icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Czy benzyna przebije w wakacje cenę 6 zł za litr przez impas porozumienia naftowego? (ANALIZA)

Impas rozmów o porozumieniu naftowym OPEC+ winduje cenę baryłki Brent, która zbliża się do 80 dolarów. Czy cena benzyny na stacjach paliw w Polsce przebije kolejną barierę psychologiczną 6 zł za litr? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Impas rozmów OPEC+ o porozumieniu naftowym

Pierwszego lipca miało się odbyć spotkanie głów państw porozumienia naftowego OPEC+. To układ o skoordynowanym ograniczeniu wydobycia ropy w celu podniesienia jej ceny, który obowiązuje do kwietnia 2022 roku z różnymi kwotami podzielonymi na okresy oraz poszczególne kraje. Czkawka produkcji ropy wywołana przez pandemię spowodowała jednak, że ten układ może windować cenę zbyt wysoko i powinien zostać co najmniej złagodzony. Wydobycie baryłek na świecie ograniczone przez pandemię nie jest w stanie uzupełnić niedoboru wywołanego szybkim wzrostem popytu w związku z nadziejami na pokonanie wirusa dzięki szczepionkom. Niedobór jest szacowany na 3 mln baryłek dziennie. Z tego względu przełożenie spotkania OPEC+ na drugiego lipca a potem impas rozmów trwający do chwili obecnej zaniepokoił rynek. Wieści o ostatecznym braku porozumienia z piątego lipca wywołały skokowy wzrost wartości baryłki Brent. Ta mieszanka podrożała z około 76 do 77,46 dolarów za baryłkę w ciągu jednego wieczoru. Jednakże niezależnie od tego efektu krótkoterminowego ropa drożeje stabilnie od stycznia, kiedy okazało się, że na świecie postępuje proces szczepienia przeciwko koronawirusowi, dającego nadzieję na zwalczenie pandemii.

Impas OPEC+ wynika z faktu, że Zjednoczone Emiraty Arabskie, które już w przeszłości stawały okoniem względem uzgodnionych planów nieformalnych przywódców sojuszu, czyli Arabii Saudyjskiej oraz Rosji, także tym razem sprzeciwiły się planowi wydłużenia okresu obowiązywania porozumienia naftowego do końca 2022 roku w zamian za zgodę na zwiększenie wydobycia w nadchodzących miesiącach. Opór ZEA spowodował, że rozmowy nie doprowadziły do rewizji cięć obowiązujących obecnie, a zatem rynkowi póki co nie zostanie dostarczona nowa ropa. Dlatego baryłka szaleje. Emocje rosną przez fakt, że do tej pory nie został podany termin kolejnego spotkania OPEC+, które z reguły odbywają się regularnie i z wyprzedzającą zapowiedzią. Analitycy obawiają się załamania układu jak w marcu 2020 roku, kiedy nieporozumienia Arabii oraz Rosji zawiesiły układ na prawie miesiąc, a w połączeniu z depresją zapotrzebowania wywołaną pierwszą falą koronawirusa, doprowadziły do niżu cenowego, kiedy baryłka staniała do okolic 40 dolarów w kilka tygodni.

Większa produkcja z lub bez układu OPEC+

Kompromis w OPEC+ na temat poluzowania cięć wydobycia jest możliwy, jeżeli zostanie przełamany opór ZEA. Decyzje krajów porozumienia naftowego są podejmowane na drodze konsensusu. Emiraty domagają się podniesienia kwoty bazowej wydobycia będącej punktem odniesienia cięć z 3,168 do 3,841 mln baryłek dziennie. Chodzi im o to, aby ich cięcia były zliczane od wyższej podstawy, a zatem aby mogły wydobywać więcej ropy pomimo układu. Uważają, że kwota ograniczająca prawie jedną trzecią ich potencjalnego wydobycia nie pozwala im wykorzystać w pełni możliwości krajowego sektora naftowego. Tymczasem Abu Dhabi chce zwiększyć wydobycie krajowe do 5 mln baryłek dziennie w 2030 roku. Obecnie są to około 4 mln baryłek. Ta stolica ma ambicje wzięcia bardziej aktywnego udziału w walce o klienta w Azji, gdzie już walczą ze sobą Arabia Saudyjska i Rosja. Poluzowane porozumienie naftowe pozwoliłoby Emiratom słać więcej baryłek w tym kierunku i skuteczniej rywalizować z wykorzystaniem nowego kontraktu futures Murban, by walczyć z rosyjską mieszanką Urals i saudyjską Arab Light. Jednakże Arabia Saudyjska obawia się koncesji wobec ZEA, bo może zachęcić kolejnych członków układu do apeli o taryfę ulgową w obliczu problemów z przestrzeganiem zapisów układu przez maruderów nadrabiających już od pół roku zaległości. Irak, Kazachstan, Nigeria i Iran mogą wykorzystać przewartościowanie układu OPEC+ do wysunięcia nowych oczekiwań, podnosząc ryzyko zerwania paktu. Warto zaznaczyć, że także Rosja może stanąć po stronie ZEA, zabiegając o większe wydobycie u siebie w celu skuteczniejszej walki o klienta w Azji.

Jeżeli porozumienie naftowe OPEC+ upadnie, wróci wojna cenowa, która w sposób rynkowy ograniczy wzrost cen ropy ze względu na rywalizację potęg wydobywczych o klienta. Bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz, w którym państwa układu dojdą do nowego konsensusu po okresie niepewności windującym cenę baryłki, zapewniając rynkowi nową podaż niezbędną do złagodzenia drożyzny. Skoordynowana podwyżka wydobycia przyniesie ulgę importerom ropy naftowej, a według Energy Intelligence pojawiły się już sygnały o inicjatywie dyplomatycznej USA na rzecz przekonania OPEC+ do takiego działania. Rosnąca cena baryłki będzie jednak kusić potęgi naftowe do powrotu do wojny cenowej, która będzie w jej obliczu mniej ryzykowna. Może się okazać, że liczby zapisane na papierze porozumienia naftowego będą coraz bardziej rozmijać się z rzeczywistością, w której producenci będą chcieli słać jak najwięcej baryłek na rynek.

Nie tylko OPEC+ może windować ceny paliw w Polsce

Konsekwencje impasu OPEC+ mogą być odczuwalne na polskich stacjach paliw, na których cena paliw jest windowana przez inflację, drożejącego dolara oraz politykę producentów lokalnych. Pod koniec czerwca benzyna Pb 98 zbliżyła się do 5,90 zł za litr. Pb 95 kosztowała średnio prawie 5,50 zł. Prognozy detaliczne e-petrol zakładają cenę Pb 98 na poziomie 5,80-5,91 oraz Pb 95 na poziomie 5,49-5,60 zł za litr do 11 lipca. Brak porozumienia OPEC+ będzie windował ceny baryłki w razie braku sygnałów o zwiększeniu wydobycia w krajach członkowskich. Te mogą się pojawić nawet pomimo braku porozumienia, jeżeli któryś z krajów się wyłamie, na przykład ZEA. Skoordynowane zwiększenie produkcji po przełamaniu impasu powinno obniżyć cenę ropy. Ewentualne zerwanie układu może spowodować szybki spadek cen ropy jak w marcu 2020 roku, ale na mniejszą skalę, bo bez wsparcia spadku popytu na ten surowiec. Ten czynnik może odegrać rolę po wakacjach, jeżeli nadejdzie czwarta fala koronawirusa i ograniczy działalność gospodarczą pomimo szczepień. Jednakże cena paliwa na stacjach w Polsce może drożeć także przez sytuację na Białorusi, której produkty naftowe do pewnego stopnia są już objęte sankcjami zachodnimi, a mogą je czekać kolejne ograniczenia. To wszystko razem oznacza, że benzyna nie stanieje w czasie wakacji, a w razie przedłużającego się impasu OPEC+ może dodatkowo podrożeć i przebić psychologiczną barierę 6 zł za litr. Mogą się jednak pojawić inne czynniki podnoszące jego cenę niezależne od układu. To nie będą tanie wakacje dla kierowców. Realna obniżka cen może nastąpić dopiero wraz z nadejściem ewentualnych ograniczeń w odpowiedzi na czwartą falę koronawirusa, ale to z kolei przyniosłoby szereg skutków gorszych niż droga benzyna.

Jakóbik: Czkawka po pandemii i kontratak Putina z użyciem ropy i gazu (ANALIZA)

Impas rozmów o porozumieniu naftowym OPEC+ winduje cenę baryłki Brent, która zbliża się do 80 dolarów. Czy cena benzyny na stacjach paliw w Polsce przebije kolejną barierę psychologiczną 6 zł za litr? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Impas rozmów OPEC+ o porozumieniu naftowym

Pierwszego lipca miało się odbyć spotkanie głów państw porozumienia naftowego OPEC+. To układ o skoordynowanym ograniczeniu wydobycia ropy w celu podniesienia jej ceny, który obowiązuje do kwietnia 2022 roku z różnymi kwotami podzielonymi na okresy oraz poszczególne kraje. Czkawka produkcji ropy wywołana przez pandemię spowodowała jednak, że ten układ może windować cenę zbyt wysoko i powinien zostać co najmniej złagodzony. Wydobycie baryłek na świecie ograniczone przez pandemię nie jest w stanie uzupełnić niedoboru wywołanego szybkim wzrostem popytu w związku z nadziejami na pokonanie wirusa dzięki szczepionkom. Niedobór jest szacowany na 3 mln baryłek dziennie. Z tego względu przełożenie spotkania OPEC+ na drugiego lipca a potem impas rozmów trwający do chwili obecnej zaniepokoił rynek. Wieści o ostatecznym braku porozumienia z piątego lipca wywołały skokowy wzrost wartości baryłki Brent. Ta mieszanka podrożała z około 76 do 77,46 dolarów za baryłkę w ciągu jednego wieczoru. Jednakże niezależnie od tego efektu krótkoterminowego ropa drożeje stabilnie od stycznia, kiedy okazało się, że na świecie postępuje proces szczepienia przeciwko koronawirusowi, dającego nadzieję na zwalczenie pandemii.

Impas OPEC+ wynika z faktu, że Zjednoczone Emiraty Arabskie, które już w przeszłości stawały okoniem względem uzgodnionych planów nieformalnych przywódców sojuszu, czyli Arabii Saudyjskiej oraz Rosji, także tym razem sprzeciwiły się planowi wydłużenia okresu obowiązywania porozumienia naftowego do końca 2022 roku w zamian za zgodę na zwiększenie wydobycia w nadchodzących miesiącach. Opór ZEA spowodował, że rozmowy nie doprowadziły do rewizji cięć obowiązujących obecnie, a zatem rynkowi póki co nie zostanie dostarczona nowa ropa. Dlatego baryłka szaleje. Emocje rosną przez fakt, że do tej pory nie został podany termin kolejnego spotkania OPEC+, które z reguły odbywają się regularnie i z wyprzedzającą zapowiedzią. Analitycy obawiają się załamania układu jak w marcu 2020 roku, kiedy nieporozumienia Arabii oraz Rosji zawiesiły układ na prawie miesiąc, a w połączeniu z depresją zapotrzebowania wywołaną pierwszą falą koronawirusa, doprowadziły do niżu cenowego, kiedy baryłka staniała do okolic 40 dolarów w kilka tygodni.

Większa produkcja z lub bez układu OPEC+

Kompromis w OPEC+ na temat poluzowania cięć wydobycia jest możliwy, jeżeli zostanie przełamany opór ZEA. Decyzje krajów porozumienia naftowego są podejmowane na drodze konsensusu. Emiraty domagają się podniesienia kwoty bazowej wydobycia będącej punktem odniesienia cięć z 3,168 do 3,841 mln baryłek dziennie. Chodzi im o to, aby ich cięcia były zliczane od wyższej podstawy, a zatem aby mogły wydobywać więcej ropy pomimo układu. Uważają, że kwota ograniczająca prawie jedną trzecią ich potencjalnego wydobycia nie pozwala im wykorzystać w pełni możliwości krajowego sektora naftowego. Tymczasem Abu Dhabi chce zwiększyć wydobycie krajowe do 5 mln baryłek dziennie w 2030 roku. Obecnie są to około 4 mln baryłek. Ta stolica ma ambicje wzięcia bardziej aktywnego udziału w walce o klienta w Azji, gdzie już walczą ze sobą Arabia Saudyjska i Rosja. Poluzowane porozumienie naftowe pozwoliłoby Emiratom słać więcej baryłek w tym kierunku i skuteczniej rywalizować z wykorzystaniem nowego kontraktu futures Murban, by walczyć z rosyjską mieszanką Urals i saudyjską Arab Light. Jednakże Arabia Saudyjska obawia się koncesji wobec ZEA, bo może zachęcić kolejnych członków układu do apeli o taryfę ulgową w obliczu problemów z przestrzeganiem zapisów układu przez maruderów nadrabiających już od pół roku zaległości. Irak, Kazachstan, Nigeria i Iran mogą wykorzystać przewartościowanie układu OPEC+ do wysunięcia nowych oczekiwań, podnosząc ryzyko zerwania paktu. Warto zaznaczyć, że także Rosja może stanąć po stronie ZEA, zabiegając o większe wydobycie u siebie w celu skuteczniejszej walki o klienta w Azji.

Jeżeli porozumienie naftowe OPEC+ upadnie, wróci wojna cenowa, która w sposób rynkowy ograniczy wzrost cen ropy ze względu na rywalizację potęg wydobywczych o klienta. Bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz, w którym państwa układu dojdą do nowego konsensusu po okresie niepewności windującym cenę baryłki, zapewniając rynkowi nową podaż niezbędną do złagodzenia drożyzny. Skoordynowana podwyżka wydobycia przyniesie ulgę importerom ropy naftowej, a według Energy Intelligence pojawiły się już sygnały o inicjatywie dyplomatycznej USA na rzecz przekonania OPEC+ do takiego działania. Rosnąca cena baryłki będzie jednak kusić potęgi naftowe do powrotu do wojny cenowej, która będzie w jej obliczu mniej ryzykowna. Może się okazać, że liczby zapisane na papierze porozumienia naftowego będą coraz bardziej rozmijać się z rzeczywistością, w której producenci będą chcieli słać jak najwięcej baryłek na rynek.

Nie tylko OPEC+ może windować ceny paliw w Polsce

Konsekwencje impasu OPEC+ mogą być odczuwalne na polskich stacjach paliw, na których cena paliw jest windowana przez inflację, drożejącego dolara oraz politykę producentów lokalnych. Pod koniec czerwca benzyna Pb 98 zbliżyła się do 5,90 zł za litr. Pb 95 kosztowała średnio prawie 5,50 zł. Prognozy detaliczne e-petrol zakładają cenę Pb 98 na poziomie 5,80-5,91 oraz Pb 95 na poziomie 5,49-5,60 zł za litr do 11 lipca. Brak porozumienia OPEC+ będzie windował ceny baryłki w razie braku sygnałów o zwiększeniu wydobycia w krajach członkowskich. Te mogą się pojawić nawet pomimo braku porozumienia, jeżeli któryś z krajów się wyłamie, na przykład ZEA. Skoordynowane zwiększenie produkcji po przełamaniu impasu powinno obniżyć cenę ropy. Ewentualne zerwanie układu może spowodować szybki spadek cen ropy jak w marcu 2020 roku, ale na mniejszą skalę, bo bez wsparcia spadku popytu na ten surowiec. Ten czynnik może odegrać rolę po wakacjach, jeżeli nadejdzie czwarta fala koronawirusa i ograniczy działalność gospodarczą pomimo szczepień. Jednakże cena paliwa na stacjach w Polsce może drożeć także przez sytuację na Białorusi, której produkty naftowe do pewnego stopnia są już objęte sankcjami zachodnimi, a mogą je czekać kolejne ograniczenia. To wszystko razem oznacza, że benzyna nie stanieje w czasie wakacji, a w razie przedłużającego się impasu OPEC+ może dodatkowo podrożeć i przebić psychologiczną barierę 6 zł za litr. Mogą się jednak pojawić inne czynniki podnoszące jego cenę niezależne od układu. To nie będą tanie wakacje dla kierowców. Realna obniżka cen może nastąpić dopiero wraz z nadejściem ewentualnych ograniczeń w odpowiedzi na czwartą falę koronawirusa, ale to z kolei przyniosłoby szereg skutków gorszych niż droga benzyna.

Jakóbik: Czkawka po pandemii i kontratak Putina z użyciem ropy i gazu (ANALIZA)

Najnowsze artykuły