– Celem nadrzędnym Rosji i Gazpromu jest stworzenie podwaliny pod uruchomienie gazociągu Nord Stream 2. Konflikt gazowy z Mołdawią mógł negatywnie odbić się na wizerunku tego projektu, co ostatecznie skłoniło Gazprom do podpisania nowej, pięcioletniej umowy na dostawy gazu do Mołdawii – mówi ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Jakub Pieńkowski w rozmowie z BiznesAlert.pl. – To była dobra okazja aby docisnąć, taki kraj jak Mołdawia – dodaje.
BiznesAlert.pl: Jaka jest geneza kryzysu gazowego w Mołdawii? Czy słowo “kryzys” jest właściwe?
Zalążki kryzysu były, jak najbardziej, dlatego 22 października mołdawski rząd wprowadził stan wyjątkowy ze względu na kwestie gazowe. Wszystko zapowiadało, że dostawy gazu zostaną ograniczone, również dla klientów indywidualnych. Na razie ograniczono je dla przemysłu. Mołdawia jednak była w na tyle dobrej sytuacji, że sezon grzewczy jeszcze się nie rozpoczął, co zmniejszyło negatywny efekt tej sytuacji. Dzięki ogłoszeniu stanu wyjątkowego możliwym stało się przeprowadzenie przetargów z pominięciem biurokratycznych mechanizmów na dostawy gazu od innych dostawców niż Gazprom. Skorzystano m.in. z usług PGNiG i innych dostawców.
Co do samej genezy, mamy ogólnoeuropejski kryzys gazowy, wynikający z posunięć Rosji, które są umotywowane tym, aby zbudować pozytywny odbiór wokół Nord Stream 2. Nord Stream 2 ma być panaceum na wysokie ceny gazu w Europie, co ma udowodnić, że projekt ten jest potrzebny. Mołdawia miała pecha, że koniec obecnego kontraktu zbiegł się właśnie z tym zdarzeniem. Mołdawski kontrakt wygasł z końcem września. Uzgodniono, na czas negocjacji, że kontrakt zostanie przedłużony na październik.
Czy przyczyną obecnego stanu rzeczy była także zmiana polityczna w Mołdawii?
Oczywiście, że tak. To była dobra okazja aby docisnąć, taki kraj jak Mołdawia. Te zmiany, które tam zaszły w ostatnich miesiącach nie są po myśli Rosji, natomiast nie jest też tak, że Rosja gra na pełnej ostrości. Głównym celem Rosji jest jednak zbudowanie atmosfery pod uruchomienie Nord Stream 2.To jest zasadniczy cel. Doprowadzenie do otwartej konfrontacji z Mołdawią, gdzie widać będzie i oczywistym będzie, że to co się dzieje ma podłoże polityczne byłoby kontrproduktywne. Mołdawia to jest 0,5 procenta rosyjskiego eksportu gazu, na tle innych problemów, m.in. z Ukrainą czy Białorusią jest to drugo-, trzecioplanowe pole konfrontacji. Rosjanie mają tego świadomość, więc nie szli „na ostro”. Pojawiły się niepotwierdzone doniesienia, że Rosja próbowała wymusić na Mołdawii, w zamian za korzystniejszą cenę gazu, odstępstwa od umowy o strefie wolnego handlu z UE. Władze Mołdawii zaprzeczały temu, ale nie do końca należy w to wierzyć.
Dlaczego Gazprom zdecydował się na przedłużenie tej umowy aż o pięć lat? Dotychczas te umowy były podpisywane na okres jednego roku? Poprzednia umowa wygasła w 2012 roku, to była czteroletnia umowa. Przedłużano potem je każdorazowo o kolejny rok. Dlaczego teraz zatem Gazprom odpuścił i zobowiązał się na tak długi okres podpisać umowę z Mołdawią?
Tutaj jest kilka przyczyn. Pierwszą jest oczywiście gazociąg Nord Stream 2. Mołdawia nie jest aż tak istotna, aby ryzykować problemy dotyczące współpracy gazowej z Rosją i jej wizerunkiem w Europie. Rosja jest rzetelnym partnerem, a kraje takie jak Polska, strasząc kryzysami energetycznymi są rusofobiczne. To teza Rosjan. Drugą sprawą jest to, że ceny gazu niebawem zaczną spadać. To okienko negocjacyjne zaraz zacznie się Rosjanom zamykać. A trzecią rzeczą jest postawa samych władz w Kiszyniowie, które zaczęły szukać alternatywnych dostawców gazu. Prowadzono rozmowy w Warszawie, Bukareszcie, Baku, Berlinie. Na wszystkich frontach. Kiszyniów pokazał, że jest gotów twardo negocjować i nie ustąpi pod szantażem Gazpromu. Bardzo istotny jest również fakt, że bez nowego kontraktu gazowego pojawiło by się pytanie jak dostarczyć gaz do separatystycznego Naddniestrza, które jest faktycznie rosyjskim protektoratem. Tutaj pojawia się też pewna nierówność jeżeli chodzi o samą konsumpcję gazu. Mołdawia jako całość importuje około 3 mld m sześc. rocznie, z czego dwa miliardy przypadają na Naddniestrze. Tam są zakłady przemysłowe, tam jest elektrownia. Brak umowy z Mołdawią oznaczał by brak dostaw gazu dla samego Naddniestrza. Bez Naddniestrza nie było by tak szybkiej umowy z Gazpromem. Równocześnie istniało ryzyko, że jeśli Mołdawia pozyska gaz z innych źródeł, to Naddniestrze będzie musiało go odkupywać i płacić cenę rynkową za niego.
Ale ryzyko kryzysu było spore, i mogłoby mieć bardzo negatywne konsekwencje dla Mołdawii…
Tak, Mołdawia jest nie tylko uzależniona od jednego dostawcy jakim jest Gazprom, ale Mołdawia jest uzależniona od gazu. Mołdawska energetyka bazuje na gazie, co mogłoby w konsekwencji odbić się na możliwości generacji energii elektrycznej dla odbiorców.
Pojawiła się jeszcze kwestia długu Moldovagazu wobec Gazpromu wynoszącego, według Rosjan, ponad 700 mln dolarów. Skąd ten dług i czy jest to zobowiązanie wynikające z dostaw gazu do Naddniestrza?
Kontrakty na dostawy gazu podpisuje nie rząd Mołdawii, a Moldovagaz. Spółka ta jest w 50 procent+1 akcja własnością Gazpromu, 35 procent należy do rządu w Kiszyniowie, a 13 procent do nieuznawanego rządu w Tyraspolu. Co do należności za dostarczany gaz, udało się w poprzednich latach wynegocjować podzielenie ich w zależności od konsumpcji. To, co dostarczane jest do Naddniestrza, za co Naddniestrze nie płaci co jest swojego rodzaju rosyjską subwencją, kumulowane jest w długu, który dziś wynosi około 8 mld dolarów. Ta kwestia nie jest ważna teraz. Ona może być kluczowa jeżeli kiedyś miałoby dojść do reintegracji Naddniestrza z Mołdawią. Rosja miałaby wtedy potężną, finansową kartę przetargową. Co do długu, który jest przypisywany Mołdawii, to jest 433 mln dolarów długu za gaz, łącznie z odsetkami i karami jest tego 709 mln dolarów. Dla kraju, którego roczny budżet wynosi 2,5 mld dolarów jest to kwota gigantyczna. Mołdawia nalega na przeprowadzenie audytu tego długu. Czy rzeczywiście jest tak wysoki, jak twierdzi Gazprom.
Co Unia Europejska może zrobić wobec takich kryzysów?
UE zapowiedziała, że przekaże 60 mln doraźnej pomocy na złagodzenie skutków tego kryzysu. UE liczyła, że strony się w końcu porozumieją. UE dała również silne wsparcie polityczne, co skłaniało Kiszyniów z jednej strony do bardziej asertywnej postawy w rozmowach z Gazpromem, a z drugiej wymuszało pewne ustępstwa na samych Rosjanach. Teraz, kiedy Mołdawia ma kilka lat spokoju, UE będzie nadal wspierać projekty dywersyfikacyjne dostaw gazu do republiki. Perspektywy ku temu są. Zakończono właśnie certyfikację gazociągu z Rumunią – Jassy-Ungheni-Kiszyniów, który jest w stanie dostarczać wystarczającą ilość gazu, aby pokryć zapotrzebowanie Mołdawii bez Naddniestrza.
Rozmawiał Mariusz Marszałkowski
Jakóbik: Rosja użyła gazu jako broni przeciwko Mołdawii. To recydywa wymagająca odpowiedzi Europy