Aktywiści klimatyczni zajęli w niedzielę koparkę w kopalni odkrywkowej Garzweiler koncernu RWE w Nadrenii Północnej-Westfalii. W akcji wzięła udział jedna z nieformalnych liderek Fridays For Future Luisa Neubauer. Po południu policja rozwiązała protest.
Protesty przeciwko węglowi
Według różnych szacunków w rajdzie wzięło udział od jednego do trzech tysięcy osób osób. Stali w pierścieniu wokół wioski Lützerath, na terenie której miałaby powstać nowa odkrywka. – W czasie kryzysu klimatycznego poświęcanie starych wiosek, w tym zabytkowych kościołów, budynków szkolnych i urodzajnych pól na rzecz ogromnej kopalni odkrywkowej, jest niewybaczalnym błędem. Jeśli premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet (CDU – red.) chce wziąć odpowiedzialność za całe Niemcy jako potencjalny kandydat na kanclerza, to musi teraz zacząć od ochrony klimatu w swoim landzie – powiedział ekspert klimatyczny Greenpeace, Bastian Neuwirth.
RWE chce zburzyć pięć wiosek pod wydobycie odkrywkowe. Koncern podkreśla, że jest to część kompromisu węglowego osiągniętego przez rządy federalne i landowe. Tymczasem aktywistka klimatyczna Luisa Neubauer powiedziała, że kompromis węglowy osiągnięty na początku 2019 roku jest przestarzały. – Od czasu kompromisu komisji węglowej sytuacja uległa radykalnej zmianie. Kompromis węglowy w formie, w jakiej został zawarty, byłby nie do pomyślenia już dzisiaj. Dziś rozumiemy, jak szybko musimy odejść od węgla, aby być w stanie dostosować się do porozumienia klimatycznego z Paryża. Wiemy też, że możemy to zrobić – powiedziała 24-latka.
Demonstracja była spokojna. Kiedy jednak koparka była zajęta wczesnym rankiem, doszło do gwałtownych ataków. Ruch na rzecz ochrony środowiska Extinction Rebellion oskarżył ochroniarzy z RWE o popchnięcie i powalenie dziennikarki na ziemię. Zabrano też jej legitymację prasową i zniszczono jej aparat fotograficzny. Policja ogłosiła wieczorem, że siedem osób weszło na koparkę i zajęło ją. W sumie dwunastu działaczy zostało zatrzymanych przez policję w celu ustalenia ich tożsamości.
Frankfurter Allgemeine Zeitung/Michał Perzyński