Obserwujemy wiele czynników, które mają bezpośredni wpływ na cenę ropy; najważniejszymi z nich są konflikt na Ukrainie oraz pandemia koronawirusa. Niestety, w tej chwili zrozumienie tego, co się dzieje na rynku ropy można porównać do prób przewidywania przyszłości za pomocą kryształowej kuli – pisze Magdalena Kuffel, współpracownik BiznesAlert.pl.
Ostatnie kilka tygodni wprowadziło wiele zmian na rynkach energii elektrycznej i gazu, ale również na rynku ropy, który jest jednym z najstarszych rynków surowców. Zapotrzebowanie na ropę naftową (czyli podstawowy materiał, z którego później, już w rafinerii, produkuje się różne produkty ropopochodne) jest bardzo ważnym wskaźnikiem na stan krajowej/światowej gospodarki i bardzo często jest przedmiotem spekulacji analitycznych.
Niestety, w tej chwili zrozumienie co dzieje się na rynku ropy można porównać do wielowątkowego równania matematycznego lub, bardziej obrazowo… do prób przewidywania przyszłości za pomocą kryształowej kuli. Aktualnie obserwujemy wiele czynników, które mają bezpośredni wpływ na cenę ropy; najważniejszymi z nich są konflikt na Ukrainie (i idące za nim konsekwencje ekonomiczne) oraz pandemia koronawirusa. Tak, koronawirus, mimo, że z mniejszą intensywnością niż wcześniej, nadal ma bardzo duży wpływ na to, co dzieje się na rynkach surowców.
Przykładów zdania powyżej nie trzeba daleko szukać. Z początkiem obecnego tygodnia, tzn. w poniedziałek 9 maja, ceny ropy spadły o około sześć procent (w porównaniu do poprzedzającego piątku), dokładniej o 6.45 USD do poziomu 105.94 USD za baryłkę (najniższego poziomu od początku miesiąca). Analitycy zajmujący się rynkami azjatyckimi mówią zgodnie, że najważniejszym czynnikiem, który spowodował ten „drop” jest ponowne przedłużenie lockdownów w Chinach i potencjalna „nadprodukcja”, która – jak zobaczymy w dalszej części artykułu – jest naprawdę czysto teoretyczna.
Mimo, iż wygląda na to, że światowa gospodarka „wróciła do normy” po pandemii, kraje azjatyckie w dalszym ciągu borykają się z problemami związanymi z rosnącą liczbą zakażeń nowymi wariantami koronawirusa. Jest to ważna informacja, bo przeciągające się środki ostrożności doprowadziły w kwietniu do wolniejszego (niż zakładany) wzrostu eksportu, co wpływa na zapotrzebowanie Państwa Środka na ropę.
Import ropy naftowej przez Chiny w pierwszych czterech miesiącach 2022 roku spadł o 4,8 procent w porównaniu z rokiem poprzednim.
Mimo nadziei wielu konsumentów, wygląda na to, że „chińskie problemy” nie będą miały wpływu na długotrwały spadek cen, a wszystko z powodu wojny na Ukrainie i bardzo prawdopodobnego embarga Unii Europejskiej na rosyjską ropę. Propozycja stopniowych sankcji na rosyjskie paliwo została zaprezentowana przez Komisję Europejską w ubiegłym tygodniu, ale zanim wejdzie w życie, musi zostać jednomyślnie przegłosowana na posiedzeniu, które ma miejsce w tym tygodniu.
Oczekuje się, że światowy rynek ropy może stracić do dwóch milionów baryłek w ciągu nadchodzących sześciu miesięcy, jeśli 27 krajów Unii Europejskiej zatwierdzi propozycję sankcjonowania rosyjskiej ropy. Warto pamiętać, że Rosja jest największym eksporterem ropy na świecie, pokrywając (przed konfliktem) około 12 procent światowego zapotrzebowania. Przed inwazją na Ukrainę Rosjanie wysyłali około 3.8 mln baryłek ropy dziennie do Unii Europejskiej, gdzie rafinerie przetwarzają ją na benzynę i olej napędowy .
Jeśli UE zrealizuje swoje plany stopniowego wycofywania importu ropy, Rosja może spróbować sprzedać „zalegającą ropę” do krajów azjatyckich, które nie uczestniczą w bojkocie. To, co może stanąć na przeszkodzie sprzedaży – mimo atrakcyjnych cen – jest dość banalne. Chodzi o transport surowca -przepustowość rurociągów i kolei do Azji jest bardzo ograniczona. Chociaż część ropy może zostać przekierowana drogą morską, będzie to zależało od dostępności tankowców gotowych do obsługi rosyjskiej ropy, mimo potencjalnych konsekwencji związanych z sankcjami.
Jednocześnie OPEC (organizacja zrzeszająca kraje produkujące ropę), po oficjalnym komunikacie Komisji Europejskiej dał jasno do zrozumienia europejskim urzędnikom, że nie zamierza zwiększyć produkcji, aby zrekompensować utraconą rosyjską ropę. Niektórzy członkowie OPEC już nie są w stanie wywiązać się ze swoich kwot produkcji ropy i nie mają oni fizycznych możliwości na wyższą produkcję.
Wykres 1: Cena ropy Brent (USD za baryłkę) od połowy marca 2022 roku
Jak widać na wykresie powyżej, cena ropy typu Brent bardzo się wahała w ostatnim czasie i nic nie wskazuje na to, aby te ceny się stabilizowały. Cena surowca przekłada się bezpośrednio na cenę paliwa napędowego (czyli transportu oraz produkcji energii), która dodatkowo pogłębi problemy związane z inflacją i rosnącymi cenami dóbr konsumenckich.
Dodatkowo, w ciągu ostatnich kilku dni dolar utrzymywał się na najwyższym poziomie od blisko dwóch dekad co spowoduje – jeżeli USD utrzyma się na takim poziomie – że ropa będzie jeszcze bardziej droższa dla nabywców korzystających z innych walut.
Nie pozostaje nam nic innego niż obserwować z bliska rozwój sytuacji i mieć nadzieję, że „okres zawirowań”, który obserwujemy od ponad dwóch ostatnich lat, dobiega końca.
Kuffel: Europa chce ograniczyć wpływ cen energii na konsumentów