Pięćdziesięcioletnia elektrownia węglowa Schongau o mocy 64 MW musiała wrócić do pracy jako rezerwowe źródło energii przywrócone do życia przez krajowego regulatora przez niedobory wywołane odejściem od atomu w Niemczech.
Dziennik Merkur.de donosi, że producent papieru UPM musiał sięgnąć po dostawy energii z elektrowni węglowej Schongau ze względu na niedobory mocy wywołane odejściem od energetyki jądrowej w Niemczech. Z końcem zeszłego roku odłączono z sieci kolejne trzy reaktory jądrowe w zgodzie z polityką wyłączenia wszystkich do końca 2022 roku. Zostały trzy, które jednak nie wystarczą do pokrycia zapotrzebowania na energię w kraju. Wtedy do akcji wchodzą moce rezerwowe przygotowane do pracy w razie potrzeby zgłoszonej przez regulatora Bundesnetzagentur na wniosek operatora, w tym przypadku Ampriona. Schongau jest dostępna w tym systemie od 2017 roku i teraz rusza do pracy po raz pierwszy.
Papiernia UPM znajduje się na południu i nie ma infrastruktury wystarczającej do efektywnego przesyłu energii z morskiej energetyki wiatrowej znajdującej się na Morzu Północnym a fotowoltaika popularna na południu notuje gorsze wyniki przez warunki atmosferyczne zimą. – Ciekaw jestem jak będzie wyglądała sytuacja, kiedy wyłączymy kolejne reaktory jądrowe – powiedział Wolfgang Ohnesorg, dyrektor fabryki UPM, cytowany przez Merkur.de.
Merkur.de/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Reforma handlu CO2 albo świt żywych trupów w energetyce