icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Materniak: Rosja chce zdominować Morze Czarne. Niespokojna Ukraina to dopiero początek

Aktualne zaostrzenie sytuacji wokół wschodnich granic Ukrainy, związane z koncentracją wojsk rosyjskich, jest elementem znacznie szerszego procesu: dążenia Rosji do dominacji nad całym akwenem Morza Czarnego – pisze dr Dariusz Materniak, współpracownik BiznesAlert.pl.

Co charakterystyczne, jeśli spojrzeć na ruchy rosyjskich wojsk w ciągu ostatnich trzech tygodni, najwięcej zaangażowanych jednostek pochodzi z Południowego Okręgu Wojskowego. Oczywiście pojawiają się też informacje o transportach oddziałów z Zachodniego i Centralnego OW, jednak są one stosunkowo nieliczne na tle całości relokowanych sił. Z kolei główne rejony, w które przemieszczają się rosyjskie jednostki to anektowany przez Rosję w 2014 roku Krym oraz obwód rostowski, graniczący bezpośrednio z Donbasem. Koncentrację widać także na poligonach i w obiektach wojskowych w obwodzie woroneskim, na północny-wschód od granicy z Ukrainą, jednak ma ona mniejszą skalę. Nie ma również potwierdzonych doniesień o aktualnej obecności sił rosyjskich na terytorium Białorusi. Taki układ przemieszczających się sił wskazuje, że prawdopodobieństwo dużej operacji wojskowej Rosji przeciwko Ukrainie jest nadal niewielkie, a realizowane manewry są raczej formą nacisku na Kijów (np. celem wymuszenia ustępstw w negocjacjach ws. statusu Donbasu) lub „zasłoną dymną” (z ros. „maskirowka”) w związku z działaniami realizowanymi w innym obszarze. 

Dominacja nad Morzem Czarnym

Trzeba mieć na uwadze, że po aneksji Krymu Rosja w sposób znaczący umocniła swoją pozycję nad Morzem Czarnym. Charakterystycznym zjawiskiem pozostaje postępująca regularnie od 2014 roku militaryzacja Półwyspu Krymskiego: powstają tam nowe lub są rozbudowywane istniejące bazy rosyjskich wojsk (m.in. lotniska). Pojawiają się nowe jednostki (m.in. nowo powstały batalion 7 Gwardyjskiej Dywizji Powietrznodesantowej), a do Floty Czarnomorskiej trafiają kolejne nowe lub zmodernizowane jednostki pływające. Krym pozwala na skuteczne kontrolowanie całego akwenu Morza Czarnego przy wykorzystaniu bazujących tam sił lotniczych i pocisków manewrujących bazujących na lądzie (np. systemu „Bastion-P”). Taki stan rzeczy pozostaje w sposób oczywisty w sprzeczności z interesami pozostałych państw czarnomorskich: zwłaszcza państw, które pozostają z Moskwą otwarcie skonfliktowane, tj. Ukrainy i Gruzji, ale także Rumunii, Bułgarii i Turcji. 

Jedną z głównych obaw po stronie ukraińskiej jeśli chodzi o Morze Czarne jest dążenie Federacji Rosyjskiej do odcięcia jej wolnego dostępu od morza i portów – zwłaszcza portu w Odessie, będącego najistotniejszym z punktu widzenia ukraińskiej gospodarki oraz potencjalnie – energetyki (zez względu na rozważaną inwestycję w terminal LNG). Zajęcie Krymu, budowa mostu w Cieśninie Kerczeńskiej i związane z tym możliwości rosyjskich służb granicznych i sił morskich doprowadziły już do znaczącego ograniczenia możliwości portów w Berdiańsku i Mariupolu na Morzu Azowskim. Rosja przejęła także platformy wydobywcze u wybrzeży Krymu, co pozwala jej potencjalnie pozyskiwać surowce spod dna morskiego, a poza tym wykorzystywać te instalacje do działań militarnych (miały miejsce przypadki ostrzeliwania ukraińskich samolotów patrolowych ze wspomnianych platform). Potencjalnym problemem dla Ukrainy jest także obszar Besarabii, południowej części obwodu odeskiego, posiadający nieliczne połączenia z „kontynentalną” Ukrainą oraz liczną prorosyjską mniejszość – a także bezpośrednie sąsiedztwo Republiki Naddniestrza, gdzie nadal obecne są rosyjskie siły pokojowe. 

W związku z powyższym Kijów podejmuje konkretne działania: w Besarabii powstają nowe jednostki wojskowe, zarówno Sił Zbrojnych Ukrainy jak i Gwardii Narodowej Ukrainy (m.in. w Belgorodzie), a z początkiem 2021 roku do służby wszedł pierwszy zestaw pocisków przeciwokrętowych „Neptun”, wyposażony w opracowaną na Ukrainie rakietę (zdolność operacyjną ma uzyskać do końca tego roku). Ukraina wzmacnia także swoją Marynarkę Wojenną: do służby trafiło osiem kutrów artyleryjskich oraz dwa patrolowe pozyskane w ramach pomocy wojskowej z USA (trwa proces przejmowania kolejnych dwóch). Trwają także rozmowy na temat zakupu kolejnych ośmiu kutrów (tym razem wyposażonych w pociski przeciwokrętowe) w Wielkiej Brytanii oraz od dwóch do czterech korwet w Turcji. 

Relacje Rosji i Turcji, pomimo zbieżności niektórych interesów nie są łatwe. Cechuje je, mimo wszystko, rywalizacja o wpływy, tak na Kaukazie Południowym jak i na Morzu Czarnym. W konsekwencji wojny w Górskim Karabachu z jesieni 2020 roku, nadzór nad tym obszarem przejęły rosyjskie siły pokojowe i jak wynika z ocen ośrodków badawczych zajmujących się tym regionem pozostaną tam na dłużej (czyt. na stałe). Oznaczać to będzie zasadnicze umocnienie się pozycji Federacji Rosyjskiej na Kaukazie Południowym (pamiętać należy, że Rosja i tak jest tam silnie obecna wobec bliskich relacji z Armenią, a także wobec obecności wojskowej na terytorium Gruzji (zwłaszcza począwszy od 2008 roku i wojny rosyjsko-gruzińskiej w Osetii Południowej i Abchazji), jak również na Morzu Kaspijskim. Na tym ostatnim akwenie dominującą pozycję ma rosyjska Marynarka Wojenna, a co więcej – posiada zdolności manewru swoimi jednostkami pomiędzy Morzem Kaspijskim a Morzem Czarnym – dowodem tego jest przejście kilkunastu rosyjskich jednostek (kutrów desantowych i artyleryjskim na Morze Czarne zrealizowane w kwietniu 2021 roku).

Reakcja Zachodu?

Aneksja Krymu spowodowała nałożenie sankcji na Rosję przez Stany Zjednoczone i UE, ale na tym praktyczne działania de facto się skończyły. NATO pozostaje obecne na Morzu Czarnym: regularnie są realizowane manewry „Sea Breeze” z udziałem m.in. Ukrainy i Turcji. Regularnie na akwenie pojawiają się okręty wojenne krajów Paktu – głównie USA, a ostatnio, w związku z działaniami Rosji, o zamiarze wysłania swoich jednostek poinformowała Wielka Brytania. To jednak zdecydowanie za mało, by zrównoważyć rosyjską obecność wojskową na morzu: tym bardziej, że obecność okrętów wojennych innych krajów niż państwa czarnomorskie reguluje konwencja z Montreaux, ograniczająca liczbę i czas przebywania takich jednostek na Morzu Czarnym. Tymczasem siły morskie Turcji, Bułgarii i Rumunii (będących członkami NATO) mają potencjał daleko mniejszy od aktualnego (i stale wzmacnianego) potencjału Floty Czarnomorskiej. 

W dającej się przewidzieć przyszłości nie widać szans na to, by Rosja miała dobrowolnie zrezygnować z okupacji Krymu czy odblokować Cieśninę Kerczeńską dla ukraińskiej żeglugi: aktualnie mowa jest o zamknięciu części akwenu Morza Czarnego do końca października w związku z realizowanymi ćwiczeniami rosyjskiej floty. Choć w omawianych kwestiach trwają rozprawy przed międzynarodowymi trybunałami, to nie widać też możliwości, by w jakikolwiek sposób skutecznie wymusić na Rosji realizowanie ich wyroków. To, co mogą zrobić państwa NATO i Ukraina – to przede wszystkim dążenie do wzmacniania własnego potencjału wojskowego w regionie tak, by zasygnalizować stronie rosyjskiej, że dalsze próby siłowego realizowania swoich ambicji spotkają się z adekwatną odpowiedzią, także militarną. O ile kwestia obecności na morzu pozostaje w gestii państw czarnomorskich, to zdecydowanie większe możliwości działania dla państw sojuszniczych istnieją jeśli mowa o komponencie lotniczych i lądowym. Prym wiedzie tutaj Rumunia, która w ciągu ostatnich kilku lat podjęła bardzo aktywne działania na rzecz modernizacji swojej armii. W Rumunii od kilku lat są obecne także kontyngenty wojskowe z krajów NATO, w tym PKW Rumunia, obecnie w sile kompanii zmechanizowanej w ramach Wielonarodowej Dywizji Południe-Wschód. Prawdopodobnie nic nie stoi na przeszkodzie, by w ramach ćwiczeń trafiły tam np. elementy Morskiej Jednostki Rakietowej (podobne manewry były realizowane niedawne z udziałem MJR w Estonii). Takie i podobne działania, realizowane przez państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego, w połączeniu z rozbudową zdolności kinetycznych po stronie ukraińskiej byłyby logiczną przeciwwagą dla aktualnej polityki Federacji Rosyjskiej.

Materniak: Sytuacja z wodą na Krymie będzie tylko gorsza (ROZMOWA)

Aktualne zaostrzenie sytuacji wokół wschodnich granic Ukrainy, związane z koncentracją wojsk rosyjskich, jest elementem znacznie szerszego procesu: dążenia Rosji do dominacji nad całym akwenem Morza Czarnego – pisze dr Dariusz Materniak, współpracownik BiznesAlert.pl.

Co charakterystyczne, jeśli spojrzeć na ruchy rosyjskich wojsk w ciągu ostatnich trzech tygodni, najwięcej zaangażowanych jednostek pochodzi z Południowego Okręgu Wojskowego. Oczywiście pojawiają się też informacje o transportach oddziałów z Zachodniego i Centralnego OW, jednak są one stosunkowo nieliczne na tle całości relokowanych sił. Z kolei główne rejony, w które przemieszczają się rosyjskie jednostki to anektowany przez Rosję w 2014 roku Krym oraz obwód rostowski, graniczący bezpośrednio z Donbasem. Koncentrację widać także na poligonach i w obiektach wojskowych w obwodzie woroneskim, na północny-wschód od granicy z Ukrainą, jednak ma ona mniejszą skalę. Nie ma również potwierdzonych doniesień o aktualnej obecności sił rosyjskich na terytorium Białorusi. Taki układ przemieszczających się sił wskazuje, że prawdopodobieństwo dużej operacji wojskowej Rosji przeciwko Ukrainie jest nadal niewielkie, a realizowane manewry są raczej formą nacisku na Kijów (np. celem wymuszenia ustępstw w negocjacjach ws. statusu Donbasu) lub „zasłoną dymną” (z ros. „maskirowka”) w związku z działaniami realizowanymi w innym obszarze. 

Dominacja nad Morzem Czarnym

Trzeba mieć na uwadze, że po aneksji Krymu Rosja w sposób znaczący umocniła swoją pozycję nad Morzem Czarnym. Charakterystycznym zjawiskiem pozostaje postępująca regularnie od 2014 roku militaryzacja Półwyspu Krymskiego: powstają tam nowe lub są rozbudowywane istniejące bazy rosyjskich wojsk (m.in. lotniska). Pojawiają się nowe jednostki (m.in. nowo powstały batalion 7 Gwardyjskiej Dywizji Powietrznodesantowej), a do Floty Czarnomorskiej trafiają kolejne nowe lub zmodernizowane jednostki pływające. Krym pozwala na skuteczne kontrolowanie całego akwenu Morza Czarnego przy wykorzystaniu bazujących tam sił lotniczych i pocisków manewrujących bazujących na lądzie (np. systemu „Bastion-P”). Taki stan rzeczy pozostaje w sposób oczywisty w sprzeczności z interesami pozostałych państw czarnomorskich: zwłaszcza państw, które pozostają z Moskwą otwarcie skonfliktowane, tj. Ukrainy i Gruzji, ale także Rumunii, Bułgarii i Turcji. 

Jedną z głównych obaw po stronie ukraińskiej jeśli chodzi o Morze Czarne jest dążenie Federacji Rosyjskiej do odcięcia jej wolnego dostępu od morza i portów – zwłaszcza portu w Odessie, będącego najistotniejszym z punktu widzenia ukraińskiej gospodarki oraz potencjalnie – energetyki (zez względu na rozważaną inwestycję w terminal LNG). Zajęcie Krymu, budowa mostu w Cieśninie Kerczeńskiej i związane z tym możliwości rosyjskich służb granicznych i sił morskich doprowadziły już do znaczącego ograniczenia możliwości portów w Berdiańsku i Mariupolu na Morzu Azowskim. Rosja przejęła także platformy wydobywcze u wybrzeży Krymu, co pozwala jej potencjalnie pozyskiwać surowce spod dna morskiego, a poza tym wykorzystywać te instalacje do działań militarnych (miały miejsce przypadki ostrzeliwania ukraińskich samolotów patrolowych ze wspomnianych platform). Potencjalnym problemem dla Ukrainy jest także obszar Besarabii, południowej części obwodu odeskiego, posiadający nieliczne połączenia z „kontynentalną” Ukrainą oraz liczną prorosyjską mniejszość – a także bezpośrednie sąsiedztwo Republiki Naddniestrza, gdzie nadal obecne są rosyjskie siły pokojowe. 

W związku z powyższym Kijów podejmuje konkretne działania: w Besarabii powstają nowe jednostki wojskowe, zarówno Sił Zbrojnych Ukrainy jak i Gwardii Narodowej Ukrainy (m.in. w Belgorodzie), a z początkiem 2021 roku do służby wszedł pierwszy zestaw pocisków przeciwokrętowych „Neptun”, wyposażony w opracowaną na Ukrainie rakietę (zdolność operacyjną ma uzyskać do końca tego roku). Ukraina wzmacnia także swoją Marynarkę Wojenną: do służby trafiło osiem kutrów artyleryjskich oraz dwa patrolowe pozyskane w ramach pomocy wojskowej z USA (trwa proces przejmowania kolejnych dwóch). Trwają także rozmowy na temat zakupu kolejnych ośmiu kutrów (tym razem wyposażonych w pociski przeciwokrętowe) w Wielkiej Brytanii oraz od dwóch do czterech korwet w Turcji. 

Relacje Rosji i Turcji, pomimo zbieżności niektórych interesów nie są łatwe. Cechuje je, mimo wszystko, rywalizacja o wpływy, tak na Kaukazie Południowym jak i na Morzu Czarnym. W konsekwencji wojny w Górskim Karabachu z jesieni 2020 roku, nadzór nad tym obszarem przejęły rosyjskie siły pokojowe i jak wynika z ocen ośrodków badawczych zajmujących się tym regionem pozostaną tam na dłużej (czyt. na stałe). Oznaczać to będzie zasadnicze umocnienie się pozycji Federacji Rosyjskiej na Kaukazie Południowym (pamiętać należy, że Rosja i tak jest tam silnie obecna wobec bliskich relacji z Armenią, a także wobec obecności wojskowej na terytorium Gruzji (zwłaszcza począwszy od 2008 roku i wojny rosyjsko-gruzińskiej w Osetii Południowej i Abchazji), jak również na Morzu Kaspijskim. Na tym ostatnim akwenie dominującą pozycję ma rosyjska Marynarka Wojenna, a co więcej – posiada zdolności manewru swoimi jednostkami pomiędzy Morzem Kaspijskim a Morzem Czarnym – dowodem tego jest przejście kilkunastu rosyjskich jednostek (kutrów desantowych i artyleryjskim na Morze Czarne zrealizowane w kwietniu 2021 roku).

Reakcja Zachodu?

Aneksja Krymu spowodowała nałożenie sankcji na Rosję przez Stany Zjednoczone i UE, ale na tym praktyczne działania de facto się skończyły. NATO pozostaje obecne na Morzu Czarnym: regularnie są realizowane manewry „Sea Breeze” z udziałem m.in. Ukrainy i Turcji. Regularnie na akwenie pojawiają się okręty wojenne krajów Paktu – głównie USA, a ostatnio, w związku z działaniami Rosji, o zamiarze wysłania swoich jednostek poinformowała Wielka Brytania. To jednak zdecydowanie za mało, by zrównoważyć rosyjską obecność wojskową na morzu: tym bardziej, że obecność okrętów wojennych innych krajów niż państwa czarnomorskie reguluje konwencja z Montreaux, ograniczająca liczbę i czas przebywania takich jednostek na Morzu Czarnym. Tymczasem siły morskie Turcji, Bułgarii i Rumunii (będących członkami NATO) mają potencjał daleko mniejszy od aktualnego (i stale wzmacnianego) potencjału Floty Czarnomorskiej. 

W dającej się przewidzieć przyszłości nie widać szans na to, by Rosja miała dobrowolnie zrezygnować z okupacji Krymu czy odblokować Cieśninę Kerczeńską dla ukraińskiej żeglugi: aktualnie mowa jest o zamknięciu części akwenu Morza Czarnego do końca października w związku z realizowanymi ćwiczeniami rosyjskiej floty. Choć w omawianych kwestiach trwają rozprawy przed międzynarodowymi trybunałami, to nie widać też możliwości, by w jakikolwiek sposób skutecznie wymusić na Rosji realizowanie ich wyroków. To, co mogą zrobić państwa NATO i Ukraina – to przede wszystkim dążenie do wzmacniania własnego potencjału wojskowego w regionie tak, by zasygnalizować stronie rosyjskiej, że dalsze próby siłowego realizowania swoich ambicji spotkają się z adekwatną odpowiedzią, także militarną. O ile kwestia obecności na morzu pozostaje w gestii państw czarnomorskich, to zdecydowanie większe możliwości działania dla państw sojuszniczych istnieją jeśli mowa o komponencie lotniczych i lądowym. Prym wiedzie tutaj Rumunia, która w ciągu ostatnich kilku lat podjęła bardzo aktywne działania na rzecz modernizacji swojej armii. W Rumunii od kilku lat są obecne także kontyngenty wojskowe z krajów NATO, w tym PKW Rumunia, obecnie w sile kompanii zmechanizowanej w ramach Wielonarodowej Dywizji Południe-Wschód. Prawdopodobnie nic nie stoi na przeszkodzie, by w ramach ćwiczeń trafiły tam np. elementy Morskiej Jednostki Rakietowej (podobne manewry były realizowane niedawne z udziałem MJR w Estonii). Takie i podobne działania, realizowane przez państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego, w połączeniu z rozbudową zdolności kinetycznych po stronie ukraińskiej byłyby logiczną przeciwwagą dla aktualnej polityki Federacji Rosyjskiej.

Materniak: Sytuacja z wodą na Krymie będzie tylko gorsza (ROZMOWA)

Najnowsze artykuły