(The Diplomat/Patrycja Rapacka)
US Army otrzyma jeszcze w tym roku nową broń – M109A7 PIM “Paladin” – samobieżną haubicę (155 mm). Powolny powrót tradycyjnych i hybrydowych sposobów walki udowodnia, że artyleria pozostaje nadal bardzo ważnym czynnikiem obecnych jak i przyszłych amerykańskich władz. Przykładowi każdy analizowany amerykański scenariusz walk w Korei zakłada masowe użycie artylerii.
Pojazdy takie jak Paladin mogą wyglądać dość staroświecko w epoce “inteligentnych” bomb i dronów, kiedy lotnictwo rozwija technologię stealth, a marynarka wprowadza do służby działa laserowe. W Afganistanie czy Iraku wojsko zazwyczaj polegało w mniejszym stopniu na artylerii, niż na wsparciu lotniczym. Przeciwko wysokiej technologii nieprzyjaciela, który posiada narzędzia do zagłuszania/zmylania rakiet i samolotów, tradycyjne działo może być ostatnią instancją, na jakiej może polegać dowódca na polu walki. Otwarte pozostaje pytanie, czy M109A7 będzie zdolna spełnić pokładane w niej nadzieje.
Po tym jak zawieszono prace nad dwoma modelami: XM 2001 Crusader i XM1203, M109A7 będzie pierwszym działem wprowadzanym do służby w US Army od 20 lat. Będzie to kolejny typ już używanego modelu, a nie nowy, drogi, ambitny projekt.
Z zewnątrz M109A7 wygląda tak samo jak jej poprzedniczka M109A6, czy nawet pierwszy model M109 wprowadzony do służby w latach 60 – tych ubiegłego wieku. Jednak zdaniem amerykańskiego analityka, to jest tak jakby „transplantować czyjąś głowę do nowego ciała”, czyli przenieść starą wieżę na nowe podwozie.
Co czyni nowy pojazd artyleryjski unikalnym w porównaniu z innymi zakupami? To wysokość kosztów. M109A7 ma ten sam silnik, przełożenie napędu, czy gąsienice co Bradley. To pozwala na zmniejszenie kosztów produkcji oraz utrzymania technicznego.
US Army planuje zakup 580 egzemplarzy tej haubicy, wraz z taką samą liczbą transporterów amunicji M992A3. Nowe zestawy mają pozostać w służbie do 2050 r., a dostawy rozpoczną się już w 2015 r. Pełnię mocy produkcyjnych zakłady osiągną w 2017 r.