Państwa nordyckie mają jedne z ambitniejszych polityk klimatycznych w Europie i zużywają coraz mniej węglowodorów, w tym gazu ziemnego. Jednocześnie Dania i Norwegia popierają projekt nowego gazociągu łączącego Norwegię z Polską i Europą Środkową – Baltic Pipe. Ma on między innymi pomóc zdywersyfikować źródła i zwiększyć bezpieczeństwo dostaw gazu – piszą Agata Łoskot-Strachota i Piotr Szymański z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).
Dania i Norwegia w obliczu Baltic Pipe
Analiza OSW wskazuje, że Dania, przez której terytorium przebiega Baltic Pipe, ma dzięki niemu zdywersyfikować źródła i zwiększyć bezpieczeństwo dostaw gazu (w szczególności wobec opóźnień w przebudowie infrastruktury głównego duńskiego złoża Tyra). Zmniejszy też koszty przesyłu surowca i użytkowania sieci gazociągowej w czasie malejącego popytu. Norwegia zyska natomiast szerszy dostęp do rosnącego rynku zbytu dla swojego surowca, co zwiększa zasadność inwestycji w nowe złoża na południu norweskiego szelfu. Nowy szlak i zainteresowanie importem gazu są też istotne w dobie coraz powszechniejszego ograniczania zużycia węglowodorów w Europie i wewnątrznorweskiej debaty o przyszłości wydobycia gazu w kontekście kryzysu klimatycznego. Dla obu państw Baltic Pipe jest sposobem na pokazanie „zielonego” oblicza gazu ziemnego, elementem dyplomacji energetyczno-klimatycznej i wspierania transformacji energetycznej w Polsce i Europie Środkowej. Jako taki cieszy się poparciem politycznym w Kopenhadze i Oslo. Istniejący w Danii sprzeciw wobec Baltic Pipe jest niewielki i nie powinien mieć wpływu na realizację inwestycji.
Ekspert pisze, że Baltic Pipe pozwoli także na większe zintegrowanie i pokrycie siecią gazową rynku duńskiego – wiąże się bowiem z budową dodatkowych ok. 210 km gazociągów w kraju, w tym łączących wyspy Fionię i Zelandię. – Projekt ma też dla Danii ważny wymiar ekonomiczny. Dostęp do nowych źródeł surowca przełoży się na wzrost konkurencji na rynku. Większy wolumen gazu przesyłanego duńską infrastrukturą (może on wzrosnąć nawet czterokrotnie – z ok. 2,5 mld do maksymalnie 10 mld m3 w kierunku Polski) pozwoli natomiast na obniżenie jednostkowych kosztów przesyłu surowca do odbiorców w Danii. Energinet podkreśla, że taryfy tranzytowe pomogą utrzymywać duńską sieć i obniżyć ceny gazu w kraju. Operator wycenia zysk Danii związany z tranzytem surowca na ok. 2 mld duńskich koron (ok. 1,3 mld złotych) w całym okresie funkcjonowania gazociągu. Ten wymiar finansowy jest ważny w kontekście malejącego zużycia gazu w Danii (i Szwecji), co bez tranzytu skutkowałoby wzrostem kosztów przesyłu i/lub amortyzacji istniejącej infrastruktury. Wreszcie, po ponownym uruchomieniu Tyry Dania planuje eksportować nadwyżki gazu, m.in. przez Baltic Pipe do Polski – czytamy.
Według autorów analizy, Baltic Pipe stanowi także element zewnętrznej polityki energetycznej i dyplomacji klimatycznej Danii. Kopenhaga wpisuje działania związane z realizacją projektu w unijną agendę integracji rynków i współpracy w ramach regionu Morza Bałtyckiego oraz strategię Zielonego Ładu – jako sposób wspierania Polski i innych państw środkowoeuropejskich w transformacji energetycznej, zmniejszania emisji gazów cieplarnianych i odchodzenia od węgla. Potencjalne zainteresowanie gazem z Norwegii wyrażały nawet dalej położone państwa bałtyckie i Finlandia. Projekt przyczynia się też do rozwoju współpracy polsko-norweskiej.
Norwegia, Baltic Pipe i gra o gaz
Norwegia formalnie nie jest bezpośrednio zaangażowana w Baltic Pipe, jednak współpracuje z Danią i Polską przy jego realizacji. Przed podjęciem ostatecznej decyzji inwestycyjnej (koniec 2018 roku) duński Energinet podpisał z norweskim operatorem sieci gazowej Gassco umowę dotyczącą połączenia (tie-in) Baltic Pipe z istniejącą norweską infrastrukturą. Baltic Pipe ma być odgałęzieniem istniejącego rurociągu Europipe II biegnącego z Norwegii do Niemiec. Gassco będzie odpowiedzialny za realizację połączenia (tie-in) – czytamy w tekście OSW.
Zdaniem autorów, nowy gazociąg wydaje się istotny dla Norwegii z kilku powodów. Przede wszystkim dzięki Baltic Pipe powstaje infrastruktura dająca nowe wejście na rynek europejski dla gazu z Norwegii (de facto bez kosztów ponoszonych przez stronę norweską). Ponadto stanowi on bezpośrednie gazociągowe wejście na rynek z rosnącym popytem na gaz ziemny. Taka infrastruktura świadczy też o zainteresowaniu importem surowca, a więc jest czynnikiem stymulującym do kontynuacji poszukiwań i wydobycia na szelfie norweskim. To zainteresowanie potwierdzają deklaracje polskiego PGNiG, który zarezerwował większość przepustowości Baltic Pipe i jest od kilku lat wyraźnie aktywny w Norwegii. W związku z malejącym wydobyciem konieczne są badania i inwestycje w nowe, trudniejsze i droższe w eksploatacji złoża (w tym na Morzu Barentsa). Baltic Pipe może być jednym z elementów uzasadniających takie działania. W 2019 r. Norwegia wyeksportowała 114 mld m sześc. gazu, z czego 95 procent poprzez sieć gazociągów (pozostałe 5 procent przypada na LNG). Na podstawie studium wykonalności roczna przepustowość Baltic Pipe określona została na poziomie do 10 mld m sześc. w kierunku Polski oraz do 3 mld m sześc. w kierunku Danii i Szwecji. Oznacza to, że w początkowym okresie eksploatacji przez nowy gazociąg na rynki europejskie trafiać może ok. 8 procent norweskiego eksportu surowca (według norweskich prognoz sprzedaży gazu sprzed pandemii).