– Kontrakt take or pay z Katarczykami (nie miałem dostępu do jego treści) nie powinien wykluczać użycia innych terminali do rozładunku. PGNiG może rozładować tankowiec na przykład w Rotterdamie, albo nawet przekierować kilka transportów na inne – lepiej płacące za LNG rynki – np. Daleki Wschód. W tym celu należałoby uzgodnić transakcję typu swap być może nawet z Gazprom Export lub innym europejskim dostawcą dysponującym nadwyżką gazu w Europie. Nowy klient odbierze gaz z terminala, na przykład w Holandii, a Polacy w zamian otrzymają więcej surowca przez Gazociąg Jamalski – ocenia prezes Instytutu Studiów Energetycznych dr inż. Andrzej Sikora.
– Oczywiście taka opcja stwarza wiele problemów bo Gazprom, który ciągle ma praktycznie monopol na dostawy gazu do Polski na pewno łatwo na to się nie zgodzi bez postawienia wielu warunków. Jednak to są operacje analogiczne do tych z rynku ropy. Takie wymiany zaczynają być powszechne również na rynku LNG – twierdzi.
Jego zdaniem tego typu transakcja nie musi automatycznie wiązać się z dodatkowymi kosztami. – Umowa z Katarem uwzględniała wielką marżę. Media podawały, że sięga ona nawet 30 procent. Jest z czego targować w dół – ocenia w rozmowie z BiznesAlert.pl.
– Szkoda jednak, że strategiczny projekt terminalu LNG planowany od wielu lat się opóźnia i musimy w ten sposób kombinować. Stawia nas to w kłopotliwej negocjacyjnie sytuacji, wobec kończącego się w 2022r. kontraktu na dostawy gazu z Rosji – kończy nasz rozmówca.