Protesty mogą utrudnić stabilizację dostaw energii z OZE na północy Niemiec do południowych regionów tego kraju. Opisuje je Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.
Przesyłanie energii z farm wiatrowych na północy Niemiec, gdzie warunki wiatrowe są szczególnie korzystne, na południe tego kraju, znacznie gęściej zaludnione i uprzemysłowione, wymaga rozbudowy sieci przesyłowych. W momentach szczytowej produkcji energii pojawia się fenomen nazywany „Geisterstrom“. Niewystarczająca przepustowość sieci przesyłowych w kierunku południowym powoduje, że energia nie jest wykorzystana. Położony na północy Niemiec Szlezwik-Holsztyn stracił w ten sposób w latach 2015–2019 energię o wartości 1,3 miliarda euro, zdaniem landowego ministra ds. Energiewende, Jana Phillippa Albrechta.
Za budowę nowych tras przesyłowych odpowiedzialni są operatorzy sieci elektroenergetycznych. Teren Niemiec jest podzielony geograficznie między operatorów TenneT, Amprion, 50Hertz Transmission i TransnetBW. Za Szlezwik-Holsztyn odpowiada operator TenneT, który planuje tam budowę sieci 380 kV zwanej „Ostküstenleitung“. Początkowo zakończenie budowy planowano na 2022 rok. Teraz jest mowa o 2027 roku. Dotychczas głównym problemem były ustalenia z administracją landową. Ustalony kompromis zakłada, że część nowej linii będzie przebiegać pod ziemią, gwarantując mniejszą ingerencję w środowisko naturalne. Teraz kontrowersje wzbudza między innymi odcinek w powiecie Bad Segeberg. Tu nowa trasa ma zostać zbudowana równolegle do istniejącej sieci 220 kV. Mieszkańcy obawiają się elektrosmogu, mimo że TenneT zapewnia, iż rozbierze starą sieć po zbudowaniu nowej.
Siedmiokilometrowy kabel podziemny jest dla firmy TenneT dużym wyzwaniem od strony finansowej. Do prac budowlanych wymagany jest pas o szerokości 45 metrów. Kable kładzione będą obok siebie na głębokości od 1,5 do 1,8 metra. Będą emitowały ciepło o temperaturze 30–40 stopni Celsjusza. Na tym odcinku nie można będzie budować domów nad kablami ani sadzić drzew o głębokich systemach korzeniowych. Uprawa rolna będzie co prawda możliwa, ale projekt i tak wzbudza protesty okolicznych mieszkańców. Ten krótki odcinek prowadzi przez miejscowości Henstedt-Ulzburg i Kisdorferwohld, który należy do Kisdorf. Wolfgang Stolze, burmistrz Kisdorfu, wyraził w rozmowie z regionalną gazetą Kieler Nachrichten swój sprzeciw, mówiąc: – Nie wiemy, jaki wpływ mają podziemne kable na strukturę gleby. Stolze zwrócił także uwagę na to, że rolnicy, przez których pola będzie przebiegał kabel, otrzymają jednorazową rekompensatę. W przypadku farm wiatrowych rolnicy mogą dzierżawić teren, na którym stoją wiatraki, co zapewnia im regularny dochód.
Niezadowolenie wzrasta także w gminie Henstedt-Ulzburg. Malte Pohlmann, rzecznik prasowy rady gminy, przekazał mediom informację, że rada odnosi się krytycznie wobec planów firmy TenneT. Jednak przed zgłoszeniem oficjalnego sprzeciwu rada chce się zapoznać z dokumentacją projektu. Sprzeciw samorządów to tylko jeden z wielu problemów związanych z rozbudową sieci przesyłowej. Szczególnie trudna wydaje się komunikacja z grupą lokalnych rolników, którzy już przed kilku laty stworzyli grupę sprzeciwiającą się planom firmy TenneT. Przez ten czas wypracowali wiele skutecznych metod protestu i zyskali przychylność społeczności lokalnej. Jednym z rzeczników grupy jest Tile Abel. – Nie wiemy, jakie skutki ekologiczne ma nagrzewanie gleby przez kable wysokiego napięcia. Stajemy się królikiem doświadczalnym – mówi Abel, który zasiada z radzie gminnej w Henstedt-Ulzburg i obawia się, że w razie awarii kabla rolnicy będą pociągani do odpowiedzialności. Abel i jego grupa są nawet gotowi wytoczyć proces sądowy firmie TenneT i w razie potrzeby odwoływać się aż do najwyższych instancji. TenneT odpowiada na protesty wzmożonym dialogiem ze społecznością lokalną. Firma ma zamiar oddać do dyspozycji publicznej wszelką domunentację tego projektu i zorganizować spotkania informacyjne.