasy i sieć jezior. Tymczasem budowa fabryki w takiej okolicy w oczywisty sposób wiąże się z wycinką lasów i zachwianiem gospodarki wodnej, ponieważ gigafabryka może potrzebować aż trzystu metrów sześciennych wody na godzinę. W związku z tym przed kilkoma tygodniami w Grünheide zebrało się około 250 protestujących przeciwko nowej inwestycji.
Organizacje ekologiczne ostrzegają przed „poważnymi problemami z zaopatrzeniem w wodę pitną i odprowadzaniem ścieków”. – W takim systemie ekologicznym, jak ten tutaj, i przy zmianie klimatu, nie mogę zrozumieć, dlaczego od samego początku nie została wybrana inna lokalizacja – powiedział Frank Gersdorf, członek inicjatywy obywatelskiej „Grünheide przeciwko Gigafactory 4”.
Tesla planuje budowę europejskiej fabryki. Niemcy protestują
Polityka
Od kiedy prezydentem Stanów Zjednoczonych jest Donald Trump, stosunki między Waszyngtonem a Berlinem uległy znacznemu ochłodzeniu. Główną kością niezgody jest kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2, ale również handel – prezydent Trump niejednokrotnie groził nałożeniem ceł na niemieckie samochody. Z drugiej strony wiadomo, że nic tak nie łączy ludzi jak dobry biznes, więc budowa amerykańskiej fabryki samochodów w Niemczech byłaby dobrym ruchem w kierunku normalizacji stosunków.
Nowa inwestycja niesie ze sobą poważne korzyści, jak nowe miejsca pracy dla wykwalifikowanej kadry czy przywrócenie wartości marce „Made in Germany”, zwłaszcza w kontekście afery dieslowej, która boleśnie uderzyła w wizerunek niemieckiej motoryzacji. W kręgach niemieckiego rządu mówi się, że jeżeli Tesla zadeklaruje, że oprócz gigafabryki zainwestuje również w centrum badawcze, to prawdopodobnie dostanie pomoc finansową dla swojego projektu, jednak wiadomo, że dla Berlina kluczowe znaczenie ma rodzimy przemysł samochodowy. Ten sam minister Altmaier, który w osobistej rozmowie zapewniał Elona Muska, że Tesla nie jest w Niemczech „ani faworyzowana, ani dyskryminowana”, ubiegał się u Komisji Europejskiej o ulgi dla niemieckich koncernów motoryzacyjnych przy wdrażaniu Europejskiego Zielonego Ładu, jeśli chodzi o normy emisyjne. Jego wypowiedź każe zadać pytanie o to, czy niemiecki rząd traktuje poważnie inwestycje w produkcję samochodów elektrycznych.
Niemcy nie chcą zaostrzenia norm emisji CO2 dla sektora motoryzacyjnego