Ósmego marca cena za tonę zboża przekroczyła 420 euro. Wraz z tym rośnie obawa przed globalnym kryzysem głodowym. Zagraża to stabilności politycznej w Afryce i na Bliskim Wschodzie.
Rosja i Ukraina to spichlerze świata, dostarczają około jednej trzeciej pszenicy sprzedawanej na świecie. Z powodu wojny upadł transport przez porty nad Morzem Czarnym. Handel praktycznie zamarł. Pilnie potrzebne nawozy również nie są eksportowane.
Najbardziej poszkodowany może być Liban, który w 90 procentach jest zależny od tych importów. Syria, Somalia i Libia również kupują zboże głównie od Ukrainy.
– W rzeczywistości szok cenowy pszenicy grozi wywołaniem globalnych niepokojów. Już w 2010 roku protesty Arabskiej Wiosny wywołał gwałtowny wzrost cen zbóż. Jedną z konsekwencji była wojna domowa w Syrii, która z kolei doprowadziła do masowego exodusu do Europy jesienią 2015 roku – pisze niemiecka gazeta Handelsblatt. W Europie to Irlandia jest największym importerem zboża z Ukrainy.
Tematem zajęła się już Bruksela. Rozważa się osłabienie celów polityki rolnej i środowiskowej pakietu klimatycznego Zielonego Ładu. Strategia „od pola do stołu” przewidywała zwiększenie udziału rolnictwa ekologicznego do 25 procent do 2030 roku i zmniejszenie o połowę zużycia nawozów i pestycydów do tego czasu. To podejście może się w obliczu niedoboru zbóż zmienić. Unia jako całość jest jednak nadal eksporterem netto zboża.
Aleksandra Fedorska
Rosja grozi Zachodowi przerwą dostaw. Tylko Anglosasi wprowadzili embargo na ropę i gaz