icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Ile Polska policzy Niemcom za Nord Stream 2? Moratorium i atom w rekompensacie

Jeżeli faktycznie nadchodzi porozumienie USA-Niemcy w sprawie gazociągu Nord Stream 2, Polska powinna w pierwszej kolejności zabiegać o moratorium na czas negocjacji, a potem o udział, który pozwoli wynegocjować rekompensatę za rurę Putina – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Ruszają negocjacje o Nord Stream 2

Niemiecka kanclerz Angela Merkel wysłała do USA zespół negocjacyjny wysokiego szczebla w celu przeprowadzenia rozmów o spornym projekcie Nord Stream 2. Tymczasem Suddeutsche Zeitung publikuje komentarz ostrzegający przed uzależnieniem od gazu z Rosji. W zespole znalazł się doradca do spraw polityki zagranicznej Jan Hecker oraz do spraw ekonomii Lars-Hendrik Roeller, którzy będą rozmawiać z doradcą bezpieczeństwa narodowego Jackiem Sullivanem oraz specjalistką do spraw handlu Katherine Tai. Wcześniej Amerykanie nie zdecydowali się na wdrożenie nowych sankcji wobec operatora Nord Stream 2 AG oraz jego prezesa Matthiasa Warniga, zawieszając je do czasu rozstrzygnięcia sporu w tej sprawie. Budowa gazociągu postępuje i ma się zakończyć z końcem września 2021 roku. Spór o gazociąg Nord Stream 2 ma różne wymiary: polityczny, prawny, ekonomiczny i środowiskowy. Niemcy planują zrekompensować Ukrainie fakt, że nowy gazociąg pozwoli omijać ją przy dostawach gazu rosyjskiego do Europy poprzez inwestycje. Politycy niemieccy rozważali także moratorium albo „wyłącznik” Nord Stream 2, czyli odpowiednio zatrzymanie budowy do czasu rozstrzygnięcia sporu w tej sprawie albo wprowadzenie mechanizmu uzależniającego dostawy od postępowania Rosji.

Piłka jest w grze, ale o co?

Apel o moratorium na budowę Nord Stream 2 skierowany do Berlina przez ekspertów oraz polityków z całego świata, w tym autorów komentarzy w BiznesAlert.pl, to ostatnia szansa na zatrzymanie tego projektu rosyjskiego Gazpromu wspieranego finansowo przez firmy europejskie przy założeniu, że sankcje USA nie mogą go już zatrzymać. Warto nadmienić, że wprowadzone, ale niewdrożone sankcje wobec operatora Nord Stream 2 AG oraz jego prezesa Matthiasa Warniga mogą kiedyś wejść w życie, na przykład w razie porażki rozmów Biden-Putin w Genewie. Będą jednak w stanie dodatkowo opóźnić budowę, ale może się okazać, że nie zatrzymają skutecznie budowniczych, którzy kontynuują pracę pomimo znajdowania się już na czarnej liście Departamentu Stanu. Nowe sankcje nieopisane dotąd wydają się mało prawdopodobne pomimo wysokiej presji na Biały Dom ze strony parlamentu amerykańskiego będącego prawdziwą siłą napędową polityki restrykcji wobec Nord Stream 2. Reżim ograniczeń może jednak wciąż uniemożliwiać dostawy przez sporny gazociąg, dając przestrzeń do rozmów. Z tego względu komentatorzy zajmujący się analizą sporu o Nord Stream 2 znani z krytyki pod jego adresem przeszli na pozycje przychylne moratorium na budowę tego gazociągu. Oznaczałoby ono zamrożenie budowy na czas rozmów pozwalających ustalić reguły dokończenia tej spornej inwestycji za odpowiednią rekompensatą na rzecz stron uznanych za poszkodowane. Pisałem w przeszłości, że Polska powinna poprzeć moratorium i wziąć aktywny udział w takich rozmowach, szczególnie ze względu na zapewnienia administracji amerykańskiej, że zamierza do nich włączyć wszystkich sojuszników (jak Polska) oraz partnerów (jak Ukraina). Rozmowy powinny być prowadzone w jak najszerszym formacie i z podziałem tematycznym, bo Nord Stream 2 to wyzwanie: polityczne, ekonomiczne, prawne, środowiskowe.

Rekompensata to nie reparacje

Nie jest jasne jaka byłaby cena za pogodzenia się Polski z Nord Stream 2. Konkretna liczba padła z ust Jana Parysa, byłego szefa gabinetu ministerstwa spraw zagranicznych, który wysłał balon próbny na łamach Do Rzeczy. – Trzeba uświadamiać państwom zachodnim, w tym Stanom Zjednoczonym, jak lekkomyślne jest pompowanie pieniędzy do Rosji, a taką pompą jest z pewnością Nord Stream 2, ponieważ umożliwia wzrost rosyjskich zbrojeń. Z tego powodu uważam, że nasze państwo powinno się domagać od Republiki Federalnej Niemiec rekompensaty. Niemcy wydali 5 mld euro na budowę Nord Streamu i trzeba postawić postulat, aby wydali dodatkowo 5 mld euro na dozbrojenie krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Nasze bezpieczeństwo zostało wyraźnie obniżone przez ten rurociąg, a więc żądania w kierunku Niemiec są uzasadnione – powiedział. Logika Jana Parysa jest jak słuszna. Polska faktycznie zasługuje na odszkodowanie za to, że Niemcy doprowadziły do realizacji projektu Nord Stream 2, który w opinii Warszawy zagraża bezpieczeństwu energetycznemu, rynkowi i polityce Unii Europejskiej, Europy Środkowo-Wschodniej. Należy jednak unikać retoryki reparacji popularnej w kręgach administracji rządowej. Mówienie o swoistych „reparacjach” za Nord Stream 2 to prosta droga do konsolidacji niemieckiej sceny politycznej przeciwko rekompensacie dla Polski za ten gazociąg. Ten efekt było widać po słowach premiera Mateusza Morawieckiego, który przywołał argument reparacji krytykując prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera za nazwanie Nord Stream 2 rekompensatą za atak Hitlera na Związek Sowiecki.

Polska i Niemcy razem pomimo Nord Stream 2

Rozwiązanie możliwe do wyobrażenia i bardziej akceptowalne dla Niemiec to zaproszenie do współpracy na rzecz wspólnego celu, jakim jest realizacja polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej. Berlin zaoferował już swoistą rekompensatę za Nord Stream 2 w rozmowach z Ukrainą, w której chce inwestować w modernizację sektora gazowego oraz wodór w celu uniezależnienia jej od przychodów z przesyłu gazu rosyjskiego, który w przyszłości ma płynąć przez Morze Bałtyckie. Niemcy mogłyby dokonać inwestycji w polski sektor energetyczny oraz działania na rzecz ochrony klimatu na przykład poprzez zaangażowanie firm niemieckich w projekty na rzecz transformacji energetycznej. Wartość inicjatyw tego typu bez problemu mogłaby sięgnąć 5 mld euro, biorąc pod uwagę zapotrzebowanie Polski na wysokie technologie odnawialne i wodorowe. Należy przy tym zastrzec, że projekt Nord Stream 2 nie jest dla Polaków zagrożeniem egzystencjalnym jak dla Ukrainy i z tego względu należy zachować proporcjonalną różnicę w oczekiwaniach wsparcia Niemiec na rzecz Polski w porównaniu z ich działaniami nad Dnieprem. Można sobie wyobrazić, że Berlin zamiast szukać sposobu na zablokowanie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej przyczynia się do jego realizacji albo włącza się w transformację energetyczną z użyciem gazu oraz wodoru nad Wisłą. Można też wyobrazić sobie wizję, w której Polska i Niemcy razem uzupełniają unijną strategię wodorową o komponent bezpieczeństwa dostaw i przestrzegają przed zależnością od dostawców wysokiego ryzyka jak Federacja Rosyjska, zabezpieczając Europę przed rusyfikacją polityki klimatycznej. Warszawa powinna oczekiwać atrakcyjnej oferty Berlina, jeżeli ten faktycznie jest gotów przedstawić konstruktywną postawę w sprawie Nord Stream 2.

Jakóbik: Czy Polska zagra przeciwko Nord Stream 2 w pierwszej lidze?

Jeżeli faktycznie nadchodzi porozumienie USA-Niemcy w sprawie gazociągu Nord Stream 2, Polska powinna w pierwszej kolejności zabiegać o moratorium na czas negocjacji, a potem o udział, który pozwoli wynegocjować rekompensatę za rurę Putina – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Ruszają negocjacje o Nord Stream 2

Niemiecka kanclerz Angela Merkel wysłała do USA zespół negocjacyjny wysokiego szczebla w celu przeprowadzenia rozmów o spornym projekcie Nord Stream 2. Tymczasem Suddeutsche Zeitung publikuje komentarz ostrzegający przed uzależnieniem od gazu z Rosji. W zespole znalazł się doradca do spraw polityki zagranicznej Jan Hecker oraz do spraw ekonomii Lars-Hendrik Roeller, którzy będą rozmawiać z doradcą bezpieczeństwa narodowego Jackiem Sullivanem oraz specjalistką do spraw handlu Katherine Tai. Wcześniej Amerykanie nie zdecydowali się na wdrożenie nowych sankcji wobec operatora Nord Stream 2 AG oraz jego prezesa Matthiasa Warniga, zawieszając je do czasu rozstrzygnięcia sporu w tej sprawie. Budowa gazociągu postępuje i ma się zakończyć z końcem września 2021 roku. Spór o gazociąg Nord Stream 2 ma różne wymiary: polityczny, prawny, ekonomiczny i środowiskowy. Niemcy planują zrekompensować Ukrainie fakt, że nowy gazociąg pozwoli omijać ją przy dostawach gazu rosyjskiego do Europy poprzez inwestycje. Politycy niemieccy rozważali także moratorium albo „wyłącznik” Nord Stream 2, czyli odpowiednio zatrzymanie budowy do czasu rozstrzygnięcia sporu w tej sprawie albo wprowadzenie mechanizmu uzależniającego dostawy od postępowania Rosji.

Piłka jest w grze, ale o co?

Apel o moratorium na budowę Nord Stream 2 skierowany do Berlina przez ekspertów oraz polityków z całego świata, w tym autorów komentarzy w BiznesAlert.pl, to ostatnia szansa na zatrzymanie tego projektu rosyjskiego Gazpromu wspieranego finansowo przez firmy europejskie przy założeniu, że sankcje USA nie mogą go już zatrzymać. Warto nadmienić, że wprowadzone, ale niewdrożone sankcje wobec operatora Nord Stream 2 AG oraz jego prezesa Matthiasa Warniga mogą kiedyś wejść w życie, na przykład w razie porażki rozmów Biden-Putin w Genewie. Będą jednak w stanie dodatkowo opóźnić budowę, ale może się okazać, że nie zatrzymają skutecznie budowniczych, którzy kontynuują pracę pomimo znajdowania się już na czarnej liście Departamentu Stanu. Nowe sankcje nieopisane dotąd wydają się mało prawdopodobne pomimo wysokiej presji na Biały Dom ze strony parlamentu amerykańskiego będącego prawdziwą siłą napędową polityki restrykcji wobec Nord Stream 2. Reżim ograniczeń może jednak wciąż uniemożliwiać dostawy przez sporny gazociąg, dając przestrzeń do rozmów. Z tego względu komentatorzy zajmujący się analizą sporu o Nord Stream 2 znani z krytyki pod jego adresem przeszli na pozycje przychylne moratorium na budowę tego gazociągu. Oznaczałoby ono zamrożenie budowy na czas rozmów pozwalających ustalić reguły dokończenia tej spornej inwestycji za odpowiednią rekompensatą na rzecz stron uznanych za poszkodowane. Pisałem w przeszłości, że Polska powinna poprzeć moratorium i wziąć aktywny udział w takich rozmowach, szczególnie ze względu na zapewnienia administracji amerykańskiej, że zamierza do nich włączyć wszystkich sojuszników (jak Polska) oraz partnerów (jak Ukraina). Rozmowy powinny być prowadzone w jak najszerszym formacie i z podziałem tematycznym, bo Nord Stream 2 to wyzwanie: polityczne, ekonomiczne, prawne, środowiskowe.

Rekompensata to nie reparacje

Nie jest jasne jaka byłaby cena za pogodzenia się Polski z Nord Stream 2. Konkretna liczba padła z ust Jana Parysa, byłego szefa gabinetu ministerstwa spraw zagranicznych, który wysłał balon próbny na łamach Do Rzeczy. – Trzeba uświadamiać państwom zachodnim, w tym Stanom Zjednoczonym, jak lekkomyślne jest pompowanie pieniędzy do Rosji, a taką pompą jest z pewnością Nord Stream 2, ponieważ umożliwia wzrost rosyjskich zbrojeń. Z tego powodu uważam, że nasze państwo powinno się domagać od Republiki Federalnej Niemiec rekompensaty. Niemcy wydali 5 mld euro na budowę Nord Streamu i trzeba postawić postulat, aby wydali dodatkowo 5 mld euro na dozbrojenie krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Nasze bezpieczeństwo zostało wyraźnie obniżone przez ten rurociąg, a więc żądania w kierunku Niemiec są uzasadnione – powiedział. Logika Jana Parysa jest jak słuszna. Polska faktycznie zasługuje na odszkodowanie za to, że Niemcy doprowadziły do realizacji projektu Nord Stream 2, który w opinii Warszawy zagraża bezpieczeństwu energetycznemu, rynkowi i polityce Unii Europejskiej, Europy Środkowo-Wschodniej. Należy jednak unikać retoryki reparacji popularnej w kręgach administracji rządowej. Mówienie o swoistych „reparacjach” za Nord Stream 2 to prosta droga do konsolidacji niemieckiej sceny politycznej przeciwko rekompensacie dla Polski za ten gazociąg. Ten efekt było widać po słowach premiera Mateusza Morawieckiego, który przywołał argument reparacji krytykując prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera za nazwanie Nord Stream 2 rekompensatą za atak Hitlera na Związek Sowiecki.

Polska i Niemcy razem pomimo Nord Stream 2

Rozwiązanie możliwe do wyobrażenia i bardziej akceptowalne dla Niemiec to zaproszenie do współpracy na rzecz wspólnego celu, jakim jest realizacja polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej. Berlin zaoferował już swoistą rekompensatę za Nord Stream 2 w rozmowach z Ukrainą, w której chce inwestować w modernizację sektora gazowego oraz wodór w celu uniezależnienia jej od przychodów z przesyłu gazu rosyjskiego, który w przyszłości ma płynąć przez Morze Bałtyckie. Niemcy mogłyby dokonać inwestycji w polski sektor energetyczny oraz działania na rzecz ochrony klimatu na przykład poprzez zaangażowanie firm niemieckich w projekty na rzecz transformacji energetycznej. Wartość inicjatyw tego typu bez problemu mogłaby sięgnąć 5 mld euro, biorąc pod uwagę zapotrzebowanie Polski na wysokie technologie odnawialne i wodorowe. Należy przy tym zastrzec, że projekt Nord Stream 2 nie jest dla Polaków zagrożeniem egzystencjalnym jak dla Ukrainy i z tego względu należy zachować proporcjonalną różnicę w oczekiwaniach wsparcia Niemiec na rzecz Polski w porównaniu z ich działaniami nad Dnieprem. Można sobie wyobrazić, że Berlin zamiast szukać sposobu na zablokowanie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej przyczynia się do jego realizacji albo włącza się w transformację energetyczną z użyciem gazu oraz wodoru nad Wisłą. Można też wyobrazić sobie wizję, w której Polska i Niemcy razem uzupełniają unijną strategię wodorową o komponent bezpieczeństwa dostaw i przestrzegają przed zależnością od dostawców wysokiego ryzyka jak Federacja Rosyjska, zabezpieczając Europę przed rusyfikacją polityki klimatycznej. Warszawa powinna oczekiwać atrakcyjnej oferty Berlina, jeżeli ten faktycznie jest gotów przedstawić konstruktywną postawę w sprawie Nord Stream 2.

Jakóbik: Czy Polska zagra przeciwko Nord Stream 2 w pierwszej lidze?

Najnowsze artykuły