icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Bajda: Czechy nie chcą Rosatomu, ale co z Nord Stream 2?

Czechy oskarżyły służby rosyjskie o wysadzenie składu amunicji. – W tych okolicznościach rządzący w Czechach musieli podjąć jedyną racjonalną decyzję wykluczającą Rosjan z przetargu na rozbudowę elektrowni jądrowej w Dukovanach – pisze dr hab. Piotr Bajda, prof. UKSW z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW. – Pozostaje pytanie o to, czy konsekwentnie Praga przestanie popierać Nord Stream 2 – dodaje.

W ostatnią sobotę 17 kwietnia Andrej Babiš – premier rządu Republiki Czeskiej razem z wicepremierem Jan Hamáček, który równocześnie jest ministrem spraw wewnętrznych i pełniącym do dzisiaj obowiązki ministra spraw zagranicznych, na wspólnej konferencji prasowej ogłosili, że rosyjskie służby specjalne GRU są odpowiedzialne za tragiczną w skutkach eksplozję w składzie amunicji w Vrběticach na Morawach w 2014 roku. W wyniku tragedii zginęły dwie osoby, a straty liczono w miliony. Premier Babiš ogłosił, że w związku z twardymi dowodami udziału oficerów GRU, rząd zdecydował się na wydalenie 18 pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej w Pradze, których czeski kontrwywiad BIS podejrzewał, że są funkcjonariuszami rosyjskich służb specjalnych pracującymi pod przykryciem dyplomatycznym. Z oczywistych względów konferencja stała się informacją dnia, często podawaną przez czeskie i zagraniczne agencje.

Jednak nie wszystko jest w sprawie jasne i oczywiste, jak chcieliby to przedstawić rządzący w Czechach. Warto spróbować spojrzeć na wydarzenia w szerszym kontekście. Przede wszystkim musimy pamiętać, że Republika Czeska jest w przededniu wyborów parlamentarnych, które są planowane na październik bieżącego roku. W notowaniach sondażowych partia premiera Babiša (ANO) przegrywa z koalicji ugrupowań opozycyjnych skupionych wokół liberalnej Partii Piratów. Socjaldemokraci wicepremiera Hamáčka (ČSSD) balansują na krawędzi 5 procent progu wyborczego. Dodatkowym czynnikiem determinujący postawę premiera, jest niebezpieczeństwo, że w przypadku utraty władzy, mogą być postawione mu zarzuty karne w związku z jego działalnością biznesową. Można zatem na sobotnią konferencję spojrzeć jako na akcję kampanijną Babiš-Hamáček, ale tu rodzi się jedna wątpliwość. Wicepremier Hamáček miał bowiem w poniedziałek 20 kwietnia lecieć do Moskwy, by rozmawiać o zakupie szczepionki Sputnik V i debatować z rosyjskim ministrem odpowiedzialnym za energetykę jądrową. Z oczywistych powodów wyjazd wicepremiera został odwołany, a on sam zapewniał, że z jego strony to tylko była gra pozorów w ostatnich dniach. Gdyż główni czescy politycy się przyznali, że dowody udziału Rosjan w katastrofie w 2014 roku mieli już od prawie dwóch tygodni.

To stawia cała sytuację z ostatniego weekendu w innym świetle. Coraz więcej bowiem jest sygnałów, że sobotnia konferencja była wymuszona, była działaniem wyprzedzającym przygotowywane na poniedziałek publikacje prasowe ujawniające całą sprawę. Są też inne sygnały mówiące, że informacje o rosyjskim śladzie w tragedii w Vrběticach Czesi otrzymali od służb partnerskich, a nie były one rezultatem żmudnej działalności czeskich organów wymiaru sprawiedliwości. Jeśli ten drugi wątek okazałby się prawdziwy, to należy zadać sobie pytanie, jaki interes miałyby zagraniczne służby, by dzielić się swoimi informacjami. Przecież trudno sobie wyobrazić, że takie dowody można otrzymać bez wyraźnych intencji, nawet gdy okazało się, iż dwójka z rosyjskiego wybuchowego komanda, to ta sama para, która odwiedziła Skripala w jego domu w Salisbury w 2018 roku.

W tych okolicznościach rządzący w Czechach musieli podjąć jedyną racjonalną decyzję wykluczającą Rosjan z przetargu na rozbudowę elektrowni jądrowej w Dukovanach, wbrew swoim wcześniejszym intencjom i stanowisku prorosyjskiego prezydenta Miloša Zemana. Na stole pozostała francuska i amerykańska oferta. Pozostaje pytanie o to, czy konsekwentnie Praga przestanie popierać Nord Stream 2, ale na obecną koalicję raczej bym nie liczył, choć sprawa może stać się bardziej aktualna po jesiennych wyborach.

Pędziwol: Dukovany bez Rosatomu

Czechy oskarżyły służby rosyjskie o wysadzenie składu amunicji. – W tych okolicznościach rządzący w Czechach musieli podjąć jedyną racjonalną decyzję wykluczającą Rosjan z przetargu na rozbudowę elektrowni jądrowej w Dukovanach – pisze dr hab. Piotr Bajda, prof. UKSW z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW. – Pozostaje pytanie o to, czy konsekwentnie Praga przestanie popierać Nord Stream 2 – dodaje.

W ostatnią sobotę 17 kwietnia Andrej Babiš – premier rządu Republiki Czeskiej razem z wicepremierem Jan Hamáček, który równocześnie jest ministrem spraw wewnętrznych i pełniącym do dzisiaj obowiązki ministra spraw zagranicznych, na wspólnej konferencji prasowej ogłosili, że rosyjskie służby specjalne GRU są odpowiedzialne za tragiczną w skutkach eksplozję w składzie amunicji w Vrběticach na Morawach w 2014 roku. W wyniku tragedii zginęły dwie osoby, a straty liczono w miliony. Premier Babiš ogłosił, że w związku z twardymi dowodami udziału oficerów GRU, rząd zdecydował się na wydalenie 18 pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej w Pradze, których czeski kontrwywiad BIS podejrzewał, że są funkcjonariuszami rosyjskich służb specjalnych pracującymi pod przykryciem dyplomatycznym. Z oczywistych względów konferencja stała się informacją dnia, często podawaną przez czeskie i zagraniczne agencje.

Jednak nie wszystko jest w sprawie jasne i oczywiste, jak chcieliby to przedstawić rządzący w Czechach. Warto spróbować spojrzeć na wydarzenia w szerszym kontekście. Przede wszystkim musimy pamiętać, że Republika Czeska jest w przededniu wyborów parlamentarnych, które są planowane na październik bieżącego roku. W notowaniach sondażowych partia premiera Babiša (ANO) przegrywa z koalicji ugrupowań opozycyjnych skupionych wokół liberalnej Partii Piratów. Socjaldemokraci wicepremiera Hamáčka (ČSSD) balansują na krawędzi 5 procent progu wyborczego. Dodatkowym czynnikiem determinujący postawę premiera, jest niebezpieczeństwo, że w przypadku utraty władzy, mogą być postawione mu zarzuty karne w związku z jego działalnością biznesową. Można zatem na sobotnią konferencję spojrzeć jako na akcję kampanijną Babiš-Hamáček, ale tu rodzi się jedna wątpliwość. Wicepremier Hamáček miał bowiem w poniedziałek 20 kwietnia lecieć do Moskwy, by rozmawiać o zakupie szczepionki Sputnik V i debatować z rosyjskim ministrem odpowiedzialnym za energetykę jądrową. Z oczywistych powodów wyjazd wicepremiera został odwołany, a on sam zapewniał, że z jego strony to tylko była gra pozorów w ostatnich dniach. Gdyż główni czescy politycy się przyznali, że dowody udziału Rosjan w katastrofie w 2014 roku mieli już od prawie dwóch tygodni.

To stawia cała sytuację z ostatniego weekendu w innym świetle. Coraz więcej bowiem jest sygnałów, że sobotnia konferencja była wymuszona, była działaniem wyprzedzającym przygotowywane na poniedziałek publikacje prasowe ujawniające całą sprawę. Są też inne sygnały mówiące, że informacje o rosyjskim śladzie w tragedii w Vrběticach Czesi otrzymali od służb partnerskich, a nie były one rezultatem żmudnej działalności czeskich organów wymiaru sprawiedliwości. Jeśli ten drugi wątek okazałby się prawdziwy, to należy zadać sobie pytanie, jaki interes miałyby zagraniczne służby, by dzielić się swoimi informacjami. Przecież trudno sobie wyobrazić, że takie dowody można otrzymać bez wyraźnych intencji, nawet gdy okazało się, iż dwójka z rosyjskiego wybuchowego komanda, to ta sama para, która odwiedziła Skripala w jego domu w Salisbury w 2018 roku.

W tych okolicznościach rządzący w Czechach musieli podjąć jedyną racjonalną decyzję wykluczającą Rosjan z przetargu na rozbudowę elektrowni jądrowej w Dukovanach, wbrew swoim wcześniejszym intencjom i stanowisku prorosyjskiego prezydenta Miloša Zemana. Na stole pozostała francuska i amerykańska oferta. Pozostaje pytanie o to, czy konsekwentnie Praga przestanie popierać Nord Stream 2, ale na obecną koalicję raczej bym nie liczył, choć sprawa może stać się bardziej aktualna po jesiennych wyborach.

Pędziwol: Dukovany bez Rosatomu

Najnowsze artykuły