icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Pagung: Niemcy w końcu rozmawiają o zależności energetycznej od Rosji (ROZMOWA)

Podczas niedzielnej specjalnej sesji Bundestagu, rząd Niemiec ogłosił zmianę w stosunkach z Rosją, co ma zasadnicze znaczenie dla niemieckiego myślenia o transformacji energetycznej. W rozmowie z BiznesAlert.pl mówiła o tym Sarah Pagung, ekspertka Niemieckiej Rady Stosunków Międzynarodowych (DGPA).

BiznesAlert.pl: Czy po niedzielnym nadzwyczajnym posiedzeniu Bundestagu, podczas którego padły deklaracje o wsparciu Ukrainy podczas wojny z Rosją i zmniejszenia zależności energetycznej, można mówić o rzeczywistym zwrocie w polityce Niemiec?

Sarah Pagung: Jestem w tej sprawie optymistką. Jeszcze przed tą debatą wydawało się, że pomoc rządu Niemiec dla Ukrainy ograniczy się do podobnego poziomu, co w 2015 roku, ale okazało się, że niemieccy politycy postanowili zaostrzyć kurs, ogłaszając budżet obronny w wysokości 100 mld euro, decydując się na dostawy broni dla Ukrainy i wprowadzenie sankcji wobec Rosji. Środki te pokazują, że rzeczywiście Niemcy zmieniają swoją politykę wobec Rosji. Zobaczymy jak będzie to wyglądało w dalszej perspektywie, będzie to również zależne od tego, jak wyglądać będą działania Rosji w Ukrainie w następnych tygodniach.

Czy zmiana polityki niemieckiego rządu jest wynika z samej reakcji rządu Niemiec na inwazję Rosji, czy jest to również efekt presji NATO i Unii Europejskiej?

Myślę, że zadziałały oba te czynniki. Nawet przed inwazją presja ze strony NATO i Unii Europejskiej była ogromna. Była również presja niemieckiej opinii publicznej. Do samej inwazji w rządzie silne były głosy sprzeciwu wobec dostarczania sprzętu wojskowego czy ostrzejszych sankcji, ale zmieniło się to razem z atakiem Rosjan. Jest to zmiana nie tylko w polityce zagranicznej, ale także w sposobie myślenia rządu o wojnie w Ukrainie. Zmianę tę widać nie tylko w rządzie, ale także w partii Die Linke, która z reguły jest prorosyjska i niechętna sprawom obronności. Teraz w ugrupowaniu tym nie widać takiego oporu wobec sankcji. To również dowodzi, że dokonuje się zmiana.

W pierwszych dniach agresji rosyjskiej wstrzymana została certyfikacja Nord Stream 2. Jaki Pani zdaniem jest los tego projektu?

Moim zdaniem nie wiadomo, czy gazociąg ten w końcu zacznie działać. Po pierwsze dlatego, że certyfikacja została jedynie wstrzymana, ze względu na obawy przed odszkodowaniami dla zainteresowanych koncernów. Różnica pomiędzy rzeczywistym zatrzymaniem a wstrzymaniem certyfikacji jest tylko techniczna. Poza tym, nawet gdyby Niemcy chcieli dokończyć ten projekt, to nadal obowiązują sankcje amerykańskie, i nie widzę możliwości, by miałyby być one zniesione.

Niedawno minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock powiedziała, że odejście Niemiec od węgla zostanie opóźnione, i będzie to cena uniezależnienia od rosyjskiego gazu. Jak to Pani skomentuje?

Rząd Niemiec zmuszony jest myśleć o zmniejszeniu uzależnienia od gazu z Rosji, a być może także o całkowitym uniezależnieniu. Problem polega na tym, że to uzależnienie jest duże. Nie mamy odpowiedniej infrastruktury LNG, przynajmniej do następnej zimy, by to zrekompensować. Trzeba będzie zmniejszyć zużycie gazu i energii w ogóle, ale przede wszystkim szukać innych źródeł. Problem polega również polega na tym, że utrzymanie węgla przyczynia się do zmian klimatu, a dyskusja o odejściu od atomu w Niemczech jest dość trudna. Problem z dostawami energii będzie widoczny do następnej zimy. Może dojść do sytuacji, że będziemy musieli zdecydować się albo na węgiel, albo na atom, a minister gospodarki Robert Habeck powiedział, że ze względu na bezpieczeństwo nie da się przedłużyć funkcjonowania działających jeszcze elektrowni jądrowych. Wyjdzie więc na to, że minister gospodarki z ramienia Zielonych przedłuży funkcjonowanie węgla w Niemczech.

Czy można mówić o tym, że w Niemczech zaczyna się debata o tym, czy decyzja o odejściu od atomu była słuszna?

Z całą pewnością w Niemczech będzie debata na ten temat. Z drugiej strony utrzymanie atomu przez następną zimę będzie niemożliwe ze względów bezpieczeństwa. Większość elektrowni jądrowych w Niemczech i tak została już wyłączona. Powrót do atomu wymagałby ogromnych inwestycji. Powstaje więc pytanie, skoro Niemcy mają zainwestować ogromne pieniądze w transformację energetyczną, to czy nie lepiej przeznaczyć te pieniądze na rozwój OZE.

Co sami Niemcy w tej chwili sądzą o uzależnieniu energetycznym od Rosji?

Ciężko w tej chwili stwierdzić, bo ostatnie sondaże na ten temat przeprowadzane były dwa tygodnie temu. Jednak w tej chwili sądząc po tonie debaty publicznej, widać o wiele większą gotowość do rezygnacji z importu gazu z Rosji. W tej chwili jednak niemiecka opinia publiczna jest w szoku związanym z wojną, i wielu obawia się, że wzrost cen gazu przełoży się na wzrost cen energii, i każda inna alternatywa, jak węgiel czy atom, również mają swoje wady. Obawiam się jednak, że debata ta złagodnieje, kiedy minie pierwszy szok po inwazji Rosji na Ukrainę.

Rozmawiał Michał Perzyński

Marszałkowski: Putin już przegrał Ukrainę. Czy przegra też Rosję?

Podczas niedzielnej specjalnej sesji Bundestagu, rząd Niemiec ogłosił zmianę w stosunkach z Rosją, co ma zasadnicze znaczenie dla niemieckiego myślenia o transformacji energetycznej. W rozmowie z BiznesAlert.pl mówiła o tym Sarah Pagung, ekspertka Niemieckiej Rady Stosunków Międzynarodowych (DGPA).

BiznesAlert.pl: Czy po niedzielnym nadzwyczajnym posiedzeniu Bundestagu, podczas którego padły deklaracje o wsparciu Ukrainy podczas wojny z Rosją i zmniejszenia zależności energetycznej, można mówić o rzeczywistym zwrocie w polityce Niemiec?

Sarah Pagung: Jestem w tej sprawie optymistką. Jeszcze przed tą debatą wydawało się, że pomoc rządu Niemiec dla Ukrainy ograniczy się do podobnego poziomu, co w 2015 roku, ale okazało się, że niemieccy politycy postanowili zaostrzyć kurs, ogłaszając budżet obronny w wysokości 100 mld euro, decydując się na dostawy broni dla Ukrainy i wprowadzenie sankcji wobec Rosji. Środki te pokazują, że rzeczywiście Niemcy zmieniają swoją politykę wobec Rosji. Zobaczymy jak będzie to wyglądało w dalszej perspektywie, będzie to również zależne od tego, jak wyglądać będą działania Rosji w Ukrainie w następnych tygodniach.

Czy zmiana polityki niemieckiego rządu jest wynika z samej reakcji rządu Niemiec na inwazję Rosji, czy jest to również efekt presji NATO i Unii Europejskiej?

Myślę, że zadziałały oba te czynniki. Nawet przed inwazją presja ze strony NATO i Unii Europejskiej była ogromna. Była również presja niemieckiej opinii publicznej. Do samej inwazji w rządzie silne były głosy sprzeciwu wobec dostarczania sprzętu wojskowego czy ostrzejszych sankcji, ale zmieniło się to razem z atakiem Rosjan. Jest to zmiana nie tylko w polityce zagranicznej, ale także w sposobie myślenia rządu o wojnie w Ukrainie. Zmianę tę widać nie tylko w rządzie, ale także w partii Die Linke, która z reguły jest prorosyjska i niechętna sprawom obronności. Teraz w ugrupowaniu tym nie widać takiego oporu wobec sankcji. To również dowodzi, że dokonuje się zmiana.

W pierwszych dniach agresji rosyjskiej wstrzymana została certyfikacja Nord Stream 2. Jaki Pani zdaniem jest los tego projektu?

Moim zdaniem nie wiadomo, czy gazociąg ten w końcu zacznie działać. Po pierwsze dlatego, że certyfikacja została jedynie wstrzymana, ze względu na obawy przed odszkodowaniami dla zainteresowanych koncernów. Różnica pomiędzy rzeczywistym zatrzymaniem a wstrzymaniem certyfikacji jest tylko techniczna. Poza tym, nawet gdyby Niemcy chcieli dokończyć ten projekt, to nadal obowiązują sankcje amerykańskie, i nie widzę możliwości, by miałyby być one zniesione.

Niedawno minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock powiedziała, że odejście Niemiec od węgla zostanie opóźnione, i będzie to cena uniezależnienia od rosyjskiego gazu. Jak to Pani skomentuje?

Rząd Niemiec zmuszony jest myśleć o zmniejszeniu uzależnienia od gazu z Rosji, a być może także o całkowitym uniezależnieniu. Problem polega na tym, że to uzależnienie jest duże. Nie mamy odpowiedniej infrastruktury LNG, przynajmniej do następnej zimy, by to zrekompensować. Trzeba będzie zmniejszyć zużycie gazu i energii w ogóle, ale przede wszystkim szukać innych źródeł. Problem polega również polega na tym, że utrzymanie węgla przyczynia się do zmian klimatu, a dyskusja o odejściu od atomu w Niemczech jest dość trudna. Problem z dostawami energii będzie widoczny do następnej zimy. Może dojść do sytuacji, że będziemy musieli zdecydować się albo na węgiel, albo na atom, a minister gospodarki Robert Habeck powiedział, że ze względu na bezpieczeństwo nie da się przedłużyć funkcjonowania działających jeszcze elektrowni jądrowych. Wyjdzie więc na to, że minister gospodarki z ramienia Zielonych przedłuży funkcjonowanie węgla w Niemczech.

Czy można mówić o tym, że w Niemczech zaczyna się debata o tym, czy decyzja o odejściu od atomu była słuszna?

Z całą pewnością w Niemczech będzie debata na ten temat. Z drugiej strony utrzymanie atomu przez następną zimę będzie niemożliwe ze względów bezpieczeństwa. Większość elektrowni jądrowych w Niemczech i tak została już wyłączona. Powrót do atomu wymagałby ogromnych inwestycji. Powstaje więc pytanie, skoro Niemcy mają zainwestować ogromne pieniądze w transformację energetyczną, to czy nie lepiej przeznaczyć te pieniądze na rozwój OZE.

Co sami Niemcy w tej chwili sądzą o uzależnieniu energetycznym od Rosji?

Ciężko w tej chwili stwierdzić, bo ostatnie sondaże na ten temat przeprowadzane były dwa tygodnie temu. Jednak w tej chwili sądząc po tonie debaty publicznej, widać o wiele większą gotowość do rezygnacji z importu gazu z Rosji. W tej chwili jednak niemiecka opinia publiczna jest w szoku związanym z wojną, i wielu obawia się, że wzrost cen gazu przełoży się na wzrost cen energii, i każda inna alternatywa, jak węgiel czy atom, również mają swoje wady. Obawiam się jednak, że debata ta złagodnieje, kiedy minie pierwszy szok po inwazji Rosji na Ukrainę.

Rozmawiał Michał Perzyński

Marszałkowski: Putin już przegrał Ukrainę. Czy przegra też Rosję?

Najnowsze artykuły