Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) podkreśla, że jest zbyt wcześnie, aby ocenić wpływ epidemii koronawirusa na krajowe zapotrzebowanie na gaz w Polsce. W związku z tym nie planuje rozmów na temat zmian w umowach z dostawcami gazu do Polski.
Z analizy firmy konsultingowej Rystad Energy wynika, że zapotrzebowanie na gaz w Europie może spaść o ponad 4 procent w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Będzie to efekt ograniczonej działalności gospodarczej w krajach Unii Europejskiej, które zaostrzają środki bezpieczeństwa w związku z pandemią koronawirusa.
Polska buduje nową infrastrukturę gazową, w oparciu o założenie, że popyt na gaz będzie rósł. Ze strategii spółek skarbu państwa wynika, że gaz ma stać się paliwem przejściowym pozwalającym ograniczyć zużycie węgla przy produkcji energii elektrycznej.
Polskie LNG rozbudowuje gazoport z obecnych 5 do 7,5 mld m sześc. gazu rocznie. Ma tego dokonać do końca 2021 roku. Trwają także przygotowania do budowy Baltic Pipe umożliwiającego dostawy gazu z Norwegii przez Danię jesienią 2022 roku. Te projekty mają zwiększyć dywersyfikację źródeł i kierunków dostaw gazu ziemnego do Polski. – W tej chwili jest zdecydowanie za wcześnie, aby ocenić wpływ obecnej sytuacji na popyt na gaz w Polsce. PGNiG ma różne instrumenty działania (umowne, dostęp do infrastruktury), które pozwalają elastycznie reagować na zmiany popytu na gaz ziemny – przekazało PGNiG agencji Reuters. – Obecnie firma nie prowadzi żadnych rozmów w tej sprawie i na razie ich nie planuje – podkreśliła spółka.
Reuters/Bartłomiej Sawicki