(Wojciech Jakóbik)
Bułgaria dalej lobbuje za przyznaniem jej roli węzła gazowego w Unii Europejskiej. Minister spraw zagranicznych Daniel Mitow ocenił, że jego kraj może stać się mostem energetycznym dla krajów członkowskich Wspólnoty.
Bułgarzy na wniosek Komisji Europejskiej wycofali się z projektu South Stream promowanego przez Rosjan. Rola Sofii była kluczowa, bo to na jej terytorium rura miała wychodzić na ląd z Morza Czarnego. Wobec oporu Bułgarii i Komisji Europejskiej, która kwestionowała przetargi dla inwestycji oraz blokowała ją w obliczu inwazji rosyjskiej na Ukrainie, Rosja postanowiła porzucić projekt. Sofia domaga się jednak rekompensaty. Obiecał ją Waszyngton. Sekretarz stanu John Kerry zapewnił, że USA przyciągną inwestycje do bułgarskiego sektora energetycznego.
Za trzy tygodnie w Sofii odbędzie się szczyt ministrów energetyki Unii Europejskiej. Podczas szczytu Bułgarzy mają zamiar zaprezentować projekt stworzenia hubu gazowego na wybrzeżu Morza Czarnego – tam, gdzie miał przebiegać gazociąg South Stream. Bułgarzy chcieliby zasilić go własnym zasobami podmorskimi. Jednocześnie jednak nadal utrzymują moratorium na wydobycie gazu łupkowego, przez które z kraju wycofał się amerykański Chevron. Dlatego stawiają również na uruchomienie terminala LNG w pobliżu węzła. O ile w 2014 roku prowadziła rozmowy z Grekami na temat współfinansowania pływającego obiektu do skraplania gazu (FSRU, jak terminal w litewskiej Kłajpedzie) w pobliżu greckiej miejscowości Kawala, to teraz chce stworzyć własny
Swoją propozycję wysuwają także Węgrzy. Chcą skonstruować sieć połączeń gazowych z Serbią, Macedonią i Grecją. W ten sposób połączyliby się z rynkiem greckim, na który w przyszłości ma docierać gaz ze złóż kaspijskich. Budapeszt jest także w kontakcie z Ankarą na temat alternatywnych szlaków dostaw gazu do Węgier. Premier Wiktor Orban poparł uruchomienie dostaw surowca z Azerbejdżanu.
Komisja Europejska ustami wiceprzewodniczącego ds. Unii Energetycznej Marosza Szewczowicza zadeklarowała, że wobec zatrzymania South Stream i apelu Rosji o szybką decyzję w sprawie udziału Europy w alternatywnym projekcie – Turkish Stream – Bruksela przeprowadzi analizę ekonomiczną i polityczną perspektyw takiego zaangażowania. Rosjanie zagrozili, że w razie braku zainteresowania Europejczyków, Turkish Stream i tak powstanie a ciężar tranzytu z granicy Unii Europejskiej z Turcją spadnie na klientów europejskich.
Ukraińcy przekonują, że Turkish Stream nie przyniesie Unii Europejskiej żadnych korzyści. – Brak tu sensu ekonomicznego – twierdzi dyrektor Naftogazu Andriej Kobolew. Szewczowicz przyznał, że intencją Brukseli jest utrzymanie tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy.