– Rząd Donalda Tuska serwuje nam w polityce energetycznej koszmarny bałagan. Nie wiadomo o co w tym chodzi. Myślę zatem, że chodzi o pieniądze. Istnieją grupy, które przy pomocy lobbingu rozmywają politykę rządu. Z jednej strony mamy wirtualną budowę elektrowni atomowej, z drugiej nie budujemy nowych elektrowni węglowych, wyłączamy stare a premier opowiada o tym, że kocha węgiel, który obecnie głównie importujemy – twierdzi prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski.
– Nie ma ustawy o OZE. Będziemy niebawem płacić setki tysięcy złotych dziennie za niewdrożenie unijnych dyrektyw. Rynek OZE zahamował, bo rząd nie wie czego chce. Współspalanie wytwarza większość energii odnawialnej w Polsce, a w rzeczywistości jest prawdziwym rakiem branży OZE. Nieefektywna i niewykonalna jest koncepcja energetyki rozproszonej. To wspaniałe rozwiązanie ale jest nie do wprowadzenia w obecnie funkcjonującym systemie. Mamy zerowy stan wiedzy inwestorów na temat podatków łupkowych. Nie planujemy budowy dużych elektrowni gazowych, które pomogłyby bilansować deficyt energii elektrycznej – wylicza nasz rozmówca. – Już po dwóch czy trzech z tych kwestii powinna zapalić się czerwona kontrolka. Przy tym całym zestawieniu należy stwierdzić, że obecna ekipa nie jest w stanie wykoncypować żadnej decyzji. Przez ostatnie siedem lat nie udało się zapewnić jakiegokolwiek rozwiązania. Inwestorzy nie oczekują takiej lub innej ustawy. Czekają na jakiekolwiek regulacje, dające pojęcie o funkcjonowaniu systemu. Rząd nie radzi sobie z tą, wydawałoby się, prostą sprawą – sumuje.