Greenpeace wraz z grupą nurków protestowali na dnie Bałtyku przeciw współpracy z Rosją. – Jedynym sposobem na odcięcie Kremla od dopływu finansów na dalsze działania wojenne jest wprowadzenie pełnego embarga na paliwa z Rosji, w tym na gaz – powiedziała Katarzyna Bilewska z Greenpeace.
Greenpeace protestuje na dnie Bałtyku
Greenpeace protestował na dnie Bałtyku przeciw współpracy z Rosją. Dotarli do gazociągu Nord Stream 1, przez który płynie gaz kupowany od Rosji.
Organizacja razem z nurkami nagrali filmik i zrobili zdjęcia z transparentami. Hasła to „Stop gas, stop war!” oraz „Gas embargo now”. Przeprowadzenie akcji zbiega się z czasem głosowania w Parlamencie Europejskim nad taksonomią. To unijny akt prawny, który wskazuje projekty zielone i zrównoważone dla środowiska w sektorze energetycznym. – W przyszłym tygodniu Parlament Europejski rozpocznie prace nad unijną taksonomią, dzięki której projekty związane z rozwojem zielonej energetyki mają mieć ułatwione pozyskiwanie finansowania. Uwzględnienie w niej gazu jest absurdem. Dalsze inwestowanie w gaz nie tylko będzie napędzać kryzys klimatyczny ale również grozi jeszcze większym uzależnieniem krajów członkowskich od jego dostaw z Rosji i będzie policzkiem dla bohaterskich obrońców Ukrainy. Dlatego apelujemy do polskich europosłanek i europosłów za odrzuceniem tej propozycji – informuje Katarzyna Bilewska z Greenpeace.
Grupa nurków zeszła na głębokość 48 metrów. Była to część Bałtyku, która należy do strefy ekonomicznej Danii i znajduje się 45 mil od Kołobrzegu. – Gazociągiem Nord Stream 1 dzień i noc płynie gaz, którego sprzedaż przynosi Federacji Rosyjskiej ogromne zyski. Te pieniądze zasilają armię Putina, która od ponad trzech miesięcy prowadzi wojnę w Ukrainie – podkreśla Bilewska.
Francuski oddział Greenpeace prowadzi śledztwo w sprawie kontaktów rosyjskich koncernów takich jak Gazprom, Łukoil czy Rosatom z Parlamentem Europejskim. Firmy miały lobbować uznanie gazu za zielony i zrównoważony surowiec. Zgodnie z raportem Greenpeace, Rosja mogłaby na tym zarobić 32 miliardy euro do 2030 roku.
Greenpeace/Maria Andrzejewska
Ekolodzy atakują pływający gazoport w Polsce, bo twierdzą, że uniezależni się od Rosji bez niego