Prof. Alan Riley pisze w tekście dla Central European Policy Analysis o propozycji nowych sankcji USA wobec Nord Stream 2. Jego zdaniem obrońcy tego projektu rozprzestrzeniają „prawną dezinformację” poprzez sugestię, że nowe sankcje uderzą w agencję rządu niemieckiego.
– Jedną z najbardziej widocznych kontrowersji wokół projektu Nord Stream 2 jest fakt, że Gazprom i jego sojusznicy chcą w jego obronie roztaczać dezinformację prawną. Jej duża część pochodzi z mediów rosyjskich, ale przykładem może też być przeciek z ministerstwa gospodarki Niemiec do Frankfurter Allgemeine Zeitung – przekonuje Riley. Można się z niego dowiedzieć, że sankcje proponowane przez senatorów USA mogą zostać zastosowane wobec regulatora niemieckiego Bundesnetzagentur (BnetzA), uderzając w relacje Niemców i Amerykanów.
– Tymczasem propozycja ustaw nie zmienia rodzaju podmiotów i osób fizycznych mających stać się celem sankcji. On jedynie wyjaśnia regulacje przyjęte w National Defence Authorisation Act. Określa dokładnie, że sankcje miałyby objąć obcokrajowców, osoby fizyczne, pracowników korporacji i udziałowców. Żadna z tych kategorii nie odnosi się do rządów, ich agencji, departamentów, ani ich ich oficjeli – tłumaczy prawnik. Tymczasem dokument rządu przekazany FAZ sugeruje, że sankcje uderzą w BnetzA i inne agencje, bo w propozycji ustawy jest wzmianka o podmiotach świadczących usługę certyfikacji. Riley tłumaczy, że słowo „usługa” tłumaczy, że ów zapis odnosi się do firm certyfikujących technicznie gazociąg, a nie agencji BnetzA, która dokona certyfikacji prawnej.
– Dyskusja o Nord Stream 2 powinna mieć wyższy poziom, także w rządzie niemieckim – konstatuje autor analizy CEPA.
Opracował Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Proszę Państwa, czwartego czerwca 2020 roku skończył się w teorii Nord Stream 2 (ANALIZA)