Myśląc o wodorze i jego transporcie od pewnego czasu przyjęliśmy pewien skrót myślowy, który zakłada, że wodór może być przesyłany, tak jak gaz ziemny. Szczególnie w kontekście Niemiec już prawie bez znaku zapytania wychodzi się z założenia, że wodór będzie płynął przez gęstą sieć gazociągów w tym kraju. Budowa kolejnej nitki Nord Stream nabiera dodatkowego znaczenia, jeśli się założy, że w przyszłości zamiast gazu tym rurociągiem z Rosji do Niemiec mógłby płynąć wodór – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.
Transport wodoru
Możliwości transportu wodoru nie są jednak w Niemczech ani wyjaśnione, ani jednoznaczne. Od miesięcy w kuluarach toczą się dyskusje na ten temat i nic nie zostało jeszcze przesądzone. Tym bardziej, że niemieckie ministerstwo gospodarki zaskoczyło w zeszłym roku posunięciem skierowanym przeciw użytkowaniu konwencjonalnych rurociągów do transportu wodoru.
Na początku grudnia 2020 roku opublikowało najważniejsze punkty przejściowego rozporządzenia dotyczącego sieci wodorowych. Wbrew oczekiwaniom wielu zainteresowanych stron nie przewiduje się włączenia sieci wodorowych do istniejących regulacji dotyczących sieci gazu ziemnego. Akapit budzący sprzeciw tak ważnych graczy w niemieckiej energetyce, jak Uniper, to zaledwie dwa zdania zapisane w koncepcji niemieckiego planu rozwoju. Ma być on podstawą do zdobycia środków unijnych na dekarbonizację i digitalizację jako elementów rozwoju gospodarki po koronawirusie. W koncepcji, która wcześniej mówi o stworzeniu europejskiej wodorowej sieci przesyłowej mającej w przyszłości połączyć flagowe europejskie projekty wodorowe, pojawia się następujące stwierdzenie:
„Ponadto należy stworzyć infrastrukturę transportową dla wodoru. Należy zbadać, w jakim zakresie istniejąca infrastruktura sieci gazowych może być wykorzystywana do transportu wodoru. Włączanie wodoru do istniejących i użytkowanych sieci gazowych jest zasadniczo wykluczone ze względu na efektywność energetyczną”.
To właśnie to „zasadnicze wykluczenie” spowodowało, że szef Unipera Andreas Schierenbeck a wraz z nim wielu niemieckich ekspertów, głośno zaprotestowało. Tekst publicysty Klausa Stratmanna na łamach gazety Handelsblatt zwraca uwagę na finansowanie przyszłej sieci przesyłowej dla wodoru. Stratmann wskazuje na to, że adaptacja istniejących gazociągów do transportu wodoru finansowana by była za pomocą wyższych stawek dla użytkowników gazu i w przyszłości także wodoru. Jeśli jednak nie dojdzie do tej adaptacji istniejącej sieci, to nowa sieć, powstająca tylko dla wodoru, będzie musiała zostać zrefinansowana także wyłącznie przez rynek wodorowy bądź przez budżet unijny lub krajowy.
W Niemczech istnieją już pierwsze bardzo ograniczone sieci wodorowe, z których korzysta głównie przemysł. Dozwolona jest także domieszka (niem. Beimischung) wodoru z sieciach gazociągowych, nie wyższa niż 10 procent.
Jednocześnie już teraz tworzone są regionalne sieci wodorowe, które później mogłyby zostać połączone nowymi nitkami w większe systemy. Przykładowo, w Hamburgu zostanie zbudowana sieć o długości 45 kilometrów, którą ma być przesyłany zielony wodór wytwarzany za pomocą energii wiatrowej w byłej węglowej elektrociepłowni Moorburg. Trafi on do najważniejszych zakładów przemysłowych tego miasta. Polityk partii Zielonych i landowy minister ds. środowiska i energii Jens Kerstan przewiduje, że budowa wodorowej sieci przesyłowej w Hamburgu będzie kosztowała 90 milionów euro. Odpowiedzialne za tę inwestycję jest miejskie przedsiębiorstwo energetyczne Gasnetz Hamburg. Christian Heine, ekonomista tej firmy, cytowany był przez gazetę “die Welt” w kontekście nadziei na wsparcie finansowe przez stronę rządową.
– Po początkowej inwestycji wartej 90 mln euro, która może liczyć na finansowanie publiczne, będziemy bardzo tanio i ekonomicznie zarządzać dalszą rozbudową sieci rurociągów poprzez relokację istniejącej infrastruktury – powiedział Heine.
Wypowiedź Heinego świadczy o tym, że właściciele sieci gazociągów niemieckich nie chcą pogodzić się z myślą, że obecne rurociągi kiedyś trafią na złom. Wydaje się, że najpierw chcą wykorzystać wszelkie środki i wsparcie finansowe ze strony państwa do budowy nowej infrastruktury przesyłu wodoru. Pozostają jednak w gotowości, jeśli chodzi o późniejszą adaptację gazociągów do tego celu. Pozostaje więc pytanie, czy przyszłe rządy niemieckie i unijne będą nadal skłonne płacić tak wiele na budowę nowych sieci przesyłowych. W przyszłości mogą ulec pokusie i jednak pójść ścieżką adaptacji i uzupełnienia technologicznego już istniejącej infrastruktury.
Jakóbik: Polacy walczą z tęczą wodorową w grze o dostęp do skarbca unijnego