Iran chce osiągnąć dwie korzyści poprzez wysłanie tankowców do Wenezueli. To korzyść propagandowa potrzebna w walce ideologicznej z USA, oraz ekonomiczna, potrzebna do walki z trudną sytuacją gospodarczą – mówi ekspert do spraw Bliskiego Wschodu profesor Rafał Ożarowski z Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu im. E. Kwiatkowskiego w Gdyni w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Jaka jest obecnie sytuacja ekonomiczna Iranu?
Koronawirus i niskie ceny ropy mają potężny wpływ na sytuacje ekonomiczną Iranu. Nie można również zapominać, że od połowy 2018 roku obowiązują surowe sankcje USA, których stosowanie jest bezwzględnie przestrzegane przez administrację prezydenta Trumpa. Wiele podmiotów międzynarodowych, które wcześniej współpracowały w różnych obszarach z Iranem musiały zaprzestać tego z obawy, że działanie to zostanie odebrane przez STany Zjednoczone jako wrogi akt. Jednak amerykański rynek jest znacznie bardziej interesujący niż irański. W związku z tym Iran nie może sprzedawać swojej ropy na rynkach światowych. Istnieje zaledwie kilku klientów, którzy skupują ropę na czarnym rynku. Takim klientem są Chiny, które nie obawiają się sankcji amerykańskich. Jednak Chińczycy nie są łatwym partnerem Iranu i na pewno również korzystają z jego trudnego położenia.
Trzeba znać też kontekst samej irańskiej gospodarki, która nie jest innowacyjna a samo państwo jest biedne, od kilku lat wpadając w wręcz w ubóstwo. PKB Iranu wynosi według szacunku ekspertów około 450 mld dolarów. Jest to więc znacznie mniej niż wytwarza gospodarka Polski, a ludnościowo jesteśmy krajem ponad dwa razy mniejszym. Potencjał Iranu nie może być wykorzystany na poziomie takim, jakby tego chciały władze. Jednak jest to tez pochodna wielu wewnętrznych czynników systemowych.
Jak się ma do tego koronawirus?
Na pewno należy mieć na uwadze fakt, że oficjalne dane podawane przez Iran mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nie będąc ekspertem od pandemii mogę zauważyć, że dane o zakażeniach i dobowa liczba zgonów są wyjątkowo „wypłaszczone”. Nie widać w nich początku, ani tendencji spadkowej, którą widać na przykładzie innych państw. Dzienny współczynnik zarażeń cały czas wynosi około dwa-trzy tysiące, a śmierci w okolicy 100-150 osób dziennie. Przy poziomie medycyny w Iranie te dane można uznać za pewną fantazję. Niezależni eksperci, decydenci badający rzeczywistość pandemii irańskiej mówią, że dane oficjalnie są co najmniej czterokrotnie zaniżone w stosunku do rzeczywistych. A i te szacunki mogą być nieprecyzyjne. Myślę, że rzeczywistą skalę pandemii w Iranie znają jedynie najwyżsi urzędnicy.
Niech o poziomie jej zaawansowania świadczy fakt, że kilka procent irańskich deputowanych zaraziło się tym wirusem a wielu wysokich funkcjonariuszy władzy zmarło w wyniku COVID-19. To, co dzieje się w Iranie, w większości jest tajemnicą dla samych Irańczyków, nie mówiąc już o obserwatorach zewnętrznych.
Czy ta sytuacja zmieni politykę Iranu?
Trudno powiedzieć czy zmieni. Irańska władza w oficjalnej propagandzie oskarża USA i szeroko pojęty Zachód jako winnego sytuacji w Iranie. Ta propaganda jest bardzo aktywna, a z racji braku alternatyw nawet w formie zachodnich sieci społecznościowych (z których korzystanie często może być ograniczone) trafia niekiedy na podatny grunt. Władza boi się też, że jej ustępstwa mogłyby zostać potraktowane przez część elity konserwatywnej jako zdrada ideałów islamskiej rewolucji, czyli takiej metodycznej walki z Zachodem, USA i Izraelem.
Sami Amerykanie liczą, że sankcje i obecna sytuacja w Iranie doprowadzi do rozruchów społecznych i wywrócenia władzy w Teheranie. Taki scenariusz nie jest wykluczony, zwłaszcza, że ubóstwo społeczeństwa rośnie dramatycznie. Dochodzą do mnie informacje od moich kolegów naukowców w Iranie, że ich uczelnie nie są w stanie wypłacać im pensji. Jeżeli taka sytuacja utrzyma się długo, to może dojść do fali gniewu, która rozleje się po państwie i dojdzie do zmiany władzy. Taki może być plan Amerykanów, którzy na pewno nie zaangażują się w bezpośrednie działania zbrojne. Iran to ogromny, górzysty i zaludniony kraj. Tam operacja militarna nie wchodzi w grę, zwłaszcza mając na uwadze, że Amerykanie na lata utknęli w Afganistanie i Iraku, i te dwa teatry działań odcisnęły swe piętno na amerykańskim społeczeństwie. Donald Trump obiecał zmienić dotychczasową politykę zagraniczną w taki format, aby angażować się tam, gdzie mogą być korzyści. Iran takich korzyści nie daje. A może przynieść straty.
Jaki był cel operacji wysłania tankowców irańskich do Wenezueli
Wenezuela jest jednym z najbardziej bogatych w ropę naftową państw na świecie. I to jest największa ironia tej całej sytuacji. Jednak w wyniku socjalistycznych eksperymentów najpierw Chaveza a potem Maduro przemysł naftowy całkowicie upadł. Upadek jest tak duży, że państwo to musi sprowadzać paliwa z innych części świata.
Wenezuela i Iran łączy jedno. Oba te państwa są pariasami na arenie międzynarodowej. Oba ideologicznie wrogie Ameryce, oba objęte sankcjami amerykańskimi. To znacznie ogranicza im możliwości operowania.
Iran chce osiągnąć dwie korzyści poprzez wysłanie tankowców do Wenezueli. To korzyść propagandowa potrzebna w walce ideologicznej z USA, oraz ekonomiczna, potrzebna do walki z trudną sytuacją gospodarczą.
Według szacunków wspomniana dostawa warta jest około 50 mln dolarów. Wenezuela nie ma dewiz, ma jednak zapasy złota i tym prawdopodobnie zostanie opłacony ten ładunek. Pogrążonemu w kryzysach Iranowi przyda się każdy możliwy zarobek, a złoto idealnie się do tego nadaje.
Iran pokazuje tą dostawą, że przez pół globu płynie pięć tankowców wypełnionych jego paliwem pomimo sankcji USA i płynie do drugiego państwa objętego sankcjami amerykańskimi. Iran pokazuje w ten sposób swoją siłę, głównie na rynku wewnętrznym. To silny polityczny sygnał.
Niektóre irańskie możliwości oddziaływania stosowane dotychczas się wyczerpały ze względów finansowych. Jednakże szybko pojawiły się nowe, jak dostawy do Wenezueli. To działanie na pewno zirytuje Amerykanów, ale z perspektywy prawa międzynarodowego trudno będzie coś zdziałać. Należy obserwować sytuację, bo ona na pewno nie skończy się na jednej dostawie, a konsekwencje mogą być niebezpieczne również dla USA.
Rozmawiał Mariusz Marszałkowski
El Ghamari: Ramadan pod znakiem kryzysu cen ropy i koronawirusa (ROZMOWA)