Dyktator Białorusi grozi Polsce zakręceniem kurka z gazem w obliczu nowych sankcji za kryzys graniczny. Komisja Europejska zapowiada, że pozwoli na takie groźby. Aleksander Łukaszenka nie wspomina, że jego gazociągami zarządza rosyjski Gazprom.
– My ogrzewamy Europę, a oni nam jeszcze grożą, że zamkną granicę. A jeśli my odetniemy gaz? Dlatego kierownictwu Polski, Litwinom i innym szaleńcom poradziłbym, by najpierw myśleli, zanim coś powiedzą – powiedział Aleksander Łukaszenko w odpowiedzi na informację o tym, że Unia Europejska szykuje przeciwko Białorusi nowe sankcje za kryzys graniczny.
– Nie pozwolimy, aby nas zastraszano – oświadczyła rzeczniczka Komisji Europejskiej Dana Spinant, nawiązując do gróźb Aleksandra Łukaszenki dotyczących dostaw gazu do UE. – Gaz jest niezbędnym surowcem i nie powinien być używany w geopolitycznych sprzeczkach. Ludzie również nie powinni być wykorzystywani w geopolitycznych kłótniach – powiedziała rzeczniczka.
Gazociąg Jamalski doprowadza gaz z Rosji do Polski przez Białoruś. Jego odcinek białoruski jest pod kontrolą rosyjskiego Gazpromu za pośrednictwem spółki Gazprom Transgaz Belarus, która nabyła operatora tej infrastruktury Beltransgaz w 2011 roku w zamian za umorzenie długu Łukaszenki i rabat cenowy na dostawy gazu. To Rosjanie decydują o kierunku oraz wolumenie dostaw gazu przez Białoruś.
Polska Agencja Prasowa/Wojciech Jakóbik