PGNiG poinformował o z dawna wyczekiwanej wiktorii w sporze cenowym z rosyjskim Gazpromem. Rosjanie będą zobowiązani zwrócić prawie dwukrotną wartość polskich wydatków na Baltic Pipe i prawdopodobnie to zrobią, bo w dobie kryzysu powinni zabiegać o każdego klienta. Tylko rozkaz polityczny Putina mógłby doprowadzić do nieposłuszeństwa wyrokowi – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Wiktoria PGNiG
Wyrok na korzyść PGNiG był prawdopodobny. W przeszłości Gazprom przegrał spory arbitrażowe z ukraińskim Naftogazem i szeregiem klientów zachodnich, choć wygrał sprawę z Litwinami, których kontrakt był oceniany równie negatywnie jak polski. Litwini uzyskali jednak rabat w 2015 roku po uruchomieniu pływającego gazoportu w Kłajpedzie. Polacy nie dostali obniżki od 2014 roku, co pozwoliło na spekulacje o politycznych motywach braku ustępstw Gazpromu wobec nich. Postępowanie dowodowe w sporze arbitrażowym PGNiG-Gazprom zakończyło się 13 grudnia 2019 roku w okresie pracy zarządu Piotra Woźniaka i Macieja Woźniaka, którym elegancko podziękował na konferencji prasowej obecny prezes Jerzy Kwieciński pracujący w spółce od stycznia 2020 roku.
Jednak inni także przypominają o swoim udziale w tym zwycięstwie. – Na tę wiadomość czekałem blisko cztery lata – powiedział Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych i były członek zarządu PGNiG w komentarzu dla BiznesAlert.pl. – W 2016 roku jako wiceprezes zarządu ds. korporacyjnych PGNiG S.A., odpowiedzialnemu za pion prawny, rozpoczynałem to postępowanie arbitrażowe przeciwko Gazpromowi, które dziś zakończyło się wielkim sukcesem. W lutym 2016 roku jako zarząd PGNiG złożyliśmy wniosek o arbitraż, w zakresie ceny gazu w ramach kontraktu jamalskiego. Dzisiejsze zwycięstwo nad Gazpromem jest historycznym momentem dla Polski i dla PGNiG bowiem jest to pierwszy spór z Gazpromem zakończony wyrokiem niezależnego Trybunału Arbitrażowego. W 2016 roku jako wiceprezes zarządu PGNiG stworzyłem od podstaw nowy zespół prawników niezaangażowany w polsko-rosyjskie negocjacje za czasów poprzedników. Kluczowymi postaciami polskiego zwycięstwa nad Gazpromem są dwaj prawnicy: mecenas Dariusz Hryniów, dyrektor Departamentu Prawnego w PGNiG oraz jego zastępca, mecenas Tobiasz Szychowski – wyliczył.
PGNiG wygrał z Gazpromem. Rosjanie będą musieli zwrócić ok. 1,5 mld dolarów
Kontrakt jamalski będzie tańszy, ale nadal droższy
Nowe warunki kontraktu jamalskiego są bardziej korzystne dla Polaków. – Sąd przyznał nam rację, że ceny po których płaciliśmy za gaz rosyjski w ramach umowy jamalskiej były za wysokie i nierynkowe. To oznacza, że nasza firma będzie mogła retroaktywnie uzyskać około 1,5 mld dolarów, czyli oznacza to nieco ponad 6 mld zł zwrotu za gaz nadpłacony w ostatnich latach – ogłosił prezes PGNiG Jerzy Kwieciński. – Na początku 2014 roku podjęliśmy jako PGNiG próbę negocjacji niekorzystnych cen Gazpromu. Te negocjacje skończyły się fiaskiem, w związku z tym nasza firma formalnie wystąpiła do arbitrażu. Ten wyrok kończy spór cenowy – dodał w odpowiedzi na pytanie BiznesAlert.pl.
Warto dodać, że szacowany koszt gazociągu Baltic Pipe, dzięki któremu Polacy mogliby teoretycznie porzucić dostawy gazu z Rosji na korzyść tych z Norwegii, ma wynieść po stronie polskiej 874 mln euro, czyli około miliarda dolarów po obecnym kursie. To nadal mniej niż kara dla Gazpromu po arbitrażu przegranym z PGNiG.
Istotna była także kolejna deklaracja prezesa Kwiecińskiego. – Nadal będziemy kontynuować działania mające na celu pełną dywersyfikację dostaw gazu do Polski i pełne uniezależnienie się od gazu rosyjskiego – zapewnił prezes PGNiG. To istotna wiadomość w odniesieniu do spekulacji na temat możliwości utrzymania przez Kwiecińskiego dostaw gazu z Rosji po 2022 roku, kiedy kończy się niesławny kontrakt jamalski. Warto przy tym zaznaczyć, że obecny prezes PGNiG nie mówi o porzuceniu dostaw z Rosji w ogóle, ale o uniezależnieniu się od nich, co nie jest ze sobą równoznaczne.
Sąd potwierdził ocenę Polaków, że jego cena indeksowana do ropy naftowej jest niesprawiedliwa. Wpływała ona niekorzystnie na wyniki PGNiG przez to, że Polacy musieli sprzedawać gaz po cenie taryfowanej według warunków rynkowych, a płacili więcej za dostawy z głównego kierunku, czyli rosyjskiego. Polska importuje 16 mld m sześc. gazu rocznie, a umowa jamalska opiewa na 10 mld m sześc., z czego Polacy musieli kupować obowiązkowo około 8 mld m sześc. na mocy klauzuli take or pay. Oznacza to, że spadek cen w kontrakcie jamalskim odczuje PGNiG, ale niekoniecznie jego klienci płacący mniej niż ta firma u Rosjan. Prezes Kwieciński odmówił informacji na temat nowej ceny kontraktu, ale jego słowa o tym, że zbliżyła się do oferty rynkowej sugerują, że nadal jest wyższa od oferty na rynku polskim.
– Ta cena była bardzo niekorzystnie kształtowana dla nas i była silnie powiązana z ceną ropy. Teraz jest znacząco powiązana z cenami gazu na rynku europejskim. Jest rynkowa i dużo bardziej zbliżona do ceny, którą oferowaliśmy naszym odbiorcom – zapewnił Kwieciński. Indeksacja do cen gazu zamiast ropy w dobie kryzysu cen baryłki nie oznacza mniej korzystnej oferty, bo gaz tanieje razem z ropą, o czym więcej napiszę niżej.
Co zrobi Gazprom?
Gazprom prawdopodobnie będzie chciał zrealizować wyrok trybunału arbitrażowego, jeżeli tylko do innego postępowania nie zmusi go polityka zagraniczna Kremla działająca czasem wbrew interesom tego koncernu, jak podczas kolejnych kryzysów gazowych na Ukrainie. Z punktu widzenia rynkowego niewykonanie wyroku byłoby samobójstwem i negatywnym sygnałem dla innych klientów, którzy będą w przyszłości ograniczać zamówienia ze względu na pandemię koronawirusa oraz zapowiadaną recesję ograniczające działalność gospodarczą, a co za tym idzie zapotrzebowanie na gaz. Utrzymanie rynku zbytu będzie zaś niezbędne do ograniczania strat spowodowanych spadkiem cen w wyniku kryzysu cen ropy. Cena gazu na giełdzie holenderskiej TTF, do której może, ale nie musi, być teraz indeksowany kontrakt jamalski, sięgała niewiele ponad 8 euro za MWh, czyli najmniej od października 2019 roku, kiedy reagowała na nadpodaż wywołaną znacznymi zapasami i ciepłą jesienią, a wcześniej od kryzysu finansowego w 2007 roku.
Co zrobi PGNiG?
Zwycięstwo arbitrażowe PGNiG z Gazpromem pozwoli dokończyć kontrakt jamalski z mniejszym obciążeniem ekonomicznym i, zgodnie z deklaracjami władz i PGNiG, zakończyć współpracę z Rosjanami w tej formule. Do rozstrzygnięcia pozostaje czy w 2022 roku spółka z ul. Kasprzaka w Warszawie zdecyduje się na umowę na warunkach rynkowych z Rosjanami, czy też poszuka gazu u innych dostawców, mniej kłopotliwych politycznie.
Kwieciński: Pomimo zwycięstwa z Gazpromem kontynuujemy kurs na uniezależnienie od Rosji