Polska włączyła się do procedury derogacyjnej wobec Nord Stream 2 w celu uzyskania wglądu do dokumentacji korporacyjnej – twierdzi Igor Juszczkow, ekspert Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego.
Motywacja polityczna
Według niego, Polska wchodząc do procedury derogacyjnej wobec gazociągu Nord Stream 2 prowadzona przez niemieckiego regulatora Bundesnetzagentur, oczekuje osłabienia tego procesu i jego spowolnienia. – Polacy nie chcą prowadzić projektu konkurencyjnego, jako jedyni mają motywację polityczną, aby utrudnić funkcjonowanie Nord Stream 1 i Nord Stream 2 – twierdzi Juszczkow.
Dodatkowym argumentem jest sprawa grzywny, którą UOKIK nałożył na francuskie Engie. Powodem był brak współpracy przy śledztwie prowadzonym przez polski urząd. – Francuzi odwołali się od grzywny, a teraz Polacy chcą za wszelką cenę znaleźć jakieś dowody na nielegalną współpracę Engie z Gazpromem, aby uzasadnić swoją karę. W przeciwnym wypadku będzie można uznać, że polski urząd nadużył swojej pozycji.
Postępowanie UOKIK
Juszczkow posługuje się propagandowym tonem, świadomie łącząc dwie całkowicie niezależne od siebie sprawy.
UOKIK w 2016 roku zablokował powołanie konsorcjum, które miało odpowiadać za finansowanie, budowę i operowanie gazociągu Nord Stream 2. Grupa miała składać się z pięciu firm zachodnioeuropejskich oraz Gazpromu. Urząd motywował to ryzykiem zagrożenia konkurencyjności na polskim rynku gazu. Koncerny te, pomimo zakazu zdecydowały się wziąć udział w finansowaniu tego projektu, na zasadzie kredytów udzielonych Gazpromowi. Każdy z pięciu partnerów zadeklarował się do wpłacenia 950 mln euro. Gazprom wziął na siebie pozostałą część zobowiązań. W maju 2018 roku UOKIK wszczął postępowanie antymonopolowe. Urząd podejrzewał, że uczestnicy transakcji, mimo wycofania wniosku, wspólnie realizują projekt, finansując przedsięwzięcie.
W listopadzie 2019 roku, UOKIK nałożył karę w wysokości 172 mln złotych na francuski koncern Engie za brak współpracy przy toczącym się śledztwie.
Wyjątek dla Nord Stream 2?
Spółka Nord Stream 2 AG złożyła wniosek 10 stycznia 2020 roku, czyli dwa dni przed ostatnim terminem. Jeśli Bundesnetzagentur pozytywnie rozpatrzy ten wniosek, spółka zależna Gazpromu będzie mogła obsługiwać i wykorzystywać gazociąg do przepływu gazu do Niemiec bez konieczności rozdziału właścicielskiego, czyli powołania niezależnego operatora wyznaczającego niedyskryminujące taryfy przesyłowe. Do takiego kroku obliguje znowelizowana dyrektywa gazowa. Zmusza także do udostępnienia przepustowości gazociągu stronom trzecim.
Wdrożenie przepisów unijnych względem Nord Stream 2 może zwiększyć koszty i opóźnić budowę tego gazociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Jest on opóźniony już teraz, bo pierwotnie miał rozpocząć dostawy z końcem 2019 roku. Władze rosyjskie przyznają, że stanie się to do końca 2020 roku lub w pierwszym kwartale 2021 roku. Aplikacja zapisów dyrektywy gazowej oznaczałaby być może konieczność zmiany prawa rosyjskiego, które daje Gazpromowi wyłączny przywilej eksportu gazu rosyjskiego z użyciem gazociągów albo stworzenia nowej spółki, która zostałaby niezależnym operatorem spornej infrastruktury.
Tego Gazprom chciałby uniknąć. Niemiecki regulator rynku energetycznego Bundesnetzagentur na podstawie wniosków spółek z dnia 19 lutego 2020 roku zdecydował o dopuszczeniu polskiej i niemieckiej spółki z Grupy Kapitałowej PGNiG do postępowania derogacyjnego.
– Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, podobnie jak Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, niezmiennie wskazują na negatywne konsekwencje projektu Nord Stream 2 dla bezpieczeństwa dostaw i konkurencji na rynku gazu w Europie Środkowo-Wschodniej. Włączenie nas do postępowania umożliwi ochronę interesów GK PGNiG i odbiorców gazu w toku prowadzonej procedury derogacyjnej. Nord Stream 2 nie może być uprzywilejowany – skomentował Jerzy Kwieciński, prezes PGNiG.
Postępowanie w tej sprawie zgodnie z przepisami musi zostać zakończone do 24 maja 2020 roku.
Łączenie tych dwóch aspektów jest zatem niezasadne, ale celowe z perspektywy rosyjskiej propagandy. W ten sposób próbuje ona zrównać nielegalne działanie podmiotów zaangażowanych w budowę Nord Stream 2 z legalnym zaangażowaniem PGNIG w proces derogacji.
Baltnews.lt /Mariusz Marszałkowski