Kanclerz Niemiec Olaf Scholz musi się ostatnio często tłumaczyć nie tylko na międzynarodowej scenie politycznej, ale także przed niemiecką opinią publiczną, która coraz głośniej żąda wyjaśnień co do niewystarczających dostaw broni dla Ukrainy, braku decyzji o zaniechaniu dostaw rosyjskiego gazu do Niemiec oraz okoliczności i powiązań związanych z budową Nord Stream 2. Scholz rozmawiał na ten temat także z niemieckim tygodnikiem, der Spiegel. Na pytanie odnośnie kontynuacji dostaw gazu do Niemiec Scholz odpowiedział, kwestionując sens polityki sankcyjnej – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl.
– Po pierwsze, wcale nie widzę, żeby embargo gazowe zakończyło wojnę. Gdyby Putin był podatny na argumenty ekonomiczne, nigdy nie rozpocząłby tej szalonej wojny. Po drugie, zakładasz, że chodzi o zarabianie dla nas pieniędzy. Chodzi jednak o to, że chcemy uniknąć dramatycznego kryzysu gospodarczego, utraty milionów miejsc pracy i fabryk, które już nigdy nie zostaną otwarte. Miałoby to poważne konsekwencje dla naszego kraju, dla całej Europy, a także poważnie wpłynęłoby na finansowanie odbudowy Ukrainy. W związku z tym mam obowiązek powiedzieć: nie możemy do tego dopuścić. I po trzecie, czy ktoś rzeczywiście myśli o globalnych konsekwencjach? – powiedział Scholz.
Scholz przyznał, że Niemcy za późno zareagowały na uzależnienie od dostaw gazu, węgla i ropy z Rosji. Niemcy powinny wcześniej szukać alternatywnych źródeł dostaw, nawet jeśli trzeba byłoby za nie zapłacić więcej. Scholz obalił także mit powtarzany wiele lat jak mantra przez niemieckich polityków, którzy nieustannie mówili o konieczności budowy gazociągu Nord Stream 2. Oni sugerowali, że Nord Stream 2 jest niezbędny do dostaw gazu dla Niemiec. – Problem nie polega na tym, że są dwa, trzy czy cztery rurociągi, ale na tym, że wszystkie pochodzą z Rosji. – tłumaczył Scholz. W kontekście braku decyzji co do koniecznej dla dywersyfikacji dostaw budowie infrastruktury, takiej jak np. gazoporty, Scholz nawet zaatakował werbalnie niemiecką prasę, w tym Spiegla, że przez lata negatywnie wpływały one na opinie publiczną pod tym względem, krytykując gazoporty i zwracając uwagę na ryzyko dla środowiska naturalnego i klimatu.
Niemiecki kanclerz w wywiadzie dla der Spiegel nie przyznał, że budowa Nord Stream 2 była błędem. Wręcz przeciwnie powiedział, że strona niemiecka uniemożliwiła jej uruchomienie. Zapytany o rolę fundacji na rzecz klimatu i ochrony środowiska w zakończeniu budowy Nord Stream 2 oraz wybuchające wokół tej fundacji skandale, Scholz zaznaczył, że są to suwerenne decyzje i sprawy rządu landowego w Meklemburgi Pomorzu Przednim.
Wydarzenia związane z fundacją i ścisła kooperacja rządu landowego z Gazpromem są poważnym problemem dla rządu pani premier Manueli Schwesig. Mimo że dysponuje ona komfortową większością w landtagu, rządząc razem z Die Linke, rośnie nacisk wskazujący na konieczność dymisji, lubianej ogólnie w Meklemburgii Pomorzu Przednim, premier Manueli Schwesig. Są to jednak głównie politycy opozycji, tacy jak Norbert Röttgen, którzy żądają konsekwencji. Sama SPD zostaje lojalna w stosunku do Manueli Schwesig. Jeszcze całkiem niedawno należała ona do grona najlepiej rokujących polityków w szeregach partii. Lars Klingbeil, jeden z przewodniczących tej partii, publicznie broni Schwesig, przypominając, że przyznała się ona już publiczne do tego błędu. SPD chce także uciszyć opozycję, zwracając uwagę na fakt, że w okresie założenia kontrowersyjnej fundacji w rządzie landowym zasiadała także CDU w ramach dużej koalicji. To właśnie glosami chadecji głosowano za powstaniem fundacji dla ochrony klimatu i środowiska naturalnego.
– W ciągu ostatnich 20 lat panował konsensus w naszym społeczeństwie, że chcemy taniego gazu i ropy z Rosji oraz budujemy konieczną do tego infrastrukturę – mówił Klingbeil odnośnie do niemieckiej polityki względem Nord Stream 2 – Od lat popierały to wszystkie partie i kanclerz Merkel. Dziś, jako politycy, musimy samokrytycznie zadać sobie pytanie, jakie błędy popełniliśmy w kontaktach z Rosją, a następnie wyciągnąć z nich właściwą lekcję na przyszłość. To jest nasze zadanie jako pokolenie polityków, które teraz kieruje polityką.