Ministerstwo finansów Rosji nie popiera pomysłu zmiany sposobu poboru akcyzy, które zostało zaproponowane przez Władimira Putina w ramach wsparcia sektora naftowego.
Ministerstwo kalkuluje, przemysł zyskuje
Obecnie akcyza za produkty naftowe jest wpłacana do budżetu państwa bezpośrednio przez rafinerie. To one w przypadku niskich cen ropy na świecie muszą w ramach tzw. tłumika płacić akcyzę, a w przypadku wyższych cen ropy otrzymują rekompensatę za przerób surowca na potrzeby rynku wewnętrznego niż bardziej opłacalnej rynkowo wysyłki na eksport.
Plan przedstawiony przez Putina zakłada m.in przeniesienie akcyzy z rafinerii bezpośrednio na stacje benzynowe. To one miałyby detalicznie płacić akcyzę. Nie jest jednak jasne, czy miałyby to robić w momencie otrzymania produktów naftowych czy dopiero w momencie ich sprzedania klientom.
Ministerstwo finansów obawia się, że przeniesienie obowiązku płatności na stacje benzynowe doprowadzi do niemożności egzekwowania akcyzy. Obecnie jest o tyle łatwiej, że w Rosji jest nieco ponad 30 rafinerii, co znacznie ułatwia kontrolę. W przypadku stacji paliwowych, których jest kilkadziesiąt tysięcy na terenie całej Rosji, może dochodzić do przypadków łamania prawa i oszustw. Sposób naliczania akcyzy bezpośrednio od detalu funkcjonował pomiędzy 2003 a 2006 rokiem, jednak szybko system został przywrócony do pobierania akcyzy od rafinerii. Ministerstwo finansów przypomina, że w chwili obecnej deficyt budżetowy na 2020 rok szacowany jest na ponad cztery biliony rubli a zmiany w systemie akcyzowym mogą przyczynić się do obniżenia ściągalności podatku i w konsekwencji jeszcze bardziej skomplikować sytuacje rosyjskiego budżetu.
Ministerstwo energetyki popiera zmiany w sposobie poboru akcyzy. Już w 2019 roku uznało, że pozwoli to na „wyeliminowanie oszustw w handlu detalicznym”.
Izwiestija/Mariusz Marszałkowski