icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Perzyński: W co grają Niemcy w sprawie Ukrainy?

Niestety, po tygodniach rozwodzenia się nad tym, czy prezydent Rosji Władimir Putin zdecyduje się na inwazję na Ukrainę, spełnił się ten gorszy scenariusz. Spotkało się to z jednoznacznym potępieniem ze strony Zachodu, co być może zaskoczyło Kreml, który miał nadzieję, że jedność ta będzie rozbijana przez tradycyjnie mające bardziej przyjazny stosunek do Moskwy Francję i Niemcy. Mimo to wśród komentatorów, między innymi prawicowych publicystów w Polsce, to Niemcy są przedstawiane jako współodpowiedzialne za konflikt rosyjsko-ukraiński. Ile jest w tym prawdy, i w co grają Niemcy w sprawie Ukrainy? – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Czy Berlin dorasta do swojej roli?

W ostatnich latach polityka Niemiec wobec Rosji była odbierana w Europie jako wyjątkowo pobłażliwa wobec Rosji i jej prezydenta, co spotykało się ze zdecydowanym sprzeciwem państw takich jak Polska czy Stany Zjednoczone. Szczególnie po anegdotycznej sytuacji z wysłaniem hełmów do Ukrainy przez niezmienne stanie na stanowisku, że błędem byłoby wysłanie tam broni, Niemcy wystawiły się na krytykę, którą słychać było między innymi w prawicowych mediach w Polsce. Przedstawiciele rządu Niemiec odbyli jednak w ostatnich tygodniach prawdziwe dyplomatyczne tournee po Europie, szukając poparcia dla swoich pomysłów w sprawie sporu ukraińsko-rosyjskiego. Na przykład podczas konferencji prasowej z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem kanclerz Olaf Scholz zbył pytanie o to, czy Niemcy wyślą broń na Ukrainę. Odmówił też wyraźnego powtórzenia oświadczenia prezydenta USA, że Nord Stream 2 zostanie zatrzymany, jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę. Jednak wydaje się, że Scholz wysłał nieco inną wiadomość podczas prywatnej kolacji z ponadpartyjną delegacją amerykańskiego Senatu. Po tym wydarzeniu republikański senator Jim Risch i demokratyczny senator Robert Menendez wyrazili zaufanie co do tego, że Niemcy będą gotowe do wdrożenia pełnego pakietu sankcji gospodarczych i energetycznych wobec Rosji w razie niepomyślnego scenariusza, czyli inwazji.

Putin: Niemcy mogą podziękować Schröderowi za tani gaz

Przed administracją Trumpa Stany Zjednoczone uważały, że Niemcy mogą przejąć rolę politycznego lidera w Europie, jako że same potrzebowały wycofać się z kontynentu europejskiego, by móc przekierować swoją całą uwagę na rywalizację z Chinami. Niezdecydowana, pobłażliwa polityka Berlina wobec Rosji za rządów Angeli Merkel i jej partnerów z SPD sprawiła, że dla Waszyngtonu przekonanie to miało coraz słabsze oparcie w faktach. Pacyfistyczne nastawienie opinii publicznej i związana z tym niechęć do zwiększenia wydatków na zbrojenia sprawiała, że Niemcy nie tylko nie chcą odgrywać, ale nawet wypadałyby niewiarygodnie w roli państwa, które chce wziąć na siebie odpowiedzialność za porządek geopolityczny w Europie.

Widać to również po samych badaniach opinii publicznej. Według sondażu opublikowanego na łamach gazety Sächsische Zeitung, przeprowadzonego przez YouGov, Zdecydowana większość Niemców (59 procent) sprzeciwia się dostawom niemieckiej broni na Ukrainę. 20 procent ankietowanych opowiedziało się za dostawami broni, a większość (52 procent) respondentów podało, że Niemcy powinny się bardziej zaangażować w rozwiązanie kryzysu na Ukrainie. Zwolennicy Zielonych (70 procent) i SPD (60 procent) podzielają tę opinię w największym stopniu. Tylko wśród wyborców AfD przeważa sprzeciw wobec większego zaangażowania Niemiec (59 procent). W przypadku kontrowersji wokół Nord Stream 2 Niemcy w 47 procentach popierają ten gazociąg, a 33 procent sprzeciwia się mu.

Sondaż: Niemcy nie chcą dostaw broni na Ukrainę, ale poprą sankcje wobec Nord Stream 2 w razie ataku Rosji

 

Tournee po Europie

Niezależnie od bieżących krytycznych ocen, przez ostatnie tygodnie niemiecka dyplomacja nie zmrużyła oka. Zarówno kanclerz Olaf Scholz (SPD), jak i minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock zjeździli Europę wzdłuż i wszerz, by rozmawiać o kryzysie pomiędzy Ukrainą a Rosją. W samym Bundestagu Baerbock zapowiadała twardszą linię wobec największego problemu wizerunkowego Niemiec, jeśli chodzi o stosunki z Rosją, czyli Nord Stream 2. – W razie nowej agresji mamy szereg możliwości odpowiedzi do dyspozycji, łącznie z Nord Stream 2. Tak, chcemy zawsze dialogu, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację, wymaga ona twardego podejścia, które jest bezbłędnie klarowne: równa suwerenność państw i fundamenty pokoju europejskiego nie podlegają negocjacji. Kraje jak Polska i Litwa przyjmują inną rolę niż Włochy, Francja i oczywiście Niemcy z dobrego powodu. Naszą siłą w sojuszu jest dokładnie to, że mamy wspólne stanowisko, a w tym samym czasie przewagi w innych rolach. Nasza specyficzna rola jako Niemiec, jako jednego z najsilniejszych narodów ekonomicznie i przemysłowo na świecie, który odgrywa rolę wiodącą w Europie jest następująca: Niemcy były największym dawcą pomocy na Ukrainie od lat: czy to przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, czy przez Unię Europejską, czy bilateralnie. Pracujemy obecnie nad przekazaniem 150 mln euro niewiążącej pożyczki finansowej dla Ukrainy tak szybko jak to możliwe. Oczywiście pracujemy z naszymi partnerami nad dostawami szczepionek, a także w sektorze energetycznym oraz na rzecz reform. Razem z Francją, która nie zawsze była łatwym partnerem w ostatnich latach, zapewniliśmy, że Europejczycy pozostaną razem w sprawie sankcji w tym kluczowym momencie – mówiła współprzewodnicząca Zielonych pod koniec stycznia.

Biden: Jeżeli Rosja zaatakuje Ukrainę, nie będzie Nord Stream 2

Tymczasem jeszcze w zeszłym tygodniu kanclerz Olaf Scholz złożył wizytę w Moskwie. Co ciekawe, kilka dni po wizycie prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Moskwie, który nie wyraził zgody na przetestowanie go na obecność koronawirusa przez rosyjskie służby sanitarne, Scholz podjął taką samą decyzję, stąd słynny długi stół, na końcach którego siedzieli Władimir Putin i przywódcy Francji i Niemiec podczas spotkania. Niemniej można było wtedy wnioskować, że główny deklarowany cel Niemiec, czyli dążenie do deeskalacji konfliktu z Ukrainą, być może trafił na Kremlu na podatny grunt. – Jesteśmy gotowi do tej wspólnej pracy w przyszłości. Jesteśmy również gotowi, by pójść ścieżką negocjacji – powiedział Putin po spotkaniu. Jednocześnie zaprzeczył on wtedy, jakoby Rosja w kryzysie ukraińskim dążyła do wojny. – Właśnie dlatego przedstawiliśmy propozycje dotyczące procesu negocjacyjnego – powiedział. Powtórzył swoje żądania wobec NATO. – Jak na razie propozycje NATO nie spełniają oczekiwań Rosji. Jednak zawierają szereg rozważań, które chcielibyśmy omówić i które przedstawiliśmy już w ciągu ostatnich kilku lat – powiedział rosyjski prezydent. Scholz z kolei z zadowoleniem przyjął zapowiedziane częściowe, ale jak ostatecznie się okazało, nieprawdziwe wycofanie wojsk rosyjskich z granicy z Ukrainą jako „dobry znak”. Powtórzył, że dalsza agresja na Ukrainę miałaby poważne konsekwencje dla Rosji, mówiąc, że „pilnie potrzebna jest deeskalacja”. – Dla wszystkich Europejczyków jest jasne, że trwałego bezpieczeństwa nie da się osiągnąć przeciwko Rosji, ale tylko z Rosją. Wszyscy w NATO i Unii Europejskiej zgadzają się z tym i dlatego powinno być możliwe znalezienie rozwiązania – powiedział kanclerz Niemiec. Putin z kolei powtórzył, że gazociąg Nord Stream 2, który wciąż czeka na zatwierdzenie organów regulacyjnych, jest projektem „czysto komercyjnym”, który wzmocni bezpieczeństwo energetyczne Europy. – To jeden z największych projektów infrastrukturalnych w Europie, mający na celu znaczne wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego na kontynencie. Nie raz mówiłem, że ten projekt jest czysto komercyjny i że nie ma tu ani polityki, ani żadnego politycznego zabarwienia – powiedział Putin.

Marszałkowski: Inwazja na Ukrainę nie będzie dla Rosji spacerem

W Kijowie z kolei, po rozmowach z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, Scholz poparł suwerenność Ukrainy i wezwał Rosję do podjęcia klarownych kroków na rzecz deeskalacji napięcia na granicy. Ostrzegł, że dalsza agresja będzie miała poważne konsekwencje polityczne, ekonomiczne i geostrategiczne. Nie odniósł się jednak bezpośrednio do projektu gazociągu Nord Stream 2, który ma być rozważany jako cel sankcji unijnych w razie nowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Prezydent Zełenski przyznał, że ma z kanclerzem „pewne różnice zdań” w ocenie tego projektu i podkreślił, że jest to „broń geopolityczna”, a Ukraina potrzebuje „gwarancji energetycznych i bezpieczeństwa”. Również współprzewodniczący Zielonych i minister gospodarki i klimatu Robert Habeck, w rozmowie z Handelsblatt ostrzegł Rosję przed poważnymi konsekwencjami jej działań: – Sytuacja jest więcej niż groźna, Europa jest najbliżej wojny od dziesięcioleci. Wysiłki dyplomatyczne idą pełną parą. Jeśli jednak Rosja nadal będzie eskalować konflikt, Unia Europejska we współpracy z partnerami odpowie ostrymi sankcjami gospodarczymi. Jesteśmy na to przygotowani. Trzeba jasno powiedzieć, że sankcje mocno uderzą również w naszą gospodarkę. Ale chodzi o bezpieczeństwo europejskie. Jest to również jasne dla naszych firm – powiedział Habeck.

Świrski: Polska powinna pomóc Ukrainie w odłączeniu od Rosji (ROZMOWA)

Blokada Nord Stream 2

Nie dalej jednak jak wczoraj, stało się to, przed czym Berlin ostrzegał Moskwę, ale w co wątpili sojusznicy Niemiec w Europie: kanclerz Olaf Scholz zapowiedział, że w związku z wejściem wojsk rosyjskich do Donbasu, certyfikacja Nord Stream 2 będzie wstrzymana. Tego samego dnia, niemiecka minister środowiska Steffi Lemke, która we wtorek złożyła swoją pierwszą oficjalną wizytę w Warszawie, otwarcie powiedziała, że takiego kroku można było się spodziewać: – Krok, który podjęła Rosja, jest uznawany za naruszenie porozumień mińskich, nie pozostanie to bez odpowiedzi. Rząd federalny pozostaje solidarny z Ukrainą. Deeskalacja sytuacji leży w interesie wszystkich stron. Co do zatrzymania Nord Stream 2, od początku mówiliśmy, że warto pozostawić wszystkie opcje na stole – mówiła Lemke. Wygląda na to, że podstawowe oczekiwanie Niemiec, jeśli chodzi o reakcję na konflikt między Rosją a Ukrainą, zostało spełnione, a czas pokaże, czy z biegiem czasu Berlin stanie na wysokości zadania.

Marszalkowski: Kto i czym zbroi Ukrainę? (ANALIZA)

Niestety, po tygodniach rozwodzenia się nad tym, czy prezydent Rosji Władimir Putin zdecyduje się na inwazję na Ukrainę, spełnił się ten gorszy scenariusz. Spotkało się to z jednoznacznym potępieniem ze strony Zachodu, co być może zaskoczyło Kreml, który miał nadzieję, że jedność ta będzie rozbijana przez tradycyjnie mające bardziej przyjazny stosunek do Moskwy Francję i Niemcy. Mimo to wśród komentatorów, między innymi prawicowych publicystów w Polsce, to Niemcy są przedstawiane jako współodpowiedzialne za konflikt rosyjsko-ukraiński. Ile jest w tym prawdy, i w co grają Niemcy w sprawie Ukrainy? – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Czy Berlin dorasta do swojej roli?

W ostatnich latach polityka Niemiec wobec Rosji była odbierana w Europie jako wyjątkowo pobłażliwa wobec Rosji i jej prezydenta, co spotykało się ze zdecydowanym sprzeciwem państw takich jak Polska czy Stany Zjednoczone. Szczególnie po anegdotycznej sytuacji z wysłaniem hełmów do Ukrainy przez niezmienne stanie na stanowisku, że błędem byłoby wysłanie tam broni, Niemcy wystawiły się na krytykę, którą słychać było między innymi w prawicowych mediach w Polsce. Przedstawiciele rządu Niemiec odbyli jednak w ostatnich tygodniach prawdziwe dyplomatyczne tournee po Europie, szukając poparcia dla swoich pomysłów w sprawie sporu ukraińsko-rosyjskiego. Na przykład podczas konferencji prasowej z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem kanclerz Olaf Scholz zbył pytanie o to, czy Niemcy wyślą broń na Ukrainę. Odmówił też wyraźnego powtórzenia oświadczenia prezydenta USA, że Nord Stream 2 zostanie zatrzymany, jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę. Jednak wydaje się, że Scholz wysłał nieco inną wiadomość podczas prywatnej kolacji z ponadpartyjną delegacją amerykańskiego Senatu. Po tym wydarzeniu republikański senator Jim Risch i demokratyczny senator Robert Menendez wyrazili zaufanie co do tego, że Niemcy będą gotowe do wdrożenia pełnego pakietu sankcji gospodarczych i energetycznych wobec Rosji w razie niepomyślnego scenariusza, czyli inwazji.

Putin: Niemcy mogą podziękować Schröderowi za tani gaz

Przed administracją Trumpa Stany Zjednoczone uważały, że Niemcy mogą przejąć rolę politycznego lidera w Europie, jako że same potrzebowały wycofać się z kontynentu europejskiego, by móc przekierować swoją całą uwagę na rywalizację z Chinami. Niezdecydowana, pobłażliwa polityka Berlina wobec Rosji za rządów Angeli Merkel i jej partnerów z SPD sprawiła, że dla Waszyngtonu przekonanie to miało coraz słabsze oparcie w faktach. Pacyfistyczne nastawienie opinii publicznej i związana z tym niechęć do zwiększenia wydatków na zbrojenia sprawiała, że Niemcy nie tylko nie chcą odgrywać, ale nawet wypadałyby niewiarygodnie w roli państwa, które chce wziąć na siebie odpowiedzialność za porządek geopolityczny w Europie.

Widać to również po samych badaniach opinii publicznej. Według sondażu opublikowanego na łamach gazety Sächsische Zeitung, przeprowadzonego przez YouGov, Zdecydowana większość Niemców (59 procent) sprzeciwia się dostawom niemieckiej broni na Ukrainę. 20 procent ankietowanych opowiedziało się za dostawami broni, a większość (52 procent) respondentów podało, że Niemcy powinny się bardziej zaangażować w rozwiązanie kryzysu na Ukrainie. Zwolennicy Zielonych (70 procent) i SPD (60 procent) podzielają tę opinię w największym stopniu. Tylko wśród wyborców AfD przeważa sprzeciw wobec większego zaangażowania Niemiec (59 procent). W przypadku kontrowersji wokół Nord Stream 2 Niemcy w 47 procentach popierają ten gazociąg, a 33 procent sprzeciwia się mu.

Sondaż: Niemcy nie chcą dostaw broni na Ukrainę, ale poprą sankcje wobec Nord Stream 2 w razie ataku Rosji

 

Tournee po Europie

Niezależnie od bieżących krytycznych ocen, przez ostatnie tygodnie niemiecka dyplomacja nie zmrużyła oka. Zarówno kanclerz Olaf Scholz (SPD), jak i minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock zjeździli Europę wzdłuż i wszerz, by rozmawiać o kryzysie pomiędzy Ukrainą a Rosją. W samym Bundestagu Baerbock zapowiadała twardszą linię wobec największego problemu wizerunkowego Niemiec, jeśli chodzi o stosunki z Rosją, czyli Nord Stream 2. – W razie nowej agresji mamy szereg możliwości odpowiedzi do dyspozycji, łącznie z Nord Stream 2. Tak, chcemy zawsze dialogu, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację, wymaga ona twardego podejścia, które jest bezbłędnie klarowne: równa suwerenność państw i fundamenty pokoju europejskiego nie podlegają negocjacji. Kraje jak Polska i Litwa przyjmują inną rolę niż Włochy, Francja i oczywiście Niemcy z dobrego powodu. Naszą siłą w sojuszu jest dokładnie to, że mamy wspólne stanowisko, a w tym samym czasie przewagi w innych rolach. Nasza specyficzna rola jako Niemiec, jako jednego z najsilniejszych narodów ekonomicznie i przemysłowo na świecie, który odgrywa rolę wiodącą w Europie jest następująca: Niemcy były największym dawcą pomocy na Ukrainie od lat: czy to przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, czy przez Unię Europejską, czy bilateralnie. Pracujemy obecnie nad przekazaniem 150 mln euro niewiążącej pożyczki finansowej dla Ukrainy tak szybko jak to możliwe. Oczywiście pracujemy z naszymi partnerami nad dostawami szczepionek, a także w sektorze energetycznym oraz na rzecz reform. Razem z Francją, która nie zawsze była łatwym partnerem w ostatnich latach, zapewniliśmy, że Europejczycy pozostaną razem w sprawie sankcji w tym kluczowym momencie – mówiła współprzewodnicząca Zielonych pod koniec stycznia.

Biden: Jeżeli Rosja zaatakuje Ukrainę, nie będzie Nord Stream 2

Tymczasem jeszcze w zeszłym tygodniu kanclerz Olaf Scholz złożył wizytę w Moskwie. Co ciekawe, kilka dni po wizycie prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Moskwie, który nie wyraził zgody na przetestowanie go na obecność koronawirusa przez rosyjskie służby sanitarne, Scholz podjął taką samą decyzję, stąd słynny długi stół, na końcach którego siedzieli Władimir Putin i przywódcy Francji i Niemiec podczas spotkania. Niemniej można było wtedy wnioskować, że główny deklarowany cel Niemiec, czyli dążenie do deeskalacji konfliktu z Ukrainą, być może trafił na Kremlu na podatny grunt. – Jesteśmy gotowi do tej wspólnej pracy w przyszłości. Jesteśmy również gotowi, by pójść ścieżką negocjacji – powiedział Putin po spotkaniu. Jednocześnie zaprzeczył on wtedy, jakoby Rosja w kryzysie ukraińskim dążyła do wojny. – Właśnie dlatego przedstawiliśmy propozycje dotyczące procesu negocjacyjnego – powiedział. Powtórzył swoje żądania wobec NATO. – Jak na razie propozycje NATO nie spełniają oczekiwań Rosji. Jednak zawierają szereg rozważań, które chcielibyśmy omówić i które przedstawiliśmy już w ciągu ostatnich kilku lat – powiedział rosyjski prezydent. Scholz z kolei z zadowoleniem przyjął zapowiedziane częściowe, ale jak ostatecznie się okazało, nieprawdziwe wycofanie wojsk rosyjskich z granicy z Ukrainą jako „dobry znak”. Powtórzył, że dalsza agresja na Ukrainę miałaby poważne konsekwencje dla Rosji, mówiąc, że „pilnie potrzebna jest deeskalacja”. – Dla wszystkich Europejczyków jest jasne, że trwałego bezpieczeństwa nie da się osiągnąć przeciwko Rosji, ale tylko z Rosją. Wszyscy w NATO i Unii Europejskiej zgadzają się z tym i dlatego powinno być możliwe znalezienie rozwiązania – powiedział kanclerz Niemiec. Putin z kolei powtórzył, że gazociąg Nord Stream 2, który wciąż czeka na zatwierdzenie organów regulacyjnych, jest projektem „czysto komercyjnym”, który wzmocni bezpieczeństwo energetyczne Europy. – To jeden z największych projektów infrastrukturalnych w Europie, mający na celu znaczne wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego na kontynencie. Nie raz mówiłem, że ten projekt jest czysto komercyjny i że nie ma tu ani polityki, ani żadnego politycznego zabarwienia – powiedział Putin.

Marszałkowski: Inwazja na Ukrainę nie będzie dla Rosji spacerem

W Kijowie z kolei, po rozmowach z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, Scholz poparł suwerenność Ukrainy i wezwał Rosję do podjęcia klarownych kroków na rzecz deeskalacji napięcia na granicy. Ostrzegł, że dalsza agresja będzie miała poważne konsekwencje polityczne, ekonomiczne i geostrategiczne. Nie odniósł się jednak bezpośrednio do projektu gazociągu Nord Stream 2, który ma być rozważany jako cel sankcji unijnych w razie nowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Prezydent Zełenski przyznał, że ma z kanclerzem „pewne różnice zdań” w ocenie tego projektu i podkreślił, że jest to „broń geopolityczna”, a Ukraina potrzebuje „gwarancji energetycznych i bezpieczeństwa”. Również współprzewodniczący Zielonych i minister gospodarki i klimatu Robert Habeck, w rozmowie z Handelsblatt ostrzegł Rosję przed poważnymi konsekwencjami jej działań: – Sytuacja jest więcej niż groźna, Europa jest najbliżej wojny od dziesięcioleci. Wysiłki dyplomatyczne idą pełną parą. Jeśli jednak Rosja nadal będzie eskalować konflikt, Unia Europejska we współpracy z partnerami odpowie ostrymi sankcjami gospodarczymi. Jesteśmy na to przygotowani. Trzeba jasno powiedzieć, że sankcje mocno uderzą również w naszą gospodarkę. Ale chodzi o bezpieczeństwo europejskie. Jest to również jasne dla naszych firm – powiedział Habeck.

Świrski: Polska powinna pomóc Ukrainie w odłączeniu od Rosji (ROZMOWA)

Blokada Nord Stream 2

Nie dalej jednak jak wczoraj, stało się to, przed czym Berlin ostrzegał Moskwę, ale w co wątpili sojusznicy Niemiec w Europie: kanclerz Olaf Scholz zapowiedział, że w związku z wejściem wojsk rosyjskich do Donbasu, certyfikacja Nord Stream 2 będzie wstrzymana. Tego samego dnia, niemiecka minister środowiska Steffi Lemke, która we wtorek złożyła swoją pierwszą oficjalną wizytę w Warszawie, otwarcie powiedziała, że takiego kroku można było się spodziewać: – Krok, który podjęła Rosja, jest uznawany za naruszenie porozumień mińskich, nie pozostanie to bez odpowiedzi. Rząd federalny pozostaje solidarny z Ukrainą. Deeskalacja sytuacji leży w interesie wszystkich stron. Co do zatrzymania Nord Stream 2, od początku mówiliśmy, że warto pozostawić wszystkie opcje na stole – mówiła Lemke. Wygląda na to, że podstawowe oczekiwanie Niemiec, jeśli chodzi o reakcję na konflikt między Rosją a Ukrainą, zostało spełnione, a czas pokaże, czy z biegiem czasu Berlin stanie na wysokości zadania.

Marszalkowski: Kto i czym zbroi Ukrainę? (ANALIZA)

Najnowsze artykuły